Subaru przechodzi na prąd

Wygląda na to, że fani gardłowego brzmienia bokserów Subaru będą musieli znaleźć nowy obiekt westchnień. Jest wielce prawdopodobne, że klasyczne silniki spalinowe znikną z oferty japońskiego producenta za około piętnaście lat. Firma, wzorem konkurencji, robi właśnie ostry zwrot w kierunku zelektryfikowanych aut.

Chcąc zachować konkurencyjność, Japończycy nie mogą pozostawać w tyle. W tym celu marka zacieśnia swoje powiązania z właścicielem - koncernem Toyota. Jak donosi agencja Reuters, firma chce opracować "mocny samochód hybrydowy", który zadebiutować ma w najbliższych 8-10 latach.

Sam pojazd bazować ma właśnie na patentach Toyoty, co pozwala na znaczne ograniczenie kosztów. Równolegle prowadzone są też prace nad stworzeniem pierwszego w pełni elektrycznego modelu spod znaku plejad. Również on wykorzystywać będzie technologię Toyoty. Jego premiera planowana jest równolegle z nową hybrydą.

Reklama

A co z silnikami spalinowymi? Póki co nie ma jeszcze powodów do obaw. Przedstawiciele producenta uspokajają, że nie rezygnują z rozwijania wizytówek marki: jednostek  o przeciwsobnym układzie cylindrów i symetrycznego napędu na cztery koła. Wiadomo jednak, że do 2030 roku 40 proc. oferty Subaru stanowić mają samochody elektryczne i hybrydowe. Do połowy lat trzydziestych elektryfikacja objąć ma pełną gamę modelową. Ta data oznaczać może kres kariery japonskich silników o spalaniu wewnętrznym.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy