W Tychach się nie boją

Związkowcy z tyskiej fabryki Fiata deklarują, że są spokojni o przyszłość swego zakładu. Ich postawę chwalą władze Fiat Auto Poland (FAP), wskazując m.in., że ewentualna decyzja władz koncernu o produkcji nowej pandy we Włoszech nie powinna wpłynąć na stan zatrudnienia w Tychach.

Przedstawiciele FAP skrytykowali w poniedziałek przelewającą się w ostatnich dniach przez media falę spekulacji związanych z negocjacjami władz koncernu Fiata na temat uruchomienia we Włoszech produkcji nowego modelu fiata panda. Zgodnie z niektórymi ocenami, taka decyzja mogłaby skutkować zwolnieniami w tyskiej fabryce Fiata.

Szefowa Solidarności w tym zakładzie Wanda Stróżyk podczas poniedziałkowej uroczystości uruchomienia w Bielsku-Białej produkcji nowego silnika twinair, który trafi m.in. do produkowanego w Tychach fiata 500, mówiła, że na razie pracownicy mają zapewnienie o utrzymaniu zatrudnienia, a władze firmy mówią o "powrocie do nominalnego czasu zatrudnienia".

Reklama

"Dąży się do tego, by do 2014 r. w polskim zakładzie produkcja była w czasie nominalnym, czyli nie w 147 proc., jak to teraz ma miejsce, tylko w 100 proc." - wskazała Stróżyk. Dodała też, że uruchomienie produkcji nowej pandy we Włoszech nie oznacza automatycznie, że ten sam nowy model na pewno nie będzie produkowany w Tychach.

"Na razie decyzji nie ma, trwają tam negocjacje. Wszystkie rzeczy oczywiście zapadają poza nami. (...) Oczywiście, że bylibyśmy zadowoleni, gdyby uruchomienie produkcji nowej pandy było tutaj. Natomiast, jeśli będzie tam, mamy zapewnienie, że to nie zagraża naszym zakładom, będą nowe modele i będą unowocześniane modele, które obecnie produkujemy" - wskazała.

Dodała też, że pracownicy mają nadzieję, że obecna panda będzie długo znajdowała klientów tym bardziej, że zapewnienia o zatrudnieniu wszystkich dotychczasowych pracowników składali im prezes Fiat Auto Poland Enrico Pavoni, jak i zarząd w Turynie. "Zresztą zakład się rozbudowuje, a koszt pracy jednak tutaj jest mniejszy, że trudno byłoby tego nie wykorzystać - jakości, wydajności i kosztu pracy" - oceniła.

Stróżyk relacjonowała, że pracownicy tyskiego fiata obserwują sytuację, ale nie sądzi, by się bali. "Każdy myśli o tym, natomiast jesteśmy spokojni, bo praca jest i zapewnienie, że praca będzie" - wskazała szefowa Solidarności w zakładzie, określając przy tym "sianie pogłosek o możliwych zwolnieniach grupowych" jako "niemoralne" wobec pracowników.

Brak oznak niepokoju u związkowców i pracowników chwalił też w poniedziałek w Bielsku-Białej prezes FAP Enrico Pavoni. "Oczywiście, że dobrze robią, a co się stało? Uruchamiamy nowy model i dalej produkujemy stary. Jesteśmy szczęśliwi, bo mamy już w toku inwestycję, żeby wyprodukować nowy model" - mówił Pavoni.

Wyjaśnił, że choć nowy model lancii ypsilon na pewno nie będzie produkowany w takiej ilości, jak nowa panda we Włoszech, jednak jest to zgodne z celami organizacji pracy w tyskiej fabryce. W ostatnich latach bowiem częstokroć produkcja odbywała się tam w godzinach nadliczbowych, by sprostać dużemu popytowi m.in. na modele panda i 500.

"My tej ilości nie mogliśmy produkować, dlatego, że fabryka nie może pracować latami w godzinach nadliczbowych. Trzeba organizować pracę normalnie, na trzy zmiany przez pięć, albo sześć dni w tygodniu (...) - do tego dążymy" - wskazał, zapewniając jednocześnie, że na razie nie jest też przewidywana jakakolwiek redukcja zatrudnienia.

"Nie są mi dzisiaj znane informacje, które pokazywałyby, że będzie trzeba redukować (zatrudnienie - PAP). Może być trudno, ale nie ma jeszcze planów redukcji" - podkreślił Pavoni, wyjaśniając, że wszelkie wynikające z sytuacji rynkowej wahania produkcji będą wiązały się - póki będzie to możliwe - z regulacją czasu pracy załogi.

"Dużo tu będzie zależało też od współpracy ze związkami zawodowymi" - zaznaczył prezes Fiat Auto Poland, dodając, że w Tychach stary model pandy produkowany będzie jeszcze co najmniej kilka lat. Jego zdaniem, obok pracowników spokojni więc na razie o swój los mogą być też poddostawcy, którzy będą dostarczali podzespoły tak do dotychczasowych modeli, jak i nowej lancii ypsilon.

Z kolei Alfredo Altavilla, prezes Fiat Powertrain Technologies i wiceprezes Grupy Fiat, zapytany podczas krótkiego, nieformalnego spotkania z dziennikarzami o ocenę współpracy jego firmy z polskim rządem, określił ją jako "doskonałą", mogącą "stanowić wzór dla innych państw w Europie". Poinformował, że w sprawie lokalizacji produkcji nowej pandy nie zapadły jeszcze żadne wiążące decyzję. Zapewnił jednocześnie, że Fiat zamierza utrzymać produkcję samochodów w Polsce. Zarówno teraz, jak w odleglejszej perspektywie. Dotyczy to również zatrudnienia.

Nadzieje na przyszłość daje też umacniająca się globalna pozycja Fiata, który w ubiegłym roku był jedynym koncernem motoryzacyjnym w Europie, notującym wzrost produkcji i sprzedaży aut, oraz poglądy szefa koncernu Sergio Marchionne, którego zdaniem pewność bytu daje dopiero roczna sprzedaż na poziomie 5,5 - 6 mln samochodów rocznie. Ograniczanie produkcji, na przykład w zakładach w Tychach, z pewnością nie służyłoby osiągnięciu tego celu.

Tymczasem związek zawodowy włoskich metalowców Fiom odrzucił porozumienie z dyrekcją Fiata w sprawie przeniesienia z Polski do fabryki pod Neapolem produkcji nowej pandy. Pozostałe związki zawodowe umowę akceptują.

"Nie jest możliwe podpisanie tekstu tego porozumienia" - ogłosiło kierownictwo związku po naradzie. Metalowcy nie zgadzają się na propozycje koncernu dotyczące organizacji pracy na poszczególnych zmianach i zasad przeciwdziałania nieobecnościom wśród załogi w zakładzie w Pomigliano d'Arco, gdzie nowy model pandy miałby być produkowany od połowy 2011 roku.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: W.E. | boja | Fiata | przyszłość | pracownicy | fabryka | auto | Panda | Fiat | pandy | Tychy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy