Producent musi odkupić niemal nowe Jeepy

70 mln dolarów grzywny, trzy lata nadzoru przez niezależny podmiot monitorujący i odkupienie od klientów nawet 1,5 mln wadliwych pojazdów! Taką karę - w ramach ugody z władzami - zgodził się ponieść koncern Fiat Chrysler Automobiles w związku z usterkami w nowych Jeepach, które zagrażać mogą życiu pasażerów.

Owe 70 mln dolarów to zaledwie część z wynoszącej aż 90 mln dolarów, największej w historii amerykańskiej motoryzacji, kary nałożonej przez agencję National Highway Traffic Safety Administration (NHTSA). Dodatkowe 20 mln dolarów kosztować będzie Fiat Chrysler Automobiles wdrożenie zapisów porozumienia. Kolejne 15 mln dolarów kary grozi firmie, jeśli na jaw wyjdą następne uchybienia w dziedzinie bezpieczeństwa.

Fiat Chrysler Automobiles to trzeci - po Hondzie i General Motors - koncern motoryzacyjny objęty specjalnym nadzorem przez NHTSA od 2014 roku. W związku z wykrytymi wadami, od 2009 roku, właściciele aut koncernu Chrysler wzywani byli do serwisów aż 23 razy.

Reklama

Jeden z zapisów porozumienia zakłada odkupienie od właścicieli przeszło pół miliona aut marki Jeep, w których zamontowano wadliwe części zawieszenia. Awaria jednej z nich skutkować może utratą panowania nad pojazdem.

Ponadto właściciele przeszło miliona egzemplarzy modeli Liberty i Grand Cherokee również będą mogli odsprzedać swoje pojazdy producentowi lub skorzystać z darmowej oferty... zainstalowania haka holowniczego.

To dalsza część głośnej akcji serwisowej z 2013 roku. Wówczas wyszło na jaw, że fabryczny hak stanowi główne zabezpieczenie zbiornika paliwa w przypadku uderzenia w tył pojazdu. Element ten nie był jednak montowany standardowo, co czasem kończyło się pożarem uderzonych w tył Jeepów. Mimo że sprawa znana jest od przeszło dwóch lat, do 30 kwietnia bieżącego roku przedstawiciele Jeepa wyposażyli w haki holownicze zaledwie 320 tys. z przeszło 1,5 mln wadliwych pojazdów.

Kara nałożona na Fiat Chrysler Automobiles ma być ostrzeżeniem dla pozostałych koncernów i zachętą dla użytkowników pojazdów, by ci nie bali się dochodzić swoich praw w stosunku do ich producentów.

Rekordowa grzywna nałożona na Jeepa zbiegła się w czasie z kolejnym skandalem, gdy okazało się, że - za sprawą "dziur" w oprogramowaniu - dwóch hakerów było w stanie przejąć kontrolę nad nowym Jeepem Cherokee. Za pośrednictwem internetu, zdalnie, przejęli oni kontrolę nad pojazdem sterując pracą silnika, a nawet wyłączając hamulce Okazało się, że na podobne ataki narażonych jest aż 1,4 mln pojazdów wyprodukowanych na amerykański rynek, co zmusiło producenta do ogłoszenia kolejnej akcji serwisowej. Naprawa polega oczywiście na wgraniu nowego oprogramowania, wprowadzono też szyfrowanie danych przesyłanych pomiędzy samochodami a serwerami.

Sprawa fabrycznego haka, czyli zabezpieczenia zbiornika paliwa przed skutkami najechania na tył do złudzenia przypomina głośną aferę z lat siedemdziesiątych, której niechlubnym bohaterem był wówczas Ford Pinto. Po wprowadzeniu auta na rynek okazało się, że - w wyniku wady konstrukcyjnej - przy uderzeniu w tył z prędkością ponad 32 km/h dochodzi do uszkodzenia zbiornika paliwa i zapłonu paliwa. Prowadzone przez kalifornijski sąd śledztwo wykazało, że przedstawiciele Forda wiedzieli o wadzie jeszcze przed uruchomieniem produkcji auta! W wewnątrzfirmowym raporcie jej usunięcie uznano jednak za "nieopłacalne". Wyliczono, że wprowadzenie modyfikacji kosztowałoby firmę 137 mln dolarów, a koszty ewentualnych odszkodowań zamkną się kwotą niespełna 50 mln dolarów (na każdy wypadek śmiertelny przedstawiciele Forda zakładali odszkodowanie w wysokości 200 tys. dolarów).

Skandaliczne potraktowanie życia i zdrowia klientów sprawiło, że firma zmuszona została wypłacić rodzinom ofiar odszkodowania w kwocie przeszło 128 mln dolarów.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Jeep
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy