IMPREZY-ZDJĘCIA | Poniedziałek, 27 października 2014 (14:31)
Kilka dni temu do Polski wrócił nasz reporter, który samochodem przejechał od Morza Czarnego do Morza Kaspijskiego. To 1550 ekscytujących, pełnych przygód, kilometrów przez Trabzon, Batumi, Tbilisi i niebezpieczne górskie drogi Kaukazu... Oprócz trudów związanych z nie najlepszą infrastruktura drogową, trzeba trzeba było uważać na dziwne zwyczaje lokalnych kierowców. Wiedzieliśmy np., że jeśli z przeciwka ktoś wyprzedza na trzeciego, to lepiej od razu zjechać na pobocze. Jest duże prawdopodobieństwo, że jadący w ten sposób samochód samochód nie ma hamulców... Trzeba też bardzo uważać zatrzymując się na światłach i wjeżdżając na skrzyżowania. Czerwone światło oznacza bowiem tyle, że - być może - niektórzy z lokalnych kierowców zatrzymają się. Pomimo tych niebezpieczeństw warto poznać ten rejon świata. Widoku zapierały nam dech w piersi… Zresztą zobaczcie sami. Fot. Garry Paravani
1 / 48
Na drogach i bezdrożach Gruzji i Azerbejdżanu
Źródło: