Łabędziowóz pana Roberta. Adepci tuningu - uczcie się od przodków!

Pomysłowość współczesnych mistrzów tuningu nie zna granic jednak ich wyczyny bledną w konfrontacji z wytworami fantazji pionierów tej sztuki. Do takiego wniosku doszliśmy po wizycie w Louwman Museum w holenderskiej Hadze. Ta powstała w 1934 r. instytucja, prywatna, lecz mająca status narodowej, zgromadziła imponującą kolekcję pojazdów. Niektóre z nich są prawdziwymi majstersztykami tuningu w starym wydaniu.

Spójrzcie na przykład na łabędziowóz. Taki samochód powstał w 1910 r. na zlecenie Roberta Nicholla "Scotty" Matthewsona, ekscentrycznego i bogatego Szkota, mieszkającego w Kalkucie, stolicy Indii, ówczesnej brytyjskiej kolonii, uznawanej za perłę w koronie imperium.

Pojazd został zbudowany na podwoziu firmy Brooke i był napędzany silnikiem spalinowym o mocy 25/30 Km, ale o jego niezwykłości decydowało oczywiście nadwozie. Miało kształt płynącego łabędzia, a w tylnej części było ozdobione złotymi motywami kwiatów lotosu, starożytnego symbolu mądrości. Dla spotęgowania wrażenia zwykłe reflektory uzupełniono dodatkowymi żarówkami umieszczonymi w oczach ptaka. Z podłączonego do pokładowego systemu chłodzenia dzioba, szeroko otwierającego się podczas jazdy, wydobywały się kłęby pary. Koła zaopatrzono w specjalne szczotki usuwające z jezdni odchody często spotykanych na tamtejszych drogach słoni. Pasażerowie porozumiewali się z kierowcą za pomocą okrętowego telegrafu. Obsługiwali również dziewięciotonowy klakson, zasilany spalinami. Poprzez zawór z tyłu pojazdu na drogę sypał się biały proszek, imitujący ślad pozostawiany przez sunącego po wodzie łabędzia.

Reklama

Matthewson chciał zaszokować mieszkańców Kalkuty i w pełni mu się to udało. Kiedy łabędziowóz po raz pierwszy pojawił się na ulicach, wybuchła panika i chaos, musiała interweniować policja.

Osiągnąwszy swój cel pomysłowy Szkot sprzedał pojazd pewnemu maharadży. Ten domówił pomniejszoną i skromniejszą jego wersję, z ręcznie uformowanym stalowym nadwoziem i elektrycznym silnikiem. Uważa się, że "Baby Swan" był pierwszym samochodem wykonanym w Indiach.

Oba łabędziowozy pozostawały w rodzinie hinduskiego dostojnika przez około 70 lat. Gdy zostały odnalezione, były opłakanym stanie. Louwman Museum, do którego trafiły 1991 r., poddał je gruntownej odnowie. Pieczołowicie odtworzono wszystkie detale. Ocalały kawałek oryginalnej, jedwabnej tapicerki (resztę zjadły szczury) pozwolił na zamówienie w indyjskiej manufakturze jej repliki.

W 1993 r. łabędziowóz Roberta N. Matthewsona otrzymał nagrodę w prestiżowym konkursie elegancji w Kalifornii.

Niedawno poinformowano o nawiązaniu współpracy między koncernem Fiat Chrysler Automobiles a renomowanym producentem jachtów, której owocem ma być seria specjalna Fiata 500 o nazwie Riva. Auto będzie wyróżniać polakierowane na niebiesko nadwozie i ekskluzywne wyposażenie z paroma akcentami, nawiązującymi do świata, w którym żyją właściciele luksusowych jednostek pływających.

Phi, to żadne mecyje wobec prawdziwego cuda, jakie znajduje się w zbiorach Louwman Museum. To niezwykła wersja Fiata 1100, wykonana w 1950 r. w przez Coriasco, włoską firmę specjalizującą się w budowie nadwozi. Samochód został wyposażony w typowo jachtowe akcesoria, m.in. w drewniany pokład i koła ratunkowe. Jego błotniki kojarzyły się z morskimi falami a całość służyła reklamie szkoły żeglugi z Bolonii.

Adepci tuningu - uczcie się od przodków!      

     

   

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy