Tesla ma poważne kłopoty, a Musk je ignoruje?

Rekordowe straty, obietnice podważane przez autorytety w branży oraz zapowiedź rewolucji w produkcji aut poprzez zmniejszenie jej... automatyzacji. Czy na pewno Elon Musk wie co robi?

Niedawno pisaliśmy o to, że zarząd Tesli będzie głosował nad odsunięciem Elona Muska ze stanowiska przewodniczącego rady nadzorczej firmy (pozostałby jednak dyrektorem generalnym), co było efektem różnych problemów, w które wpadła firma. Kolejne doniesienia na temat jej kondycji również nie napawają optymizmem.

Najważniejszym z nich jest raport finansowy Tesli, z którego wynika, że w pierwszym kwartale 2018 roku firma zanotowała rekordową stratę - 784,6 mln dolarów. Przyczyn takiego stanu rzeczy upatruje się między innymi w ciągłych problemach z osiągnięciem zakładanego poziomu produkcji Modelu 3, który już wiele miesięcy temu miał wynosić 5000 sztuk na tydzień (obecnie było to maksymalnie 2270 sztuk). Co na to Musk? Podczas spotkania w sprawie wyników finansowych firmy miał on ignorować pytania od analityków, ponieważ uznał je za "zbyt nudne"...

Reklama

Problemy z produkcją i jakością Modelu 3 wydają się zresztą nie przeszkadzać Muskowi, który zapowiada, że już za dwa lata zobaczymy na rynku Model Y, czyli crossovera klasy średniej. Potwierdził też, że auto nie będzie powstawać w fabryce we Fremont w Californi, gdzie nie ma zwyczajnie miejsca na linię do montażu kolejnego modelu. A jak sprawić, żeby nie pojawiły się problemy jak z Modelem 3? Musk zapowiedział, że Model Y rozpocznie "rewolucję produkcyjną", która ma polegać na zmniejszeniu automatyzacji podczas montażu. Nie wydaje się to być recepturą na poprawę wydajności, ale szef Tesli zapewnia, że pewne czynności, wbrew pozorom, lepiej wykonywać ręcznie.

Na koniec warto jeszcze wspomnieć o kolejnym z wielkich projektów firmy - Tesli Semi, czyli elektrycznym ciągniku siodłowym. Elon Musk zapowiedział, że będzie on zapewniał zasięg do 966 km na jednym ładowaniu. Do tych obietnic odniósł się Martin Daum, szef dywizji Daimlera zajmującej się ciężarówkami. Mercedes również pracuje nad elektrycznymi samochodami ciężarowymi i słowa Muska skomentował stwierdzeniem, że pojazd Tesli "zaprzecza prawom fizyki", więc "coś ich chyba musiało ominąć", ponieważ "póki co te same prawa fizyki obowiązują tak w Niemczech, jak i w Californi". Czyżby więc zapowiadana rewolucja w transporcie drogowym miała okazać się wcale nie tak rewolucyjna, jak Tesla nas zapewnia?

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy