Budowa A2 bezprawna

Jedną z wielu obiecanek, jaką w czasie kampanii wyborczej hurtowo zasypywali nas kandydaci na prezydenta była ta dotycząca budowy dróg. Bronisław Komorowski obiecał np., że jeśli to on zostanie prezydentem, w 500 dni od daty jego wyboru rozpocznie się budowa tysiąca kilometrów nowych dróg.

Jedną z wielu obiecanek, jaką w czasie kampanii wyborczej hurtowo zasypywali nas kandydaci na prezydenta była ta dotycząca budowy dróg. Bronisław Komorowski obiecał np., że jeśli to on zostanie prezydentem, w 500 dni od daty jego wyboru rozpocznie się budowa tysiąca kilometrów nowych dróg.

Co ciekawe, wygląda na to, że nowy prezydent nie żartował. Drogowcy ostro wzięli się do pracy, dziś w Pruszkowie uroczyście ruszyła budowa autostrady A2. Ponieważ nad tymi ostatnimi ciąży w Polsce fatum, również i w tym przypadku nie obyło się bez absurdu. Robotnicy, którzy rozpoczęli pierwsze prace przygotowujące teren pod inwestycję czynią to bezprawnie. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad nie otrzymała bowiem pozwoleń na budowę poszczególnych odcinków trasy!

Jak to zwykle w Polsce bywa dokumenty utknęły w urzędniczym korku. Obecnie do wojewodów łódzkiego i mazowieckiego wypłynęły wnioski o wydanie pozwolenia na budowę pięciu odcinków nowej trasy. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, pozwolenie na budowę przebiegającego w okolicach Brwinowa odcinka D uda się uzyskać do końca miesiąca.

Reklama

Trzeba jednak dodać, że GDDKiA również nie jest bez winy. Wnioski w sprawie udzielenia pozwolenia na budowę odcinków D1 i D2 złożono dopiero piątego maja tego roku. Pierwszy wymagał jednak uzupełnienia, co poskutkowało tym, że postępowanie w sprawie wydania decyzji wszczęto dopiero 13 maja. W tym samym dniu Wojewoda Mazowiecki wydał postanowienie o zawieszeniu postępowania do zakończenia oceny oddziaływania inwestycji na środowisko. Szóstego czerwca wszczęto postępowanie w sprawie wydania decyzji o pozwoleniu na budowę dla Obwodu Utrzymania Autostrady w Pruszkowie, cztery dni później uruchomiono taką samą procedurę dotyczącą MOPów, czyli miejsc obsługi podróżnych.

Rozpoczęcie inwestycji bez pozwolenia jest jawnym pogwałceniem przepisów. Wg prawa budowlanego inwestor może wejść na plac budowy dopiero po wydaniu pozwolenia i po złożeniu zawiadomienia o rozpoczęciu inwestycji (dopiero wówczas pozwolenie na budowę nabiera mocy prawnej). W najlepszym wypadku można więc rozpocząć budowę w 14 dni od daty odebrania pozwolenia. Nie jest to jednak pewne, bowiem bezpośredni sąsiedzi inwestycji mają prawo składania protestów. Każdy taki protest, nawet jeśli jest zupełnie nieuzasadniony, wstrzymuje budowę. Urząd, do którego wpłynie zobowiązany jest zbadać jego zasadność.

Przykład Pruszkowa pokazuje, że obietnice Bronisława Komorowskiego dotyczące "rozpoczęcia" budowy 1000 km nowych dróg w najbliższych 500 dniach nie były jedynie pustymi słowami. Nikt nie obiecywał przecież, że owe "rozpoczęcie" odbywać się będzie zgodnie z prawem...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy