Wpadka Maserati. Auta stają w płomieniach?

Zarząd Maserati nie ma ostatnio łatwego życia. Nie dość, że we włoskich fabrykach w Grugliasco, Mirafiori i Modenie trwa właśnie przymusowy przestój, to jeszcze firma zmuszona została do ogłoszenia akcji serwisowej.

Chodzi o około tysiąca egzemplarzy modeli Ghilbi i Quattroporte, które wkrótce trafić maja do amerykańskich nabywców. Przed wydaniem ich klientom, auta będą musiały przejść operację wymiany wadliwych przewodów paliwowych. Ich usterka może powodować wycieki paliwa, co w konsekwencji wywołać może pożar pojazdu.

Chociaż ogłoszona właśnie akcja serwisowa dotyczy wyłącznie USA, nie ulega wątpliwości, że podobne naprawy będą też musiały przejść samochody w Europie i Chinach. Powodem zamieszania jest poddostawca - firma SumiRiko Italy. Jej wadliwe przewody paliwowe trafiły w sumie do 1406 egzemplarzy Ghibli i Quattroporte wyprodukowanych w okresie od 24 lipca do 14 grudnia ubiegłego roku.

Reklama

Przypominamy, że firma boryka się właśnie ze spadkiem popytu wywołanym zmianą przepisów dotyczących importu aut do Chin. Władze Kraju Środka zakazały importerom tworzenia dużych zapasów magazynowych, co momentalnie odbiło się na wielkości produkcji. W przypadku Maserati średnia miesięczna wielkość eksportu do Chin w pierwszej połowie bieżącego roku przekraczała 800 egzemplarzy. W lipcu i sierpniu, gdy w życie weszły nowe regulacje prawne, spadła do zaledwie 350 sztuk.

W efekcie w trzech włoskich fabrykach Maserati z końcem roku zatrzymano linie produkcyjne, a pracownicy wysłani zostali na przymusowe urlopy. Zakłady wrócić mają do normalnego trybu pracy z dniem 15 stycznia.

PR

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy