Ponownie zdobędzie Everest?

Mistrz świata Formuły 1 Lewis Hamilton rozpocznie sezon 2009 mając przed sobą nowe wyzwanie - zostać pierwszym Brytyjczykiem, który obroni tytuł.

W drodze do tego celu 24-letni kierowca napotka nowe przepisy i "głodnych" rewanżu rywali, gotowych zająć jego miejsce.

Żaden z jego rodaków, mistrzów świata - Jackie Stewart (1969, 1971, 1973), Jim Clark (1963, 1965) i Graham Hill (1962, 1968) nie zdołało zdobyć tytułu rok po roku. Klub takich czempionów, którzy potrafili tak triumfować w F 1 liczy osiem wielkich nazwisk - Włoch Alberto Ascari, Argentyńczyk Juan Manuel Fangio, Australijczyk Jack Brabham, Francuz Alain Prost, Brazylijczyk Ayrton Senna, Fin Mika Haekkinen, Niemiec Michael Schumacher i Hiszpan Fernando Alonso.

Reklama

Hamilton mógł już do nich dołączyć gdyby w 2007 r., debiutując w F 1, nie stracił tytułu na rzecz Fina Kimi Raeikkoenena, ustępując mu jednym punktem.

- Jeśli się osiąga szczyt i jest to Everest, wtedy nie boi się zrobić tego ponownie. Wie się, że można to zrobić. W tym roku, w nowych warunkach regulaminowych, wspinaczka na szczyt wymaga tylko wybrania innej drogi - twierdzi szef teamu McLaren Ron Dennis.

O ile sam Lewis Hamilton będzie w tym sezonie bardziej rozluźniony, psychicznie mocniejszy i znowu żądny sukcesu, to jego samochód - jak wykazały testy - nie jest tak szybki, jak bolidy konkurentów. Team McLaren przyznał, że jego samochody nie są jeszcze tak szybkie, jak by sobie życzono. Pytanie, czy potrafi poprawić jego osiągi przed australijską inauguracja sezonu (29.03.).

- McLaren startował w 648 wyścigach Grand Prix. Wygraliśmy ich 162, a 431 razy kończyliśmy je na podium. Jesteśmy dumni z tego rekordu i wierzymy w możliwości naszych inżynierów, którzy ciężko pracowali nad modelem MP4-24 tak, by dodać nowe osiągnięcia do tego rejestru. Wiele razy w historii F 1 odnosił sukcesy team zaczynający sezon z samochodem, który nie pracował tak, jak się spodziewano i wiele razy taki zespół wychodził na czoło w imponująco krótkim czasie - powiedział w ubiegłym tygodniu szef McLarena Martin Whitmarsh.

Byli mistrzowie nie podzielają tych optymistycznych nastrojów McLarena. - Sądzę, że on (Hamiton) będzie pod mniejsza presją. Zdobył mistrzostwo. Już na zawsze będzie mistrzem świata Formuły 1. Teraz będzie się bardziej cieszył ściganiem i popełniał błędy. Będzie wiedział, że mistrzostwa trwają długo, z wieloma wyścigami, w których może poprawiać swą pozycję. Gdy się czeka na swe pierwsze mistrzostwo, wtedy przeżywa się nieco więcej stresów, bo nie chce się stracić swej szansy. Gdy się już ma tytuł, dalsza kariera jest mniej stresująca - powiedział dziennikarzom mistrz świata z latach 2005 i 2006, w teamie Renault Fernando Alonso.

Alonso ostrzega, że łatwiej jest wygrywać rok po roku, jeśli przepisy są stabilne. Hamilton nie będzie miał tego komfortu. Zmiany w przepisach mogą sprawić, że team, który będzie miał słaby start do sezonu, będzie musiał gonić rywali do końca mistrzostw.

Sport samochodowy jest pełen przykładów, gdy kierowcy, którzy zdobyli pierwszy wielki laur, spadają "z piedestału", z różnych powodów. Najnowszym przykładem jest Raeikkoenen, który miał trochę pecha, ale też kwestionowano jego motywację w ubiegłym roku i w konsekwencji wygrał tylko dwa wyścigi i zajął trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej. Jak potem ujawnił w swym - jak zwykle śmiertelnie poważnym stylu - to nie był jednak dla niego koniec świata. Już przecież wspiął się na "swój" Everest.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama