Citroen C-crosser po tuningu

Citroeny oprócz tego, że z natury są wygodne i komfortowe, mają też inną poważną zaletę.

Większość firm tuningowych specjalizujących się w przerabianiu samochodów na ociekające szpachlą lampki choinkowe omija tę markę szerokim łukiem. Tuning tych aut ogranicza się przeważnie do założenia efektowniejszych felg i subtelnego ospojlerowania. Śmiemy twierdzić, że większość właścicieli xantii, XM czy C5 prędzej zjadłaby własne prawo jazdy, niż zmasakrowała swoje auta wulgarnymi lotkami czy chociażby badlookiem tak popularnym wśród posiadaczy innych marek...

Porywanie się na tuning citroena nie jest więc sprawą łatwą, bo większość entuzjastów ceni te samochody właśnie za to, jakimi są i nie widzi potrzeby jakiejkolwiek ingerencji w dzieło fabryki. Nie oznacza to jednak, że nie znajdą się chętni na citroena po przeróbkach.

Od kilku lat niemiecka firma Musketier specjalizuje się w tuningu francuskich samochodów i trzeba przyznać, że efekty jej pracy mogą się podobać. Tym razem wybór padł na model c-crosser. Zadanie było o tyle trudne, że z Francją pojazd ten łączy raczej niewiele. Samochód jest bowiem bliźniakiem mitsubishi outlandera.

Reklama

Wiedząc jednak, że każda większa przeróbka raczej zniechęca sympatyków marki, postanowiono skupić się raczej na kosmetycznych zmianach. Samochód otrzymał 20-calowe felgi, zretuszowano odrobinę wygląd przodu. Na osłonie chłodnicy pojawiło się więcej chromu, dodano też rurowe osłony progów, ułatwiające zajmowanie miejsca wewnątrz.

2,2-litrowy HDI rozwijający 156 KM podkręcono do 191 KM, by ułatwić mu pozbywanie się spalin zmieniono też układ wydechowy, który zakończono efektownymi podwójnymi końcówkami. Nie zabrakło jednak niemieckich akcentów. Z tyłu pojawił się nieco inny zderzak, który wraz z dwururkami wydechu upodobnia c-crossera do porsche cayenne czy volkswagena touarega.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Citroen
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy