Yugo - najgorsze auto Ameryki!

Magazyn "Forbes" ogłosił plebiscyt na najgorsze samochody, sprzedawane na amerykańskim rynku po II Wojnie Światowej. W tej niechlubnej klasyfikacji bezapelacyjnie zwyciężył Yugo GV, zbierając aż jedną trzecią wszystkich głosów.

Ten wytwór jugosłowiańskiego przemysłu motoryzacyjnego, następca popularnej i cenionej w Polsce zastavy, był sprowadzany do USA w latach 1981-91 przez Malcolma Bricklina, skądinąd również importera Subaru.

Największą i jak się wkrótce okazało jedyną zaletą yugo była cena - poniżej 4000 dolarów, na amerykańskie warunki praktycznie darmo. W Yugo GV, jak wspominają jego użytkownicy, psuło się właściwie wszystko: silnik, zawieszenie, układ kierowniczy...

Na drugim miejscu (17 proc. głosów) znalazł się Ford Pinto, model sprzedawany w latach 1971-80, który stał się symbolem fatalnej jakości produkowanych wówczas w USA małych samochodów. "Zasłynął" zwłaszcza z licznych usterek, wpływających na bezpieczeństwo jazdy, co skutkowało falą krytyki w prasie i licznymi procesami, wytaczanymi przez ofiary wypadków drogowych. Kiedy dziennikarz "Forbesa" poprosił o wypowiedź przedstawiciela koncernu Ford, ten odrzekł: - Zostawmy to, niech pinto spokojnie spoczywa na cmentarzu nieudanych samochodów.

Reklama

Na liście kandydatów do tytułu "najgorszego samochodu Ameryki" są też inne pojazdy "made in USA": AMC Pacer (1975-80), Chevrolet Vega (1970-74), Ford Bronco II (1983-89), Ford Edsel (1957-59), Oldsmobile Delta 88 (1979-84), Pontiac Fibro (1984). Japonię reprezentują: korodująca, niechlujnie montowana Honda Accord hatchback (1978) oraz Mazda RX-2 (1971), w której ogromne problemy sprawiał silnik rotacyjny. Przedstawiciele Europy to: Citroen SM (1970-72; awaryjne zawieszenie hydropneumatyczne, z wyciekającym olejem i rozlatującymi się gumowymi uszczelkami, ubogie wyposażenie wnętrza), Fiat Strada (1978-88; konieczność wypłacania słonych odszkodowań z powodu korozji karoserii i elementów podwozia), Renault Dauphine (1956-68; jeden z pierwszych powojennych modeli francuskiego koncernu, przez pewien czas uważany za godnego konkurenta VW "garbusa", w Stanach Zjednoczonych miał wyjątkowo złą opinię przez fatalną jakość wykonania auta i słabiutkie silniki o mocy 19, 32 lub 38 koni mechanicznych).

Jest tu wreszcie - uwaga, uwaga - Trabant P50 z lat 1957-62, nazywany przez autorów rankingu "volkswagenem dla ubogich" i "symbolem sowieckiej myśli technicznej".

Co ciekawe, na żaden z wymienionych wyżej modeli aut, trabanta nie wyłączając, nie głosowało jednak więcej niż 8 proc. uczestników plebiscytu. Yugo okazało się nie do pobicia!

Zawodne silniki, nietrwałe zawieszenie, awaryjny układ kierowniczy, psujące się układy elektryczne, rdzewiejące nadwozia, niedbale wykończone wnętrza. - Współczesne pokolenie nabywców samochodów nie ma pojęcia, ile kłopotów potrafiły one kiedyś sprawić. Widok pojazdu stojącego na poboczu drogi z obłokami pary wydobywającej się spod maski, bo właśnie zagotowała się woda z chłodnicy należy już do rzadkości. Obecnie produkowane auta, również te niższej klasy, są wyrobami o zadziwiająco wysokiej jakości - komentuje wyniki rankingu "Forbes", podkreślając, ze zmiany zawdzięczamy rewolucji technologicznej i organizacyjnej, zapoczątkowanej przez Japończyków, których śladem poszły później koncerny europejskie i amerykańskie. Nawet fabryki w Wietnamie czy Sri Lance muszą dzisiaj dotrzymywać odpowiednich standardów.

"Forbes" przypomina, że to właśnie fatalna jakość produktów w połączeniu z błędami w polityce marketingowej zmusiły motoryzacyjne koncerny francuskie, włoskie, a w dużej mierze także brytyjskie do wycofania się z rynku amerykańskiego. Jednocześnie autorzy zestawienia najgorszych samochodów sprzedawanych po wojnie w USA przyznają, że część producentów umiała sprostać wyzwaniom i odzyskała lub zyskała renomę. Dotyczy to przede wszystkim firm japońskich. Taka na przykład Honda Accord cieszy się dziś dużym zainteresowaniem wśród nabywców w Stanach. Niejednakowy jest również los krytykowanych kiedyś powszechnie rozwiązań technicznych. Niektóre z nich zostały całkowicie zarzucone, inne, jak choćby hydropneumatyczne zawieszenie Citroena, które doprowadziło do klęski modelu SM, po dopracowaniu jest nadal powszechnie stosowane, przyczyniając się do budowy prestiżu marki.

Swoją drogą ciekawe, czy dałoby się przeprowadzić podobny plebiscyt w Polsce, gdzie wszystkie samochody, i te dobre, i te złe, przez długie lata były przedmiotem marzeń i obiektem pożądania?

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: ameryk | samochody | plebiscyt | Ford | USA | zawieszenie | Forbes | auto
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy