Kto postawi kropkę nad "i"?

Choć, na jeden start przed końcem sezonu, ostateczny triumf Dębowskiego i Przemysława Janika wydaje się być już przesądzony, przysłowiowa kropka nad "i" dziś nie zapadła, a jutro wciąż mogą ją postawić Bursig i Piotr Krawiec!

Podobnie jak podczas wczorajszej sesji kwalifikacyjnej, bezkonkurencyjny podczas dzisiejszego wyścigu okazał się Christof Bursig, który prowadząc od startu do mety odniósł swój drugi w tym sezonie triumf w wyścigu Fiat Yamaha Cup, redukując jednocześnie do 25 punktów stratę do drugiego na mecie i pierwszego w generalce, Przemysława Janika.

Reklama

Tuż za Bursigiem, niemal przez cały wyścig jechał właśnie Janik i zdobywca trzeciej pozycji, Konrad Wilusz. Dopiero w samej końcówce, podczas dublowania wolniejszych zawodników, motocykliści nieco się rozciągnęli, pozwalając Christofowi na minięcie szachownicy z przewagą jednej sekundy nad Janikiem i czterech nad Wiluszem.

Świetnie wystartowałem i przed pierwszym zakrętem, jadąc na prowadzeniu, obejrzałem się za siebie - wyjaśniał 18-letnie Bursig. Nie było za mną Janika, więc trochę się uspokoiłem i przez dwa okrążenia jechałem nieco zdekoncentrowany. Gdy zobaczyłem jednak za sobą maszynę Przemka, natychmiast wziąłem się w garść i choć rywale ostro naciskali, dojechałem do mety na pierwszej pozycji, ustanawiając nowy rekord okrążenia Fiat Yamaha Cup - 1:40.156. Mam nadzieję, że jutro uda się wykręcić 1:39! Nie myślę już o klasyfikacji generalnej ponieważ, mówiąc szczerze, bardzo podoba mi się świetny quad marki Yamaha - nagroda przeznaczona dla zdobywcy drugiego miejsca - powiedział mieszkający w Niemczech Polak, który do Janika traci w "generalce" 25 punktów.

Tyle też otrzymuje zwycięzca wyścigu i gdyby Bursig faktycznie jutro triumfował, Janika musiałoby zabraknąć na mecie. Zawodnicy zrównaliby się wówczas punktami. Obaj mieliby też na swoim koncie dwa zwycięstwa i dwa finisze na drugiej pozycji. Najlepszym zawodnikiem Fiat Yamaha Cup zostałby wówczas zdobywca większej ilości pierwszych pozycji startowych, a tych na swoim koncie więcej ma Bursig. Biorąc pod uwagę nieprzewidywalną naturę wyścigów motocyklowych, przysłowiowa kropka nad "i" może jutro skierować nagrodę główną - Yamahę FZ6 Fazer, w jednym z dwóch kierunków.

Po fatalnym starcie spadłem w głąb stawki, jednak już w połowie pierwszego okrążenia znalazłem się za plecami Christowa - wyjaśniał drugi na mecie, Przemysław Janik. Starałem się jechać najlepiej jak potrafię, co zaowocowało "życiówką" jeśli chodzi o czas okrążeń, ale Christof był minimalnie szybszy, a ja musiałem z kolei bardzo zaciekle bronić się przed atakami Konrada Wilusza.

Ostatecznie udało mi się dojechać do mety na drugiej pozycji. Jutro muszę po prostu dojechać do mety, ale nie oznacza to, że nie dam z siebie wszystkiego. Chcę zakończyć sezon w dobrym stylu, jednak nie będę robił niczego głupiego, ponieważ nic nie jest jeszcze na 100% przesądzone - podsumował 27-latek z Warszawy.

To był bardzo zacięty i wyrównany wyścig- wyjaśniał trzeci na mecie i w klasyfikacji generalnej, Konrad Wilusz. Bardzo mocno naciskałem Przemka i liczyłem, że uda mi się wskoczyć na drugą pozycję, jednak na ostatnich kółkach wjechaliśmy w grupę dublowanych zawodników i nieco mi odskoczył. Mimo wszystko jestem bardzo zadowolony. Nie przejmuję się klasyfikacją generalną i mam tylko nadzieję, że jutro uda mi się przejechać kolejny dobry wyścig - zakończył 29-latek z Krosna, który w tabeli łącznej znajduje się na trzeciej pozycji ze stratą 43 oczek do Janika i 18 do Bursiga.

Robert Kowalski, Michał Klejnot i Szymon Dziawer za plecami rywali stoczyli wyjątkowo zaciętą walkę o czwartą pozycję. W pojedynku jako pierwszy - na dwa kółka przed metą - "odpadł" Dziawer, który po dwóch błędach stracił kontakt z rywalami, pozwalając Kowalskiemu na zaplanowanie skutecznego ataku i wyprzedzenie Klejnota na przedostatnim kółku. Szymon prawie wypadł z toru i stracił z nami kontakt - wyjaśniał Kowalski. Wiedziałem, że Michał jest bardzo szybki w drugiej części toru, dlatego widząc, że doganiamy wolniejszych zawodników, zaatakowałem w połowie okrążenia i do mety starałem się już tylko blokować rywala.

Dopiero na dziewiątej pozycji do mety dojechał ruszający z piątego pola, Rafał Trzciński. Sympatyczny Gorzowianin najzwyczajniej w świecie zgasił motocykl w momencie startu i ostatecznie musiał przebijać się do przodu z końca stawki. Bardzo szybka jazda pozwoliła 28-latkowi na wyprzedzenie ponad dwudziestu rywali i gdyby nie problemy na starcie, kto wie, może Rafał stanąłby dziś na podium. Priorytetem jest jutro udany start. Kto wie, może wtedy się uda? - zastanawiał się Trzciński.

Dębowski pozbawia rywali złudzeń w klasie R6

Zawodnicy klasy R6 bez wątpienia stoczyli dziś najbardziej zacięty wyścig w tym sezonie! O zwycięstwo oraz wyjątkowo cenne punkty do klasyfikacji generalnej od startu do mety walczyło aż czterech motocyklistów.

Choć na prostej startowej na prowadzeniu zawsze pojawiał się lider klasyfikacji generalnej, Paweł Dębowski, to jednak niemal na każdym zakręcie atakowała go trójka rywali: Marcin Dziawer, Tomasz Ciszewski i Krzysztof Karkoszka. Mimo serii spektakularnych ataków swoich przeciwników, zaledwie 17-letni Dębowski szachownicę minął na pierwszej pozycji po raz drugi w tym sezonie.

Wyścig rozpoczął się dramatycznie dla drugiego w klasyfikacji generalnej, Piotra Krawca, który po starcie musiał się niemal zatrzymać aby ominąć stojącego przed nim Rafała Trzcińskiego, którego maszyna zgasła po zgaśnięciu czerwonych świateł. 27-letni Poznaniak do ostatnich metrów walczył o odrobienie strat jednak na mecie zameldował się dopiero na piątej pozycji w klasie R6.

Podczas gdy Krawiec i Dziawer zrównali się punktami, zajmując ex-equo drugą pozycję w klasyfikacji generalnej, przewaga Dębowskiego wzrosła do 25 punktów, czyli dokładnie tylu, ile przyznaje się za zwycięstwo w wyścigu.

Choć matematyczną szansę na mistrzostwo ma aż trzech zawodników, Pawłowi Dębowskiemu do przypieczętowania swojego sukcesu wystarczy zaledwie jeden punkt. Gdyby 17-latkowi nie udało się jednak jutro dojechać do mety, tytuł odebrać może mu już tylko Krawiec.

Zgodnie z przepisami, w przypadku równej ilości punktów wyższą pozycję zdobywa zawodnik z większą ilością zwycięstw. Jeśli także w tej kategorii mamy do czynienia z "remisem", triumfuje zdobywca większej ilości drugich miejsc. W przypadku jutrzejszego zwycięstwa Dziawera (zarówno on jak i Dębowski mieliby wówczas po dwa triumfy) i identycznego dorobku punktowego, pierwsze miejsce w klasie R6 i tak utrzymałby Dębowski, ponieważ ma na swoim koncie więcej finiszów na drugiej pozycji.

To był bardzo zacięty wyścig, ale udało mi się odeprzeć liczne ataki rywali i wygrać wyścig Fiat Yamaha Cup w klasie R6 po raz drugi w tym sezonie - wyjaśniał Dębowski, który z powodu ostrej grypy żołądkowej, jeszcze w czwartek w ogóle nie był w stanie wstać z łóżka i zamiast na torze, znalazł się w szpitalu. Okazuje się, iż jutro potrzebny będzie mi już tylko jeden punkt, dlatego pojadę spokojnie i nie będę zbytnio ryzykował. Mimo wszystko, jestem przekonany, że bez zbędnych szaleństw i tak będę w stanie stanąć na podium. Szkoda, że mój przyjaciel, Piotr Krawiec, miał dzisiaj takiego pecha na starcie, ale takie są wyścigi.

Wywalczenie pierwsze pozycji w generalce jest już praktycznie prawie niemożliwe, ale w wyścigach motocyklowych nigdy nic nie jest przesądzone przed końcem ostatniego wyścigu - wyjaśniał 27-letni Krawiec. Nie składam więc jeszcze broni i jutro liczyć się dla mnie będzie tylko i wyłączenie zwycięstwo. Mam też nadzieję, że jutro wystartujemy na mokrym torze.

W powodu problemów z motocyklem jednego z trzydziestu dwóch zawodników, procedura startowa została dziś powtórzona, a dystans samego wyścigu skrócony z dziesięciu do dziewięciu okrążeń. Siedemnastu motocyklistów rywalizujących w klasie R1 i piętnastu z kategorii R6, tradycyjnie już wspólnie, do wyścigu wystartowało z kilkuminutowym opóźnieniem. Do mety nie dojechało dwóch z nich: Tomasz Kieszkowski i Michał Piątek z powodu upadków i Tomasz Adamczyk z powodu awarii.

Na najszybszych uczestników Fiat Yamaha Cup czekają dwa komplety wyjątkowo cennych nagród: motocykli, quadów i skuterów marki Yamahy. Kto położy przysłowiowe kropki nad "i" w klasach R1 i R6? Przekonamy się jutro o godzinie 10:15 podczas ostatniego w tym roku wyścigu Fiat Yamaha Cup.

Patronem medialnym Fiat Yamaha Cup jest Interia.pl

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: triumf | start | starcie | krawiec | wyścig | Fiat | Yamaha | NAD
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama