Testujemy używane: ford ka

Jak wszyscy zdążyli zauważyć, w Polsce ostatnimi czasy furorę robią kaczki. Zdominowały wszystko: prasę, radio, telewizję… Teraz przyszła kolej na nas. Zapewne wiecie już, o jakie auto chodzi. Dziś w dziale „używane” bierzemy pod lupę Forda KA – popularną kaczkę…

Nadwozie pojazdu przyciąga zwłaszcza żeński elektorat. Rzadko który mężczyzna dopuszcza myśl o wyborze tego modelu - przeważnie wygląd przesądza wszystko. Faktycznie, samochód nie należy do gigantów i jest mało reprezentacyjny.

Przyglądając się bliżej rozwiązaniom technicznym, dojdziemy do wniosku, że czasy jego świetności powinny przeminąć wraz z końcem lat dziewięćdziesiątych. To prawda, chociaż jest to typowo męski punkt widzenia. Kobiety postrzegają to auto inaczej. W ich oczach z podstarzałego, krzykliwego brzdąca przemienia się on w dzieło sztuki i symbol niezależności. Cóż, nawet Ford nigdy nie krył, że samochód adresowany jest...

raczej do płci pięknej

KA to dobry wybór, jeżeli cenimy sobie indywidualizm, a ci, którzy się na niego decydują, przeważnie robią to właśnie z uwagi na wygląd. Opinie na temat kształtów karoserii są podzielone. Jedni twierdzą, że KA jest stylowy i gustowny, a inni, że raczej pokraczny. Oczywiście, każdy osądzi według siebie. Nam najbezpieczniej będzie użyć słowa - oryginalny...

Z praktycznego punktu widzenia, wybór tego właśnie samochodu wydaje się być uzasadniony, gdy jesteśmy młodą, niezależną kobietą. Na randki i wypady do okolicznych marketów z pewnością wystarczy, ale już wożenie dzieci do przedszkola nie będzie przyjemną sprawą. Brakować będzie drugiej pary drzwi, a i skromna ilość miejsca z tyłu czasami może utrudniać życie.

Reklama

Po zajęciu miejsca za kierownicą wpadamy...

w radosny nastrój

Wprawdzie dziś tablica rozdzielcza nie jest w stanie już nikogo zaskoczyć, ale panujące wszędzie owale i ciekawa kolorystyka emanują optymizmem. Wnętrze rozplanowano ergonomicznie i ze smakiem - nie brakuje schowków, pomysłowo zakonspirowano panel od radia. Niestety, ze spasowaniem elementów bywa różnie. Trzaski i piski nie są rzadkością, a niektóre części (jak chociażby klamki czy tapicerka) potrafią czasami zostać w ręce. Fotele są wygodne, dobrze wyprofilowane i przyzwoicie podtrzymują ciało w zakrętach.

Złośliwi twierdzą, że ze względu na swój przydomek, „kaczka” to dziś samochód „poprawny politycznie”. Fakt - miejsca z przodu jest na tyle dużo, że znani ze swych gabarytów liderzy LPR nie powinni narzekać na ciasnotę, a w drugim rzędzie dla dwójki najsłynniejszych polskich bliźniaków...

pozostanie sporo przestrzeni

Sądzimy jednak, że auto nie przypadłoby do gustu politykom i to bynajmniej nie z uwagi na brak moherowej tapicerki. W kwestii wyposażenia KA wypada przeciętnie.

Każdy model (przynajmniej teoretycznie) posiada, co najmniej jedną poduszkę powietrzną, sprytnie zabudowany radiomagnetofon, czy np. możliwość regulacji oparcia tylnej kanapy (zabieg taki pozwala na rozbudowanie przestrzeni bagażowej względem miejsca w kabinie). Warto rozglądać się za egzemplarzami ze wspomaganiem kierownicy, ale z uwagi na znaczną awaryjność (wycieki) dobrze jest dokładnie skontrolować stan układu wspomagania przed zakupem.

Zawieszenie zestrojono raczej twardo, dzięki czemu całkiem dobrze radzi sobie ono w zakrętach. Auto...

prowadzi się łatwo i pewnie

Niestety, kiepskie opinie zbierają słabe i szybko zużywające się hamulce. W ruchu miejskim przyzwyczajenia wymagać też będą lusterka, które są prawie o połowę mniejsze niż u konkurencji, przydałby się też obrotomierz.

O silniku zastosowanym do napędu auta można długo rozmawiać, ale nie warto. Ten samochód kupuje się ze względu na wygląd, a nie osiągi. To dobrze, bo w kwestii tych drugich, „Kaczka” wypada słabo. O jednostce napędowej złośliwi mówią, że powstała „za Łokietka…” 8 zaworów, wałek rozrządu w kadłubie (napędzany łańcuszkiem) i symboliczna (jak na dzisiejsze standardy) moc 60 koni mechanicznych, faktycznie chluby jej nie przynoszą. Co nie trudno wywnioskować, przeciętny motor zapewniać będzie przeciętne osiągi. Sprint od 0 do „setki” trwa ok. 16 sekund, V max w okolicach 160 też nie imponuje. Zużycie paliwa średnio zamyka się w ok. 6 litrach PB95. Z drugiej strony – nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło… części są tanie, a np. rozrządu przez cały okres eksploatacji praktycznie się nie dotyka.

Sprawdzona lub jak kto woli podstarzała technika, odwdzięcza się łatwą do zaakceptowania awaryjnością. Silnik i skrzynia biegów...

zniosą niejedno

Także sprzęgło (umiejętnie obsługiwane) powinno wytrzymać sporo. Gorzej jest z zawieszeniem czy układem hamulcowym. Zwłaszcza przedni „zawias” nie należy do zbyt trwałych, często wymieniać trzeba np. łączniki stabilizatorów. Życie kierowcy potrafią też uprzykrzyć falujące obroty (defekty silniczka krokowego), czy pojawiające się, nawet w stosunkowo nowych samochodach, oznaki korozji.

Ceny przyzwoicie utrzymanych KA startują z pułapu 10-12 tys. zł. (pojazdy roczników ‘97/98). Nowsze (np. pięcioletnie) to wydatek rzędu 17 tys. zł., ale te mają już przeważnie po 4 poduszki powietrzne, abs i wspomaganie kierownicy.

Samochód to propozycja dla indywidualistów i należy oceniać go nieco inaczej, niż inne pojazdy tej klasy. Podobnie jak Mini czy nawet Twingo, tego auta nie kupuje się raczej ze względu na cenę, ilość miejsca czy osiągi. Posiadanie „Kaczki” to sposób na wyrażenie siebie. Tego, że mamy własne zdanie, cenimy styl i z optymizmem patrzymy w przyszłość.

Ten samochód...

potrafi poprawić humor

Jeśli rano, wychodząc do pracy, znajdziemy na szybach grubą warstwę szronu zwykle nie napawa nas to optymizmem. Jednak w przypadku KA, wystarczy rzut oka na karoserie, a człowiek zaczyna się cieszyć, że następne 10 minut spędzi na świeżym powietrzu!

Zresztą, kto widząc „kaczkę” na ulicy powstrzyma się od uśmiechu?

I właśnie o to chodzi. Jeżeli nie mamy kompleksów i lubimy zwracać na siebie uwagę, ten samochód (jako jeden z nielicznych) pozwoli nam czynić to z gracją.

Całkowicie zbędne okażą się wulgarne spojlery, wielkie rury wydechowe i „tuba” w bagażniku „krzyczące” do otoczenia „patrzcie i zazdrośćcie”. Kaczka też krzyczy, ale dużo przyjemniej – „uśmiechnij się!” Uroczy wóz.

Paweł Rygas

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: testowanie | używana | kaczki | kaczka | auto | Ford | Ford Ka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy