TT kameleon

Czy jeśli tuningowy projekt nie jest odzwierciedleniem najnowszych trendów w motoryzacyjnej modzie, to z miejsca traci szansę zabłyśnięcia na tuningowej scenie? Okazuje się, że słowa te nie dotyczą prezentowanego audi TT.

Audi TT już samo w sobie nie jest autem nudnym. Jest sportowym coupe, co prawda wielkoseryjnym i opartym na komponentach współdzielonych z wieloma innymi modelami, ale mimo tego potrafi być słodkim obiektem pożądania i niezłym dostawcą adrenaliny.

Spora w tym zasługi stylistów VAG, którzy na platformie rodzinnego kompaktu wyczarowali awangardowe nadwozie, niedające się pomylić z żadnym innym. Przysłużyli się też inżynierowie opracowujący zawieszenie i zestrajający legendarny silnik 1.8T, tworząc sportowy samochód dostarczający przyjemność z jazdy zarówno podczas spokojnego turlania się, jak i na pełnym ogniu.

Reklama

A jeśli coś jest tak fajnie wykonane, to znaczy, że... dobrze będzie to ulepszyć! TT jest świetną bazą do tuningu, ale nie każda realizacja na bazie tego auta może być uznana za koncertowo udaną. Audi, które dziś prezentujemy, idzie niejako pod prąd obecnych trendów tuningowych. Nie jest to DUB, nie jest import, nie podchodzi w żaden sposób pod cultstyle. Ale mimo tego jest w nim coś, co czyni z tego samochodu obiekt absolutnie zachwycający - pierwsze miejsce w konkursie tuningowym organizowanym przez TVN Turbo mówi wiele, podobnie jak tłumy klejące się do tego auta na każdym zlocie (i to nie tylko w Polsce).

W czym tkwi potęga tego auta? Jest wykonane w sposób wykraczający poza to, do czego przyzwyczailiśmy się w naszym kraju. Zastosowano w nim wyłącznie najlepsze markowe elementy i dopieszczono, jakby było zamówione przez arabskiego szejka.

Pierwsze, co bije po oczach i kasuje konkurencję, to lakier. Kameleon jaki znamy od wielu lat, ale jednak jakby inny. Sekret tkwi w kunszcie pracy włożonej przez lakiernika. Efektem jest najbardziej udany kameleon spośród wszystkich aut przewijających się przez polską scenę tuningową. Równomierny, bez gwałtownych przejść tonalnych i przede wszystkim gładki jak lustro. W tym przypadku - "gładki jak lustro" nie jest ot takim sobie kokieteryjnym powiedzeniem - TT-tka sprawiła nam bowiem trochę problemów podczas sesji zdjęciowej, gdyż w lakierze odbija się wszystko, co jest w jej pobliżu. Gdyby ktoś chciał uzyskać taki efekt na swoim aucie, podajemy wskazówkę - to, co widać na tym nadwoziu to Rage Extreme Illusion CFI-230 cyan/purple (uff, co za długa nazwa). Co więcej, ten sam lakier znajdziemy na niektórych elementach wnętrza samochodu, takich jak np.: kierownica, panel z zegarami, elementy konsoli centralnej czy obramówki wewnętrznych klamek.

Fabrycznie nowy, seryjny samochód wygląda przy tym audi, niczym zmatowiały i sprany bubel. I ma tu swój namacalny dowód teza, że odpowiedni lakier odmienia diametralnie samochód.

Dobry showcar to nie tylko lakier. Gdy opada nieco zachwyt nad lśniącą wielokolorową powłoką, oczom ukazują się pozostałe smakowite detale. TT stoi na pięknych osiemnastocalowych Tramontach i tradycyjnie obniżonym zawieszeniu H&R ujmującym 40 milimetrów z wysokości auta.

Sam taki setup robiłby już całkiem niezłe zamieszanie na ulicach, ku radości kierowcy i przy aplauzie postronnych obserwatorów. Ale ponieważ ten projekt nie miał być "dostateczny", tylko "wybitny" - w programie jest jeszcze kilka ważnych atrakcji.

Nadwozie TT-tki wzbogacono o całkiem grubo wyglądający kompletny bodykit ABT. W jego skład wchodzą grill, zderzaki, nadkola, progi - wszystko prosto od legendarnego niemieckiego tunera, a nie żadne tam garażowe rzeźby. Elementy są spasowane z dokładnością wykraczającą poza standardy polskiego tuningu optycznego. Diabeł podobno tkwi w szczegółach, a poziom wykończenia tuningu tego małego coupe jest diabelnie wysoki. Uważni obserwatorzy zwrócą uwagę na przerobione światła - przednie są pomalowane wewnątrz lakierem kameleon, natomiast tylne posiadają sugestywnie dołożone logo ABT. Szyku dopełniają przyciemnione szyby - rzekomo chwilowo nie będące w modzie, ale mimo wszystko dodające autu ciekawszego wyglądu.

Szczęśliwiec siedzący za kierownicą tej zabawki ma jeszcze parę innych powodów do radości, niż tylko pełne zachwytu twarze przypadkowych widzów obserwujących uliczne show w kolorze kameleon. W sekcji mechanicznej TT-tki również można znaleźć kilka gadżetów znacząco podnoszących przyjemność z jazdy. Sportowy układ wydechowy MTM i dwustożkowy filtr K&N pomagają legendarnemu 1.8T szybciej wchodzić na obroty, przy szumie zasysanego powietrza i swobodnie odgrywanych basów z tłumików. Co jakiś czas w pasmo akustyczne wplatane jest krótkie "pssst". Tak jest, to dołożony zawór upustowy sygnalizuje, że osiągi katalogowe nie dotyczą tego egzemplarza Audi. Całość hardware jest zestrojona na nowym programie sterującym w firmie MTM.

Na pokładzie jest "fun", na zewnątrz jest "show", w konkursach są nagrody, a w czasopismach są kolorowe zdjęcia. I nie ma tu znaczenia fakt, że w czasach matowych lakierów i kalifornijskich dwudziestocalowych felg, to auto rozmija się z trendami. Topowa jakość komponentów i fantastyczna dokładność wykonania jest zawsze w modzie.

Tekst i zdjęcia: Bartosz Garliński

Wszystko o tuningu.

Maxi Tuning
Dowiedz się więcej na temat: Auta | lakier | Audi TT | Audi | Kameleon
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy