Prezydent USA może uderzyć w Europę Środkową

Donald Trump chce wprowadzenia ceł na samochody importowane do USA z Europy. Największą ofiarą takiego scenariusza okażą się być Niemcy. Poważnie zaniepokojone mogą być też takie kraje, jak Francja i Wielka Brytania i Włochy.

Amerykański prezydent chce obłożenia europejskich pojazdów cłem w wysokości 25 proc. Jeśli plan Trumpa wejdzie w życie, konsekwencje odczuć mogą również pracownicy fabryk motoryzacyjnych na Węgrzech, Czechy czy Słowacja. Polska gospodarka raczej nie ucierpi. Nie jest to jednak wynik troski naszego "sojusznika" zza oceanu, ale tego, że na tle sąsiadów wciąż jesteśmy motoryzacyjnym pustkowiem.

Zapowiadając kolejną odsłonę wojny celnej prezydent USA chce "zmotywować" producentów samochodów do uruchomienia kolejnych montowni w Stanach. Wprawdzie największe europejskie koncerny mają w USA po kilka zakładów produkcyjnych (za oceanem powstają m.in. nowe BMW, Mercedesy czy Volvo), ale import europejskich pojazdów wciąż niepokoi amerykańskie władze.

Reklama

Dla przykładu, tylko w 2017 roku (dane za pełny rok 2018 nie zostały jeszcze opublikowane) wartość motoryzacyjnego importu z Niemiec oszacowano na ok 33 mld dolarów. Wśród najpopularniejszych kierunków importu znalazły się również: Wielka Brytania (ok 8 mld dolarów), Włochy (ok 5 mld dolarów), Szwecja (ok 3 mld dolarów) i Słowacja (ok 3 mld dolarów). Auta o wartości około 1 mld dolarów wyeksportowano też od USA z Węgier.

Na kształt zestawienia największy wpływ ma oczywiście europejskie rozlokowanie fabryk poszczególnych producentów. Przykładowo - do USA masowo trafiają produkowane na Słowacji (Bratysława): Audi Q8, Audi Q7, Porsche Cayenne oraz Volkswageny Touaregi.

We włoskim Melfi powstaje jeden z najlepiej sprzedających się Stanach samochodów - Jeep Renegade. Popularny w USA Mercedes GLC powstaje w fabryce niemieckiej marki w... Finlandii. Na Węgrzech produkowane są m.in. Mercedesy CLA oraz - również eksportowane za ocean - Audi: A3, Q3 oraz TT.

Jak pisze serwis Autonews, z danych wiedeńskiego Vienna Institute for International Economic Studies wynika, że w wartość dodana z tytułu eksportu samochodów do USA dla takich krajów, jak: Austria, Czechy, Węgry czy Słowacja waha się między 0,5 a 0,9 proc. całości eksportu tych państw.

Z uwagi na specyfikę nabywców podwyżka ceł w najmniejszym stopniu dotknie zapewne najdroższe pojazdy pokroju wspomnianego Porsche Cayenne. Mniejsze auta, jak Audi Q3 czy Mercedes GLC, będą jednak musiały zmierzyć się z amerykańską konkurencją oferowaną w zdecydowanie niższych cenach. Spadek zamówień zza oceanu, a co za tym idzie - możliwe redukcje zatrudnienia - jest więc niemal pewny.

W takim zestawieniu Polska wydaje się stać na uprzywilejowanej pozycji. Wynika to jednak wyłącznie z faktu, że produkowane w naszym kraju pojazdy nie trafiają do USA. Wyjątek stanowi wprawdzie, produkowany w Tychach, Biuck Cascada ale - po sprzedaży Opla koncernowi PSA - auto właśnie kończy swoją rynkową karierę. W ubiegłym roku z polskiej fabryki wyjechało 4,5 tys. tych pojazdów.

PR

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama