Volvo odczuje skutki koronawirusa

Rozprzestrzeniający się w Chinach koronawirus coraz mocniej daje się we znaki branży motoryzacyjnej. W szczególnie trudnej sytuacji znalazły się marki, które z Kraju Środka uczyniły swoje główne zaplecze produkcyjne.

Wśród nich wymienić można chociażby Volvo, które od dłuższego czasu należy do chińskiego koncernu Geely. Chiny są obecnie największym pojedynczym rykiem zbytu szwedzkiej marki, a  budowane tam pojazdy, jak np. flagowy model S90, w ramach tzw. nowego jedwabnego szlaku, eksportowane są do Europy.

Przypominamy, że - zgodnie z zaleceniami chińskich władz - lokalni producenci byli zmuszeni zatrzymać swoje fabryki i odesłać pracowników na przymusowe urlopy. Utrudnienia w produkcji dotyczą też prowincji, gdzie nie zanotowano przypadków śmiertelnego zakażenia. W ramach przeciwdziałania epidemii władze ograniczyły bowiem funkcjonowanie transportu publicznego, co nie pozostało bez wpływu na wydajność fabryk.

Reklama

Szefostwo Volvo szacuje, że w pierwszym kwartale - w stosunku do planów - straci co najmniej dwa tygodnie produkcji. Firma wyraża jedynie nadzieję, że stratę uda się odrobić w dalszej części roku.

Samo Volvo ma dziś w Chinach trzy potężne zakłady produkcyjne: w Chengdu (XC60), Luqiao (XC40) i Daqing (S90) oraz kilka(!) pomniejszych montowni jednostek napędowych. W Kraju Środka (Chengdu) powstała też pierwsza fabryka marki Polestar - wydzielonego z Volvo producenta pojazdów elektrycznych.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy