Największe gwiazdy zjechały do Irlandii

Kto by pomyślał, że Irlandia stanie na drodze szalonej karawanie Red Bull X-Fighters, jako drugi etap tegorocznej edycji tej imprezy?

Chwila, chwila - a gdzie byki? Może się to wydać dziwne, gdyż do tej pory zawody miały miejsce jedynie na arenach corridy, a w Irlandii takowych nie uświadczymy. Nie martwcie się, celtycka arena pełna tysięcy widzów z całego świata przywitała zawodników w iście wyborny sposób. Królem został legendarny Travis Pastrana. Drugi był Mat Rebeaud, a trzeci Dany Torres. Działo się, oj działo!

Slane Castle - miejsce zwane legendą, piękny XVIII-wieczny zamek położony w malowniczym hrabstwie Meath nad rzeką Boyne, nieopodal Pagórka Slane, na którym św. Patryk zapalił paschał - symbol początku chrześcijaństwa Irlandii. Zamek był między innymi sceną na której gościły takie sławy jak The Rolling Stones, U2 czy Queen.

Reklama

Czy to był sen? Nie, podobno nie. Gdy swego czasu oglądałem DVD z serii Red Bull X-Fighters byłem w szoku, nie mogłem się pozbierać patrząc na wyczyny sław FMX'u. Nigdy nie przypuszczałem, że będzie mi dane zobaczyć to wyjątkowe widowisko na własne oczy. Wielokrotnie wydawało mi się, że to nie może się dziać naprawdę. O co chodzi? Niech mnie ktoś uszczypnie? Kończąc wstęp napiszę krótko: coś niesamowitego!

Voyage, voyage...

Powiecie, że się powtarzam, ale muszę napisać, że udział w irlandzkiej edycji X-Fighters to nieopisane przeżycie. Myśl o tym narastała we mnie co chwilę. Wiedziałem, że miałem wylatywać do Irlandii o 20:25 czasu polskiego, ale jakoś mnie to nie ruszało. Gdy koła samolotu pożegnały się z Matką Ziemią moja świadomość wykonała krok, gdy dotknęły pasa lotniska w Dublinie - drugi. "OK, jesteśmy w hotelu, ponoć ma tu gdzieś niedaleko dziać się coś grubego" - zaczęło to do mnie docierać. Nazajutrz po południu byliśmy w Slane, wtedy doznałem wstrząsu - czy ja naprawdę ściskam dłoń legendarnego Travisa Pastrany? Tak, przywitałem się również z pozostałymi, a gratulacje za wygraną w Meksyku odebrał Dany Torres. Jest fajnie - pomyślałem.

Fakty

liczba widzów: 35000 (więcej niż w Meksyku!) w tym 11000 widzów na specjalnych widowniach.

liczba ramp: 12 (więcej, niż kiedykolwiek na RBXF)

8m wysoki i 30m szeroki quarterpipe

17000 ton specjalnie przygotowanej na irlandzkie warunki ziemi (1000 ciężarówek)

wymiary areny: 100 x 120m

liczba zawodników: 10 (oraz dwóch w razie kontuzji zawodników głównych)

koncerty: Ash, The Blizzards, Director, Afro Celt Sound System

najwspanialsze tricki świata: Cliffhanger, Superman, Tsunami, Whip'y, Superflip, Indian Air, Heelclicker Flip, Can Can Flip, Underflip czy Indian Air.

Irlandzki tor to swoiste novum w zawodach tej serii. Zupełnie nowy układ, niespotykana różnorodność i złożoność kombinacji wybić i lądowań, dzięki którym zawodnicy mieli bardzo duże pole do popisu, arena nie ograniczała ich jak dotychczas.

Zmagania najlepszych oceniało pięciu sędziów. Andy Harrington oceniał ogólne wrażenie z przejazdu, Jimmy Verburgh różnorodność tricków i wykorzystanie areny, Drake McElroy trudność i wykonanie tricków. Matt Bates oceniał styl rider'ów oraz aspekty rozrywkowe, zaś właściciel dworu, Lord Henry był głosem tłumu.

Treningi i kwalifikacje

W przeddzień zawodów śmietanka światowych zawodników freestyle motocrossu testowało zupełnie nowy, bardzo techniczny tor. Wszystko szło świetnie, zawodnicy dawali z siebie wszystko. Australijczyk, Robbie "Maddo" Madison (trzecie miejsce w Meksyku 2007) zapowiadał się jako jeden z faworytów sobotniej imprezy. Niestety nie udało mu się wylądować jednego z tricków, co zaowocowało złamaniem nogi. Jego miejsce zastąpił Włoch Alvaro Dal Farra, startujący pierwszy raz na X-Fighters.

Sześciu najlepszych zawodników przeszło do drugiej rundy mającej miejsce w sobotę, zawodnicy z miejscami od 7 do 10 walczyli w systemie 1 na 1 o miejsca w drugiej rundzie. Aż do finałów rozgrywki toczyły się 1:1. Tor nastawiony na myślenie i planowanie swojej jazdy pokazał, kto rządzi w tym światku. Przejazdy kwalifikacyjne Pastrany to m.in. Flipy, Cliffhanger, Indian Air'y, Heelclickery czy Tsunami. Zwycięzca meksykańskiej edycji, Hiszpan Dany Torres jak zwykle pokazał klasę, w pełni techniczny, dynamiczny i pewny przejazd z masą dopracowanych tricków - nic dziwnego, tor bardzo przypadł mu do gustu. Szwajcar Mathieu Rebeaud po kontuzji kości udowej wrócił do pełni sił i pokazał, na co go stać. "Świeżak" - Alvaro Dal Farra mimo niebywałej radości z możliwości uczestniczenia w tym magicznym widowisku ujawnił braki we wspomnianym, bardzo istotnym na tym torze planowaniu przejazdu.

Szalony Niemiec, Busty Wolter ujawnił nam podczas rozmowy po zawodach, że był bardzo zestresowany, co znacznie utrudniło mu przejazd. Eigo Sato oraz Ronnie Renner pokazali to, co potrafią najlepiej. Ogromnym zaskoczeniem okazało się dwóch nowych jeźdźców. Romain Izzo oraz Charles Pages, obaj z Francji, nie zostali onieśmieleni przez pozostałe światowe sławy FMX. Podobnie Jeremy Lusk z Metal Mulisha wykręcił świetne tricki.

Zaczęło się!

Slane przywitało nas typowo irlandzką pogodą - padał deszcz. Mimo odporności toru na warunki atmosferyczne organizatorzy zdecydowali się przesunąć rozpoczęcie zawodów na wcześniejszą godzinę, co później okazało się wyjątkowo dobrą decyzją.

I tak, jeszcze za dnia nad naszymi głowami zobaczyliśmy pierwsze Flip'y i Whip'y zawodników spektakularnie wskakujących na arenę celtyckiej bitwy ze wzniesienia, na którym znajduje się zamek. Wszyscy zawodnicy zostali przedstawieni i w towarzystwie celtyckich wojowników stali dumnie na jednym z nasypów.

Sygnał do startu i na pierwszy ogień ruszyła para Renner - Wolter. Ronnie niestety nie zachwycił, jednak standardowe dla niego Whip'y robiły ogromne wrażenie na publiczności. Sam przejazd był zróżnicowany, jednak mało spektakularny - Can Can, Lazyboy, Superman Seatgrab to tylko kilka tricków zaprezentowanych przez Amerykanina. Zestresowany Busty Wolter wypadł zaś całkiem dobrze, jednak to Ronnie jednogłośnie wygrał z Niemcem, który na początku ośmielił publikę niesamowitym Tsunami, Rock Solid'em, czy mocno wykręconym Whip'em oraz Heelclicker'em.

Druga parą był Charles Pages oraz Alvaro Dal Farra. Pages wyskakał sobie dalsze szanse w irlandzkiej edycji X-Fighters między innymi Tsunami, Indian Air'em, Backflip Heelclicker'em. Dal Farra niestety nie zdobył ani jednego głosu sędziów.

Na trzeci rzut poszedł długo wyczekiwany Jeremy Lusk oraz Eigo Sato. Wygrał Lusk prezentując takie tricki jak Holygrab, Heart Attack, Backflip Seatgrab, Nac Flip czy Indian Air. Eigo otrzymał jeden głos, mimo faktu, że jego przejazd był ciekawy, choć nie tak pasjonujący jak zwycięzcy wspomnianej dwójki - zobaczyliśmy m.in. Backflip Lazyboy'a. Tsunami czy Cordovę.

W końcu pojawili się Mat Rebeaud wraz z Francuzem, Romain'em Izzo. Szwajcar bezapelacyjnie wygrał, jego show było niesamowite - zaprezentował takie tricki, jak No Footer Can Can, Tsunami, różne kombinacje Backflip'ów, choć przejazd wydawał się gorzej zorganizowany. Mimo to, większe wrażenie wywarł na nas Izzo, jego przejazd był bardzo płynny, dynamiczny i dobrze zaplanowany, w powietrzu widzieliśmy liczne Backflip'y, Superman Seatgrab'a, Cordova Backflip'a, Tsunami oraz masę innych, zapierających dech w piersiach tricków.

Charles Pages rywalizował z Dany'm Torres'em. Zarówno wyczyny Francuza, jak i Hiszpana zasłużyły na aplauz - chłopcy czuli się w powietrzu, jak ryby w wodzie. Pages dosyć konwencjonalnie - widzieliśmy najbardziej znane tricki oraz ciekawe ich wariacje. Na uwagę zasługuje świetny Superman Backflip. Zwycięzca pary - Torres sprawił, że publika szalała. Jego przejazd był wyjątkowo dynamiczny i porywający. Popisy młodego Hiszpana wprawiały w osłupienie. Nie jesteśmy w stanie odnotować wszystkich wyczynów, atakujących jeden po drugim automatycznie, precyzyjnie, fenomenalnie. Cliffhanger, Nac Nac, świetne Whip'y, Tsunami - to zaledwie kilka tricków najprostszych do opisania, ich urozmaicenie wymagałoby oddzielnego artykułu, a nazwy tricków to całe linijki kombinacji.

Na deser - Pan Podwójny Backflip czyli Travis Pastrana oraz Ronnie Renner. Ronnie specjalnie nie szalał, za to Travis bawił 35000 zebranych fanów tego sportu najróżniejszymi wyczynami. Takiego dynamizmu chyba nikt się nie spodziewał, hop, Backflip taki, hop - inny, jazda na przednim kole pod górkę, dosyć! Wymienianie trick'ów wykonanych przez Arcymistrza mija się z celem. Pastrana jest encyklopedią FMX'u, pokazuje nam wszystko. Zdecydowanie wygrał z "Who's your daddy?".

Skaczemy do końca?

W półfinale spotkał się Mat Rebeaud z Dany'm Torres'em. Hiszpan dał z siebie wszystko, pokazał niemal wszystko, co najlepsze w tej dziedzinie. Jednak sędziowie przyznali wygraną w tej dwójce Szwajcarowi. Mat skakał gładko i płynnie, jego tricki urzekły również publikę. Musiał być to bardzo ciężki wybór dla sędziów - dwóch fenomenalnych jeźdźców o niesamowitej technice. Niestety język polski nie jest w stanie opisać tego, co działo się podczas przejazdu Torres'a, który jak zwykle porwał z ogromną siłą :-) Dobrze, że nie dane mi było wybierać zwycięzcy.

Skupmy się na Królu. Travis pomimo zmniejszeniu ilości treningów na rzecz startów w rajdach samochodowych nadal jest niekwestionowanym liderem świata freestyle MX. Legenda żyje i ma się dobrze, Travis "pozamiatał" na torze, który zdawał się być wybudowany specjalnie dla niego. Namalował na niebie niesamowite obrazy: Indian Air, wykonany na quarterpipe No Footed Air, Superflip, Saran Wrap Flip, Can Can Flip Side Saddle Lander z rampy przed wejściem do zamku czy Heelclicker Flip. Jakieś pytania? Jeremy Lusk czuł się pewnie, był dobrze wjeżdżony w irlandzki tor i pełen entuzjazmu pokazał, jak się jeździ.

Niestety finał nie odbył się decyzją organizatorów. Z przejazdu na przejazd deszcz przybierał na sile, górę wzięły względy bezpieczeństwa. O ostatecznych wynikach zadecydowały wcześniejsze przejazdy. Nic dziwnego, że wyniki prezentują się następująco:

1. Travis Pastrana (USA, Suzuki), 
2. Mat Rebeaud (SUI, KTM), 
3. Dany Torres (ESP, KTM), 
4. Jeremy Lusk (USA, Yamaha), 
5. Eigo Sato (JPN, Yamaha), 
6. Romain Izzo (FRA, Yamaha), 
7. Charles Pages (FRA, Suzuki), 
8. Ronnie Renner (USA, KTM), 
9. Busty Wolter (GER, Suzuki), 
10. Alvaro Dal Farra (ITA, KTM)
Wręczenie trofeów odbyło się na scenie przy wrzawie tysięcy zgromadzonych. Nikt, a już z pewnością finaliści, nie krył zachwytu i entuzjazmu. Wielkie emocje związane z rywalizacją dobiegły końca, pozostała radość zwycięstwa i szampańska zabawa do rana na wielkim afterparty. Ponownie wrócę do moich niedowierzań. Bo czy kiedykolwiek byłbym w stanie wyobrazić sobie picie drinka z Travisem, czy innymi gwiazdami FMX? Chyba nierealne. A jednak bawiliśmy się wspólnie z zawodnikami, sędziami i wieloma ludźmi związanymi z tym fantastycznym sportem.

Dwa epizody Red Bull X-Fighters 2007 już za nami, już 30 czerwca kawalkada najlepszych freestyle'rów zawita do Moskwy, a ostatnim, kulminacyjnym przystankiem będzie Madryt (27 lipca). Na chwilę obecną pierwsze miejsce w klasyfikacji generalnej okupuje Dany Torres (150 punktów), za nim jest Mat Rebeaud (110 punktów) a trzeci - Travis Pastrana (100 punktów).

Ogólnie...

Zawody serii Red Bull X-fighters przyciągają tysiące widzów na areny oraz setki tysięcy przed telewizory i komputery, gdzie transmitowane są zmagania najlepszych śmiałków tego sportu. Nic dziwnego. To jedyne takie show, niesamowite wydarzenie sportowe i rozrywkowe. Organizacja stoi na najwyższym poziomie (właściwie to oczywista sprawa), a klimat imprezy jest niepowtarzalny. Wielkie brawa należą się dla irlandzkich organizatorów za zbudowanie wyjątkowego toru, na którym dziesiątka najlepszych mogła rozwinąć skrzydła i latać jeszcze lepiej. Wysoki poziom zawodników w połączeniu z fenomenalną interakcją z widownią zaowocował bardzo ciężkim wyborem - chciałoby się, by wszyscy walczyli do końca, jednak zostało ich zaledwie trzech, a Król jest tylko jeden. X-Fighters w Slane Castle to niezapomniane przeżycie. To kolejny krok w przyszłość, urozmaicenie serii RBXF, z pewnością etap, którego nikt nie zapomni. Z niecierpliwością czekamy na kolejne edycje tego cyklu, oraz DVD ze wszystkimi odcinkami. Będzie się działo!

tekst: Grzegorz Derlukiewicz

zdjęcia: Jakub Skurski

Moto-magazyn.pl
Dowiedz się więcej na temat: impreza | etap | Suzuki | USA | Yamaha | zamek | KTM | zawodnicy | przejazd | tsunami | 'Gwiazdy'
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy