A5 tylko od świętego Mikołaja?

Nie lubiliśmy Diesli. Ale do czasu. Do momentu, kiedy w naszym parku samochodowym pojawiła się kolejna testówka. Było to nowe audi A5 3.0 TDI.

Auto, które spełnia nasze prawie wszystkie wymagania. Ma 240 koni mechanicznych mocy, znakomite przyspieszenie - aby osiągnąć 100 km/h potrzebuje zaledwie 5,9 sekundy - napęd na cztery koła i niewielkie jak na takiego "potwora" zużycie paliwa. Przy nawet bardzo "agresywnej" jeździe palił mniej niż 10 litrów na 100 kilometrów. Przy spokojnej, miejskiej jeździe zadowalał się 6 litrami "ropy". Naprawdę!

Audi A5 to coupe. Ale z bardzo dużym jak na tę klasę bagażnikiem. Jego pojemność to 455 litrów (konkurent z Monachium, czyli BMW 3 coupe ma bagażnik o pojemności 440 l). Wewnątrz bardzo wygodnie (znakomite fotele) i ładnie, choć to akurat kwestia gustu. Kultura jazdy bez zarzutu, zawieszenie ani za twarda ani za miękkie. Dokładnie takie jak lubimy.

Jakieś minusy? A tak. Mamy jeden. Dość głośna praca silnika na jałowym biegu. Czuć było też lekki rezonans karoserii. Ale jak wciskaliśmy pedał gazu, jak auto z tym swoim napędem quattro wyrywało do przodu jak rakieta, do uszu dobiegały już same przyjemne dźwięki.

Reklama

Gdybyśmy wierzyli w świętego Mikołaja to właśnie o taki prezent poprosilibyśmy - o audi A5 3.0 TDI. Ale Mikołaj musiałby być bogaty. Bo "A piątka" w tej wersji jaką otrzymaliśmy do testu to auto bardzo drogie - kosztuje grubo ponad 200 tysięcy złotych.

Zazdrościmy tym, którzy nie muszą liczyć na świętego Mikołaja...

Oceń swoje audi. Kliknij TUTAJ.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: TDI | auto | Audi | Audi A5
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy