W Renault poleciały głowy

"Numer 2" koncernu Renault, Patrick Pelata, podał się w poniedziałek do dymisji, a trzech innych członków kierownictwa firmy zostanie zwolnionych - poinformowały w poniedziałek francuskie media.

Są to następstwa zamieszania wokół rzekomej "afery szpiegowskiej".

Na początku stycznia koncern motoryzacyjny Renault usunął ze stanowisk trzech wysoko postawionych pracowników, w tym członka ścisłego kierownictwa firmy. Koncern postawił im zarzut sprzedania obcemu państwu poufnych informacji na temat flagowego projektu koncernu dotyczącego przyszłych modeli samochodów elektrycznych.

Sprawa tę media okrzyknęły szybko "aferą szpiegowską". Jednak policja mimo dwóch miesięcy śledztwa nie znalazła żadnego potwierdzenia tych zarzutów, uznając je w końcu za bezpodstawne.

Reklama

W poniedziałek późnym popołudniem zarząd Renault poinformował, że dyrektor generalny koncernu Patrick Pelata, druga osoba w firmie, zrezygnował ze stanowiska w związku z niesłusznymi oskarżeniami pracowników o szpiegostwo. Pelata ma jednak objąć inną, mniej znaczącą funkcję w grupie Renault.

Według strony internetowej dziennika "Le Figaro", koncern zdecydował już także o zwolnieniu trzech osób odpowiedzialnych za wewnętrzne bezpieczeństwo giganta motoryzacyjnego. Kolejne trzy osoby z kierownictwa zostały w poniedziałek zawieszone w funkcjach; nie wiadomo, czy zdołają one jeszcze zachować stanowiska.

Z kolei prezes grupy Renault, Carlos Ghosn, zachował swój fotel. Przyznał, że "pomylił się" w sprawie rzekomego szpiegostwa, ale wykluczył swoją dymisję. Dodał, że w następstwie całej afery zrzeknie się dużej części swojego wynagrodzenia za ubiegły rok w wysokości 1,6 mln euro.

W ostatnim czasie przedstawiciele państwa, które posiada 15 procent udziałów w Renault, wyraźnie naciskali na sankcje personalne w firmie. W poniedziałek rano minister gospodarki i finansów Christine Lagarde podkreśliła w odniesieniu do tej kwestii, że "jeśli błędy zostały popełnione, odpowiedzialni za nie muszą odejść".

Zarząd Renault ogłosił także tego samego dnia, że zawarł porozumienie o odszkodowaniu dla trzech, oskarżonych o szpiegostwo, pracowników firmy. Nie podano na razie dokładnej kwoty. Według informacji tygodnika "Marianne", suma ta może sięgnąć łącznie gigantycznej kwoty 11 milionów euro.Nie wyjaśniono do tej pory, kto i dlaczego "sfabrykował" zarzuty o szpiegostwo wobec trójki pracowników.

Według organów śledczych, wiele wskazuje na to, że niesłuszne oskarżenia pochodziły od samej załogi firmy. Policja zatrzymała miesiąc temu Dominique'a Gevrey, odpowiedzialnego za bezpieczeństwo w firmie pod zarzutem udziału w "zorganizowanym oszustwie". Organy śledcze podejrzewają, że to właśnie on mógł "zmontować" fałszywe oskarżenia o szpiegostwo. Motywem sfabrykowania zarzutów mogły być powody osobiste, np. zawiść lub zemsta.

W styczniu, zaraz po ujawnieniu przez media podejrzeń, afera nabrała międzynarodowego charakteru, gdyż we francuskich mediach spekulowano wtedy o "chińskim śladzie". Pekin zdementował wtedy te doniesienia jako "bezpodstawne i nieodpowiedzialne".

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy