Skodą z narażeniem życia

Co pewien czas docierają do naszej redakcji listy, w których czytelnicy skarżą się na poziom obsługi w autoryzowanych stacjach obsługi. Prezentujemy je na naszych łamach, starając się poprzez nagłośnienie problemów wymóc poprawę jakości świadczonych usług.

Dzisiaj prezentujemy kolejną taką sprawę. Poniżej przedstawiamy w całości list, wysłany przez nabywcę skody octavii do prezesa dilera z Rudy Śląskiej, gdzie dokonany został zakup.

"Szanowny Panie Prezesie.

W dniu 09-11-2004 odebrałem z Waszego salonu samochód marki Skoda Octawia II 1,6 Ambiente.

Był to dzień moich urodzin, na siedzeniu leżała butelka szampana. Obsługa sprzedaży była profesjonalna i bardzo miła. Zakup samochodu w Państwa salonie sprawił mi faktycznie wiele radości.

Niestety, od tej chwili było już tylko gorzej. Już podczas pierwszej jazdy zaczęły parować wszystkie szyby i pomimo włączonego nawiewu na pełny regulator do domu musiałem jechać z otwartymi oknami.

Reklama

Zgłosiłem ten fakt następnego dnia w dziale serwisu i samochód został sprawdzony w stacji obsługi.

Niestety, pracownik serwisu potwierdził, że szyby zaparowują, ale nie potrafi powiedzieć co jest tego przyczyną.Usłyszałem że jest to nowy model na rynku, parowanie szyb być może spowodowane jakimś błędem konstrukcyjnym. Ogólnie, że "widocznie ten typ tak ma".

Obiecano mi, że zostanie wysłane w tej sprawie zapytanie do producenta.

W listopadzie podczas jazdy pomagała trochę klimatyzacja i uchylone wszystkie szyby, więc na krótkich odcinkach można było samochodem podróżować. Kiedy temperatura spadła poniżej +2,5 stopnia i klimatyzacja przestała się włączać, sytuacja stała się tragiczna.Szyby zaparowywały natychmiast po wejściu do samochodu i nawet otwarte nie chciały odparować.

Sugerowałem wówczas na którejś z kolei wizycie w serwisie, że powodem tego stanu rzeczy jest uszkodzony obieg zamknięty powietrza. Pracownicy serwisu stwierdzili jednak, że jest wszystko w porządku, usunęli z samochodu filtr pyłkowy i kazali jeździć dalej. Niestety, również ten zabieg niczego nie poprawił.

Szyby zaparowywały dalej, w samochodzie było czuć stęchlizną. Również z klimatyzacji zaczął wydobywać się odrażający zapach. Samochód nie nadawał się w tym stanie do jazdy, zaparowane szyby ograniczały widoczność, a w kabinie utrzymywała się wilgoć. Do tego moi klienci, bo samochód jest taksówką, narzekali, że muszą podróżować przy otwartych oknach zimą. Zdarzyło się nawet, że klient odmówił zapłaty za kurs w takich warunkach.

W dniu 10-12-2004 spowodowałem kolizję podczas wykonywania manewru cofania. Powodem kolizji był brak dostatecznej widoczności przez zaparowane szyby! Ale nawet wówczas nie przypuszczałem, że spotkało mnie takie szczęście i skończyło się na niewielkiej stłuczce, ponieważ po kolizji i urządzonej przeze mnie awanturze w salonie, pracownicy serwisu znaleźli wreszcie usterkę - uszkodzenie obiegu zamkniętego powietrza!

Producent samochodu w swojej instrukcji obsługi w ośmiu(!) miejscach tłustym drukiem z adnotacją "uwaga!" napisał:

"Nie powinno się włączać zamkniętego obiegu powietrza na dłuższy czas. Zużyte powietrze może nużyć kierowcę i pasażerów, pogarszać koncentrację i powodować zaparowywanie szyb. Zwiększa się wówczas ryzyko wypadku. Gdy szyby zaczynają parować, zamknięty obieg powietrza trzeba wyłączyć."

Ja, niestety, zostałem - przez producenta,bo samochód był niesprawny od początku - a następnie przez nieudolny serwis, który nie wykrył usterki - pozbawiony możliwości wyłączenia obiegu zamkniętego powietrza. Przez ponad 3000 kilometrów jeździłem "trumną na kółkach" narażając życie i zdrowie swoje, mojej rodziny, dzieci, niczego nie świadomych klientów taxi i innych użytkowników drogi.

Dla mnie to jest skandal, że producent wypuszcza samochód, w którym jest niesprawny układ mający bezpośredni wpływ na bezpieczeństwo jazdy! Skandalem jest również fakt, że serwis po wielokrotnych sugestiach na temat tego, co jest zepsute, trwał przy swoim i pomimo testów nie znalazł usterki pozwalając poruszać się niesprawnym technicznie samochodem po drodze!

Oczywiście oprócz tego, co napisałem powyżej zostałem narażony na straty finansowe:

- Samochód przez trzy miesiące eksploatacji prawie miesiąc spędził w serwisie (nieudolne próby zlokalizowania usterki, naprawa powypadkowa), a w związku z tym niemożność świadczenia w tym okresie usług.

- Koszt naprawy powypadkowej, utrata zniżek ubezpieczeniowych.

- Mandat za spowodowanie kolizji.

- Obniżenie standardu świadczenia usług przewozowych taksówką i utrata klientów, którzy nie chcieli podróżować w takich warunkach.

Chciałbym dodać, że prawo jazdy posiadam od 16 lat, tyleż samo prowadzę samochody zawodowo i do momentu, kiedy kupiłem niesprawną skodę, nie spowodowałem żadnej kolizji. W dniu dzisiejszym mam 6 punktów karnych i ogromny żal do Skody jako producenta oraz Waszej firmy jako sprzedawcy i serwisanta, że zostałem narażony na niebezpieczeństwo, poniosłem straty finansowe i straciłem zaufanie jako klient do marki Skoda.

Obecnie wyrażam już tylko nadzieję, że pismo moje nie pozostanie bez odpowiedzi, a historia która mi się przytrafiła wpłynie na poprawę jakości świadczenia usług przez Wasz salon, a przede wszystkim wpłynie na lepszą produkcję samochodów marki Skoda w trosce o bezpieczeństwo nas wszystkich.

Ufam również, że w mojej sprawie Wasza firma zajmie satysfakcjonujące mnie stanowisko z rekompensatą poniesionych przeze mnie strat, co pozwoli na dalszą naszą współpracę podczas eksploatacji samochodu oraz nie wymusi na mnie podjęcia dalszych kroków.

Z wyrazami szacunku."

(imię i nazwisko do wiadomości redakcji)

Po otrzymaniu tego listu zwróciliśmy się do importera Skody, by zajął stanowisko w tej sprawie. Niestety, na odpowiedź nie doczekaliśmy. Wiemy natomiast, że po naszej interwencji, diler zaprosił naszego czytelnika na rozmowę.

O jej wynikach poinformujemy.

Porozmawiaj na Forum.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: świadczenia | usterki | Skoda | szyby
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy