A jednak rozmiar się liczy!

Wcale nie czytacie tu opisu średniej klasy motocykla turystycznego. Suzuki Burgman 650 to skuter, tyle że jedyny w swoim rodzaju.

Do czego to doszło? Jeszcze jakiś czas temu skutery kojarzone były z tanimi, małymi i lekkimi środkami do codziennej jazdy zakorkowanym miastem. Bohater dzisiejszego testu ma raczej mało wspólnego ze swoimi przodkami. Wprowadzony do sprzedaży w roku 2002 z miejsca został okrzyknięty "Królem Skuterów", to właśnie on jest "naj". W końcu trafił też do naszego redakcyjnego laboratorium. Aby było ciekawiej, do testów użyczono nam lepiej wyposażoną, luksusową wersję - Executive. Zaczynamy!

Reklama

Pierwsze wrażenie

Nie ma co ukrywać, że Burgman budzi respekt swoimi wymiarami i wyglądem. Potężne owiewki, duże koła, masywne lusterka i obfita kanapa. Miłośnicy sztuki mówiliby tu o "Rubensowskich" kształtach. Na szczęście jak na mój gust, uniknięto tu przerostu formy nad treścią. Jest bogato, ale w granicach rozsądku.

Po zajęciu miejsca za sterami rozpieszczani jesteśmy wygodnym siedzeniem i odprężoną pozycją. Po przekręcaniu kluczyka wita nas CHECK zegarów, sprawdzane jest jednocześnie działanie wszelkich mechanizmów i układów skutera. My w tym czasie mamy możliwość zapoznać się z tym, co oferują nam przyrządy pokładowe - a jest tego sporo. Poczynając od prędkościomierza, poziomego obrotomierza (właściciele starych amerykańskich aut wiedzą, o co chodzi), całkiem dokładnego wskaźnika poziomu paliwa, wskaźnika temperatury cieczy chłodzącej, dwóch liczników przebiegu dziennego, zegarka, wskaźnika trybu działania skrzyni biegów i numeru aktualnie wybranego biegu. Dalej mamy kontrolki "power mode", poziomu oleju, konieczności wymiany oleju, ciśnienia oleju, zbyt dużej temperatury cieczy chłodzącej, hamulca postojowego i kontrolkę działania wtrysku paliwa...uff...

Rzut oka na kierownicę - szykuje się kolejna wyliczanka, ale ten temat zostawmy na później. W przedniej części skutera wygospodarowano miejsca na trzy pokaźnych rozmiarów schowki, w tym jeden zamykany. Dodatkowo w tym największym odnaleźć możemy gniazdko 12V, co jak wiadomo jest bardzo przydatne zwłaszcza podczas dłuższych wyjazdów.

Jedyne, co mi przeszkadzało to wysokość szyby. Nie, nie jest ona za niska - wręcz przeciwnie. Moim zdaniem skoro dano już nam możliwość regulacji, to dobrze by było móc ją nieco niżej ustawić do jazdy po mieście. Osobiście przeszkadzał mi taki przezroczysty balast podczas miejskiego manewrowania. Wracając do kierownicy...

Bajery nowej ery

Można by rzecz - guzikologia stosowana. Przycisków i przełączników jest tu więcej niż w pojeździe Jamesa Bonda. Mamy więc do dyspozycji oprócz motocyklowego standardu: kontroler elektrycznie sterowanej szyby, włącznik świateł awaryjnych, przełącznik trybów działania skrzyni biegów, przycisk trybu POWER, przyciski UP i DOWN służące zmianie biegów oraz przycisk składania lusterek.

Będąc już przy wyposażeniu wspomnę jeszcze o regulowanym oparciu dla kierowcy oraz oparciu dla pasażera, które w przedstawionym egzemplarzu skutecznie zastąpione zostało kufrem centralnym. Dodajmy jeszcze system ABS i tym samym zamknijmy ten przypominający wycinek z katalogu reklamowego rozdział - swoją drogą niezbędny, aby móc później opisać jak to się wszystko sprawuje w praktyce.

 

Technika

Jako źródło napędu zastosowano dwucylindrowy, rzędowy silnik o pojemności dokładnie 638ccm. Chłodzona cieczą jednostka zasilana jest wtryskiem paliwa. Osiągane 55 KM przy 7000 obr./min. oraz 62 Nm dostępne od 5000 obr./min w pełni wystarczają do sprawnego poruszania się w każdych warunkach. Swoistym novum w skuterowych konstrukcjach jest centralne umieszczenie silnika, co rzeczywiście doskonale wpływa na stabilność i zachowanie się pojazdu w łuku.

Ciekawostką jest, posiadająca trzy tryby działania skrzynia biegów. Tuż po uruchomieniu standardowo włączony jest całkowicie automatyczny system, powszechnie znany z innych skuterów. Sprawdza się on bardzo dobrze i nie mam do niego żadnych zastrzeżeń. Kiedy jednak kierowcę "najdzie", za pomocą przełącznika włączyć możemy "POWER MODE" powodując zwiększenie prędkości obrotowej silnika podczas przyspieszania. Brzmi nieźle, prawda?

W praktyce sprawdza się podobnie, jak zabieg wybebeszenia układu wydechowego poczciwego Komarka. Więcej hałasu, większe spalanie i niestety ledwo wyczuwalny efekt. Na szczęście ostatni tryb ratuje całą sytuacje. Używając kolejnego przycisku odpalamy manualny tryb zmiany biegów - oczywiście wspomniany guzik nie jest magiczny i nie przemienia w cudowny sposób mechanizmów. Po prostu poszczególne przełożenia są symulowane przez komputer. Dzięki temu przy umiejętnej obsłudze urwać możemy kolejne setne części sekundy podczas sprintu, ale... przecież doskonale wiadomo, że nie o to w skuterach chodzi. Inne i wydaje mi się główne zadania to możliwość wykorzystania efektu hamowania silnikiem, na przykład podczas zjazdu z górskich serpentyn oraz bardziej sprawne poruszanie się na trasie. Wystarczy bowiem delikatne muśnięcie przycisku "down" aby momentalnie zredukować bieg i dzięki temu skuteczniej wyprzedzić. Wirtualnych przełożeń mamy pięć plus znajdujący się na końcu nadbieg zmniejszający wartość obrotową silnika o mniej więcej 1000 obr./min.

Turysta

Mimo, wydawać by się mogło, miejskich genów - to właśnie trasa jest miejscem, gdzie duży Burgman czuje się najlepiej. Zresztą nie tylko on, bo gdy tylko droga na to pozwala, kierowca ustawia prędkość podróżną nawet na poziomie 140 km/h i wraz z pasażerem w pełni oddaje się czerpaniu przyjemności z pokonywanych kilometrów. Warunek jest jeden - w miarę przyzwoita jakość drogi. Wszelkiego rodzaju frezy i koleiny skutecznie potrafią popsuć całą przyjemność jazdy. Jak widać, motocyklowego podwozia nie zastąpi nic...

Na szczęście nawet u nas czasem znajdzie się cywilizowany odcinek drogi, na którym jak tylko umiejętności kierowcy pozwolą - Burgman chętnie złoży się w zakręt tak głęboko, że prawie trze o asfalt bocznymi plastikami. Pozostaje przy tym stabilny i przewidywalny w 100 procentach. Nieźle, jak na ćwierćtonowy skuter...

Jak wiadomo, dłuższe wyjazdy nie obejdą się bez wzmożonych ilości bagażu. Burgman jest w tej dziedzinie prawdziwym rekordzistą. Już same wspomniane wcześniej podręczne schowki mieszczą w sobie podstawowe szpargały jak telefon, portfel i dokumenty. Do największego z nich bez problemu włożyłem podpinkę wypiętą z turystycznej kurtki! To jeszcze nic. Pod kanapą schować możemy dwa integralne kaski i... zostaje jeszcze mnóstwo miejsca. Jeżeli komuś mało, to może założyć akcesoryjny kufer centralny, do którego przy odrobinie umiejętności upchniemy dwa kaski i motocyklową kurtkę.

Jeżeli do tej pory unikałeś jazdy po zmroku, to najprawdopodobniej nie miałeś okazji prowadzić Burgmana. Nocą "Król" nie wymięka. Dwa potężne reflektory dają wiązkę światła, która zawstydziłaby niejeden samochód

Przepastne owiewki wraz z wysoką szybą zapewniają załodze bardzo komfortowe warunki nawet podczas paskudnej pogody. Naprawdę należy się tu duży plus.

Mieszczuch

Nawet specjalnie wytyczona trasa (tak, aby unikać miast) w końcu zaprowadzi nas w tereny o podwyższonej gęstości zaludnienia. Czy król w takich warunkach polegnie? Na szczęście jak się okazuje, wszystko to tylko kwestia wprawy i opanowania. O bezproblemowym lawirowaniu między sznurami aut nie może być mowy, tak więc nie zdziwcie się jak dosiadając Burgmana dostaniecie tęgie baty od radośnie popierdującej pięćdziesiątki - na nic zda się tu przyspieszenie 0-100 km/h wynoszące 6,5s. Spora masa dzięki dobremu wyważeniu nie stanowi jeszcze takiego problemu, jak szerokość.

Tu sytuacje ratują nieco elektrycznie składane lusterka, które - co tu ukrywać - powodują powszechną sensacje wśród gapiów. Czasem jednak nie pozostanie nam nic innego, jak zagryźć zęby i poczekać w korku wraz z samochodami.

Ustawione na zapewnianie komfortu zawieszenie spisuje się bardzo poprawnie. Pomaga mu w tym na pewno duża jak na skutery średnica kół - 15/14 cali przód/tył. System ABS w przypadku naszych dróg pełnych piasku, śliskich zdradliwych nawierzchni i rozlanego oleju to prawdziwe zbawienie. Co prawda podczas naszych testów na mokrym asfalcie wszyscy byli zgodni, że większa częstotliwość działania by tu nie zaszkodziła, to działanie całego układu zaliczamy jako plus.

Jeżeli przymkniemy oko na gabaryty i związane z nimi problemy, to miejska jazda "Burkiem" jest bardzo przyjemna i odprężająca. Przyzwoite jak na motocykl, a wspaniałe jak na skuter osiągi, automat oraz ogólna bezproblemowa obsługa typu "wsiądź i jedź" bardzo nam się spodobała. Poza tym 5,5 litra bezołowiowej na 100 km przejechane ulicami miasta to wynik, który pozytywnie nas zaskoczył.

Podsumowanie

Maxi skuter to maxi osiągi, maxi wymiary, maxi przyjemności z prowadzenia, ale niestety również maxi cena. Za prezentowaną w teście wersję Executive wyciągnąć z kieszeni trzeba 37.000 złotych. To dużo jak na skuter. Patrząc z drugiej strony za modele konkurencyjnych firm jak Yamaha T-max czy Honda Silverwing zapłacić trzeba podobne pieniądze. Naszym zdaniem Burgman oferuje więcej, dlatego też wszystkim szukającym niebanalnej maszyny do codziennej jazdy z nastawieniem na turystykę, oferującej mnóstwo miejsca bagażowego i komfortu polecamy właśnie Suzuki Burgmana 650!

tekst: Mateusz Miziołek

zdjęcia: Mateusz Jagielski

Moto-magazyn.pl
Dowiedz się więcej na temat: paliwa | Plus | szczęście | skuter | rozmiar
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy