Metallica

Człowiek, który wyrządził tuning tej calibrze, mógłby być drugim Georgem Barrisem (wypasione fury w hollywoodzkich filmach to jego dzieła), gdyby urodził się w USA.

Jest bowiem jedynym gościem w Polsce, który robi bodykity w całości z metalu i ma głowę tak napakowaną pomysłami, że bliżej mu do samodzielnego ustanawiania trendów niż do naśladowania obowiązującego stylu.

Gdzieś w zachodniej Polsce, bardziej na południu niż na północy, w prawie trzydziestotysięcznym Żaganiu żyje sobie człowiek ogarnięty pasją tworzenia. Żyje w kraju, w którym większość ludzi przed czterdziestką potrafi w miarę trafnie rozgryźć znaczenie słowa "tuning", ale jedynie nieliczni słyszeli, że określenie "custom" też występuje w odniesieniu do modyfikacji samochodów.

Reklama

I tu zaczyna się pewna bariera - jak w otoczeniu przywykłym do tradycji prostego "montażu" niefabrycznych elementów na samochodzie, wyjść do ludzi z ideą "tworzenia" czegoś nowego na bazie istniejącego auta? Tworzenia całkowicie "po swojemu", bez oglądania się na katalogi firm tuningowych czy nawet relacje z europejskich zlotów.

W naszych warunkach taki indywidualizm zakrawa na szaleństwo, a całkowite odrzucanie gotowców dostępnych na rynku wydaje się brawurą nawiedzonego majsterkowicza. Ale Przemek - właściciel firmy "Tuning & Custom Cars" - nie jest ani szaleńcem, ani tym bardziej majsterkowiczem, tylko wyjątkowo uzdolnionym blacharzem z niewyczerpaną kolekcją kosmicznych pomysłów. Jego stylizacja opla calibry jest popisem warsztatowego freestyle'u w najszerszej pojętej formie.

Pierwszy raz auto zostało zaprezentowane szerszej publiczności podczas finałów sezonu car audio 2006. TVN Turbo zakwalifikowało calibrę do walki o puchar Top Tuning 2006. Puchar zdobył inny samochód (audi TT o którym też pisaliśmy), ale customowa calibra bynajmniej nie przeszła niezauważona. Stylizacja tego auta jest zupełnie... inna, od tego, co zwyczajowo określamy tuningiem.

Na dobrą sprawę calibra powinna być oceniana wedle zupełnie innych reguł niż auta widywane regularnie na tuningowych zlotach, nie wykluczając słynnej calibry z LTS-u, która trzyma się w granicach stylu hiszpańskiego.

Prezentowana dziś "cali" jest tworem zupełnie oderwanym od krajowych, kontynentalnych czy nawet ogólnoświatowych trendów tuningowych - jest po prostu swobodną ekspresją człowieka, który ją stworzył. W zamyśle auto miało stać się unikatem przebudowanym ręcznie, techniką dużo bardziej kunsztowną (trudniejszą, ale trwalszą) niż zwykło się to robić w naszym kraju. Żadnych żywic epoksydowych, w zamian za to konstrukcja oparta na szkielecie z drutów i skrawkach blachy formowanych ręcznie (opisywaliśmy tę technikę w MT 8/2005 - pokazywał ją nam legendarny hiszpański tuner Amalio).

O ile uformowanie w ten sposób tylnego zderzaka czy progów musiało być dość pracochłonne, to zrobienie przodu za pomocą młotka i spawarki wydaje się hiper-potwornie trudne. Wielkie brawa - to najmniejsze, na co zasługuje wykonawca tego projektu. Trzeba również zwrócić uwagę na pewne niezwykłe smaczki kryjące się w zakamarkach nadwozia. Na progach i na tylnej klapie uformowane zostały krzyże żelazne i podobizny węży - w customowej symbolice jedno i drugie jest ucieleśnieniem świadomego nonkonformizmu. Dach został przedłużony w sposób gustownie nachodzący na przednią szybę, a całość przeróbek blacharskich wieńczy "pajęczyna" zespawana z drutu i będąca trójwymiarową kontynuacją motywu namalowanego na bokach auta!

Nie chcemy dociekać, czy ten pomysł zrodził się z pomocą chemicznych środków poszerzających horyzonty świadomości - tak czy inaczej idea jest absolutnie niesamowita w zamyśle i realizacji.

Samo malowanie auta jest historią długą i wartą dokładniejszego przybliżenia. Na pierwszy ogień poszła srebrna farba podkładowa używana zwykle przy malowaniu motocykli - na dachu i pokrywie silnika calibry pełni ona rolę farby końcowej. Taki wybór nie był przypadkowy, bowiem lakier ten ma dość specyficzne, grube metalizowane ziarno, które w słoneczny dzień ukazuje efekty jedyne w swoim rodzaju. Środkowa sekcja nadwozia pokryta jest niebiesko-fioletowo-zielonym kameleonem. Dół auta to złoto-pomarańczowy lakier flip-flop odcięty od kameleona grafikami wykonanymi aerografem! Bardziej skomplikować projektu lakierowania samochodu już nie można, ale całość robi na żywo wprost uderzające wrażenie.

Koniec końców, trzeba było zrobić coś z ostatnimi elementami mającymi poważny wpływ na wygląd zewnętrzny auta - z kołami i zawieszeniem. Tu również żadnych kompromisów, a teleturniej "idź na całość" to przy tym bułka z masłem na śniadanie. Komplet najniższych sportowych sprężyn H&R obniżał za mało... więc każda ze spiral została obcięta o jeden zwój. Brawurowa modyfikacja, ale to nie koniec... nasz człowiek chciał koniecznie jeździć na 19-calowych felgach, a niestety wybór kół w tym rozmiarze na rozstaw 4x100 jest dość mizerny. Nie pozostało nic innego, jak przerobienie piast na pięciośrubowe. Uwaga, nie próbujcie tego w domu, bo są to modyfikacje bezpośrednio wpływające na bezpieczeństwo jazdy. Do tego potrzeba wiedzy, narzędzi i precyzji w działaniu - nie jest to zabawa w zasięgu każdego. Tak przerobione osie przyjęły konkretny zestawik 19-calowych szpulek owiniętych gumami o profilu 35.

Żołnierze hardcore'u walczą do oporu, a prawdziwi tuningowcy turlają się na betonowym zawieszeniu i oponach ledwo udających, że cokolwiek amortyzują.

Nie bardzo wiadomo, co jest największym fenomenem tego auta. Obłędne lakierowanie, stylizacja z pomysłami jakby prosto z odmiennych stanów świadomości, czy fakt, że w Polsce w jednym warsztacie spotkały się cechy takie jak pasja, pomysłowość, kunszt blacharski, pracowitość, bezkompromisowość i miażdżący nonkomformizm? Calibra Przemka prawdopodobnie nie zostanie doceniona na zlotach, bo jest bardzo "inna". Jednakże warto przy okazji prezentacji tego auta zastanowić się, czy ciągle gonić za tuningowymi modami, czy może lepiej zdobyć się na odwagę, by stworzyć "customa" wedle własnej wizji?

Maxi Tuning
Dowiedz się więcej na temat: tuning | Auta
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy