Tajne negocjacje ws. ceł na samochody. Czy auta z USA potanieją?

Amerykańskie władze szukają sprzymierzeńców na Starym Kontynencie. W sporze handlowym z Unią Europejską, z pominięciem Komisji Europejskiej, zwróciły się właśnie do producentów samochodów.

Sytuacja między Brukselą a Waszyngtonem jest niezwykle napięta. Z początkiem czerwca administracja Donalda Trumpa niespodziewanie podniosła opłaty celne na importowane do USA ze Starego Kontynentu i Kanady stal i aluminium. W ramach odwetu, w ubiegłym tygodniu, Unia Europejska zmieniła wysokość cła na część importowanych do Europy produktów amerykańskiego przemysłu.

Poczynania amerykańskich władz niepokoją europejskich producentów samochodów. Sytuacji nie poprawia "wojowniczy" wizerunek Donalda Trumpa, który publicznie twierdził m.in, że "Nie chcę widzieć żadnych Mercedesów na 5th Avenue".

Reklama

Wygląda jednak na to, że awersji prezydenta do niemieckich samochodów nie podzielają amerykańscy klienci. W minioną środę, w amerykańskiej ambasadzie w Berlinie, doszło do spotkania z przedstawicielami niemieckiej "wielkiej trójki". U amerykańskiego ambasadora - Richarda Grenella - stawili się szefowie: Daimlera (Dieter Zetsche), BMW (Harald Krueger) i Volkswagena (Herbert Diess). W odbywającym się za zamkniętymi drzwiami spotkaniu uczestniczyć też mieli przedstawiciele motoryzacyjnych poddostawców.

Jak informuje niemiecki "Handelsblatt" spotkanie miało na celu wysondowanie, czy producenci samochodów są zainteresowani rozwiązaniami "bezpośrednimi". Z informacji "Deutsche Welle" wynika, że Stany Zjednoczone byłyby gotowe wprowadzić zerową stawkę ceł na samochody, o ile Unia Europejska zareagowałaby w ten sam sposób. Obecnie w USA obowiązują cła w wysokości 2,5 proc. na europejskie samochody osobowe i 25 proc. na pickupy. Import auta z USA wiąże się w Europie z koniecznością uiszczenia 10-proc. cła.

Donald Trump wielokrotnie podkreślał, że obustronny handel w dziedzinie motoryzacji nie odbywa się na równych zasadach, sugerował nawet wprowadzenia na europejskie pojazdy ceł w wysokości aż 25 proc.

Spotkanie w amerykańskiej ambasadzie może mieć na celu zdobycie przez Amerykanów "cichych" sprzymierzeńców w postaci największych europejskich koncernów, które mogłyby wywierać presję na Brukselę. Takie zagrożenie dostrzega m.in. szef niemieckiego zrzeszenia przemysłu motoryzacyjnego VDA. W jego ocenie ważna jest "zwarta" postawa całej unii, z branży motoryzacyjnej nie płyną żadne propozycje jednostronnych ustępstw.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy