Gorąco przepraszam prezydenta!
Droga Interio. A jednak nie potrafię żyć bez listu do jakże drogiej memu sercu Redakcji.
Ale zachęcona konstruktywnymi komentarzami, pełnymi słów poparcia i miłości dla mnie (ostatecznie, jakby się bardzo uprzeć, to słowo krowa można powiedzieć w sposób pieszczotliwy), piszę, bo znowu czuję taką gwałtowną wewnętrzną potrzebę podzielenia się z ogółem czytelników moimi myślami (niedługo będą złote).
Piszę, bo uwielbiam lans, a już lansować się na Interii to szczyt szpanu. No i basta, tyle prowokacji z mojej strony, małolaty i tak już pewnie rozgrzały klawiaturę z pośpiechu, pisząc kolejne wyzwiska w moim kierunku.
Teraz zwracam się do tej szczęśliwie przeważającej grupy czytelników Motoryzacji obdarzonych inteligencją i głosujących comme il faut. Jak Wam się podoba akcja przepraszania Prezydenta... Przyznam się, że też postanowiłam go przeprosić. Gorąco, bo kobiety są gorące.
Jadąc wczoraj znowu przez Polskę, podczas stania w korku na autostradzie do Katowic powstrzymując przemożną chęć wykrzyczenia przez okno moich drogowych frustracji, układałam sobie w myśli bardzo piękne przeprosiny.
A więc Panie Prezydencie, pochylam głowę z szacunkiem patrząc na Pana z góry (proszę wybaczyć, ale mam 167 cm, i jeszcze w dodatku uwielbiam wysokie obcasy) i bardzo Pana przepraszam:
1. za to, że się urodziłam. Gdyby nie to Pana konkurencja miałaby o jeden głos mniej.
2. za to, że zrobiłam prawo jazdy. Gdyby nie to, nie zwracałabym uwagi na stan polskich dróg, nie śledziłabym kolejnych doniesień o otwarciu nowego trzykilometrowego odcinka autostrady (a może by tak podzielić ją na stumetrowe odcinki... Byłoby więcej hałasu w prasie...), wpadając w dziury, nie drżałabym o stan zawieszenia mojego auta?przepraszam, że chciałabym drżeć z zupełnie innych powodów...;-)
3. za to, że mam burżujskie auto, które przy dobrych "układach" pali 13/100. Muszę zarabiać pieniądze by je utrzymać, bo niestety nie jestem przykładem na zobrazowanie Pańskiej teorii ekonomicznej o tezie: "jak ktoś ma pieniądze, to skądś je ma". Ja mam je z mojej ciężkiej pracy (przepraszam, że ciężko pracuję w tym kraju mlekiem i miodem płynącym).
4. za zuchwałe myśli, że gdyby przyszło mi do głowy robić karierę polityczną, to mogę zostać bez trudu prezydentem kraju. Jak każdy. O przepraszam, jak Pan.
5. za to, że mając na sercu dobro własnego kraju i jego wizerunek w świecie, martwię się o zerowy stan przygotowań dróg do EURO 2012, bo pamiętam co mawiał Lec: Gdy mit się zderzy z mitem, jest to bardzo realne zderzenie.
6. za to, że nie doceniam troski Pańskiego brata o rozładowanie ruchu drogowego we Wszystkich Świętych, poprzez znalezienie sposobu na zatrzymanie narodu w domach przez obowiązek zamykania stacji benzynowych i za to, że nie doceniam wysiłku tegoż rządu tłumaczącego narodowi, jak ten zakaz ominąć...
7. za to, że się wykształciłam i że mam swoje zdanie, odmienne w dodatku od Pańskiego (za to przepraszam podwójnie)
8. za to, że przyszłość jest dla mnie ważniejsza niż przeszłość.
Napisałam kiedyś w jednym z moich pierwszych listów do Interii słowa, które nic a nic nie straciły na aktualności.
Przytoczę je teraz z najlepszymi życzeniami dla Pana Prezydenta i jego doradców, z gorącym apelem - nie przeszkadzajcie!
Wtedy w naszym kraju będzie coraz lepiej, a jak będzie coraz lepiej, to będą coraz lepsze drogi, a jak będą coraz lepsze drogi to kraj będzie się bardziej rozwijać, a jak kraj się będzie bardziej rozwijać, to będzie potrzebował ludzi do pracy, a jak ludzie będą pracować i będą dobrze opłacani, to sobie kupią takie auta, jakie tylko będą chcieli.
A jak będą mieć dobre auta, to pojadą w świat wyłącznie na wakacje i nawet im nie przyjdzie do głowy, by pracować poza granicami kraju.
Panie Prezydencie, przepraszam, że tak Pana przepraszam. W dodatku sama już nie wiem za co. Tyle tego... ;-)
Aha! Za zwycięstwo!
Licencja