Rynek nowych samochodów wróci do normy dopiero w 2023 roku

Rynek motoryzacyjny dotyka obecnie niespotykany wcześniej kryzys półprzewodnikowy. Brak chipów powoduje, że zakłady wstrzymują produkcję, bo nie mają już gdzie przechowywać zdekompletowanych samochodów.

Analitycy przewidują, że sytuacja unormuje się dopiero w 2023 roku i wówczas wpłynie na ceny palladu i platyny. Tak przewidują eksperci banku Goldman Sachs. Prognozują, że w perspektywie roku ceny uncji palladu osiągną poziom 1250 dolarów, a platyny - 1200 dol.

Jak wskazano w analizie, po osiągnięciu szczytów w maju w związku z wysokimi oczekiwaniami wobec ożywienia na rynku motoryzacyjnym, pallad i platyna uległy korekcie. Było to spowodowane powstaniem znaczącego problemu w dostawach półprzewodników.

Reklama

Zdaniem ekspertów GS sytuacja na rynku unormuje się dopiero w 2023 r., co powinno mieć istotne implikacje dla cen palladu i platyny.

"W przypadku palladu spadek produkcji samochodów spowoduje, że w tym i kolejnym roku na rynku będzie wyraźna nadwyżka tego surowca na rynku" - wskazali analitycy. Jak zaznaczyli, kluczowe wydaje się pytanie, na ile pallad będzie wykorzystywany w produkcji samochodów elektrycznych i na ile będzie rósł popyt na tego typu auta.

Zdaniem GS w latach 2023-2025 powinna utrzymać się względna równowaga rynkowa. W związku z tym analitycy spodziewają się ceny docelowej palladu na poziomie 2150 dolarów za uncję w perspektywie 12-miesięcznej.

Eksperci prezentują bardziej bycze podejście względem platyny. Prognozują cenę docelową surowca na poziomie 1200 dolarów za uncję w ciągu roku, ponieważ spodziewają się, że ten surowiec w coraz większym stopniu będzie zastępować pallad w przemyśle motoryzacyjnym i znajdzie zwiększone zastosowanie w produkcji wodoru. 

***

PAP/INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: kryzys półprzewodnikowy | produkcja samochodów
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy