Motocyklisto! Po pierwsze umiar

Na wstępie chciałem zadać ci pytanie: czym dla ciebie jest motocykl? Czekaj, czekaj... Czy jest spełnieniem twoich marzeń? Czy jest sposobem na chwile zapomnienia, na relaks?

A może służy ci jako środek transportu? Pasja lub profesjonalny sport? A może na co dzień przywracasz je do stanu używalności?

Nieważne. Najważniejsze jest to, że czujesz przynależność do tej kultury, którą tworzymy my wszyscy - motocykliści, bądź przyszli posiadacze jednośladów.

Za oknem ciemno, złe światło, by dalej siedzieć w garażu i majstrować przy maszynie... a tu wyczyścić, a tu posprawdzać, nasmarować łańcuch - znasz to, prawda? Wszystkie fora motocyklowe przeczytane. Serwisy aukcyjne przewertowane... Nudno, ale spać się nie chce. Nie będę przecież czytał trzeci raz "Motocyklisty doskonałego" czy "Strategie uliczne" Davida L. Hougha - a pewnie nie zaszkodziłoby mi to.

Umiar, obsesja, myśl, obserwacja, odpowiedzialność, koncentracja, pragnienie, powrót, pozwolenie, edukacja. To fundamentalne zasady motocyklisty. Będziemy je omawiać codziennie. Zaczynamy od...

...moderation czyli umiaru

Wiele razy pewnie słyszałeś określenie "dawcy organów". Jeszcze więcej razy słyszałeś pytanie "ile twoja maszyna wyciska...". Za każdym razem wsiadając na motocykl powinieneś powiedzieć sobie stanowczo: "Muszę mieć umiar. Muszę umieć zahamować pokusy".

Proste słowa, ale bardzo ważne. Nie należy nigdy wsiadać na motocykl z myślą "muszę się pokazać na mieście" albo "no to teraz, na tej prostej, zobaczycie ile pojadę".

Jadąc gdziekolwiek - czy to w długiej trasie czy po mieście - nie możemy dać się nikomu sprowokować. Czy to ładnym sąsiadkom stojącym na przejściu dla pieszych. Czy cwaniakowi z podrasowanego samochodu. Najgorsza walka jest z własnym sobą. Według pewnej kampanii reklamowej, pirat drogowy siedzi w każdym z nas - nie powinniśmy mu dać się opanować.

Nie wiem ile w tym prawdy. Potwierdzę tylko, że jako motocyklista nie jestem święty. Ale stanowczo nie pochwalam 200 km/h od ronda do ronda, od skrzyżowania do skrzyżowania, w terenie zabudowanym...

Czy nie przesadzam?

Nie jestem święty... Miałem tu na myśli fakt, że w Polsce teoretycznie można poruszać się co najwyżej 130 km/h i nie zaprzeczę, że przekraczałem czasami tą prędkość. Ale za każdym razem, co kilkadziesiąt sekund zadawałem sobie pytanie "czy nie przesadzam?", "czy mam umiar?".

Jaka to jest radość dla motocyklisty, móc swobodnie poruszać się w ciepły, słoneczny dzień - i to niekoniecznie z dużą prędkością. Dla niektórych użytkowników dróg, oczywiście jestem tym "dawcą organów", bo jadę o 20 km/h więcej niż pozwalają na to znaki pionowe. Ale czy to jest naprawdę tak drastyczne wykroczenie? Co można powiedzieć o przeładowanych samochodach ciężarowych w Polsce? Albo o stanie technicznym niektórych autobusów? Co powiemy o emisji spalin? Albo dziwnych okolicznościach uzyskania prawa jazdy przez wybitnie uzdolnionych kierowców? Nieważne - chyba mnie poniosło, z punktu widzenia motocyklisty.

Nie do jednego worka

Ale wracając do umiaru: uważam, że przekroczenie o 20 km/h dozwolonej prędkości nie jest czymś bardzo złym (oczywiście w różnych sytuacjach - należy samemu obiektywnie ocenić), w porównaniu do przytoczonych przed chwilą przykładów.

Dlatego nie wrzucajmy motocyklistów do jednego worka. Uważam, że znaczna większość ma umiar i potrafi czerpać radość z prowadzenia jednośladu. Umiar powinien nam wejść w krew. Jest to świadomy proces eliminowania sytuacji ekstremalnych.

Już wkrótce w serwisie Motoryzacja kolejny punkt fundamentalnych zasad motocyklisty będzie o obsesji...

Bartłomiej Mokry

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Michał Czekaj | motocykl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy