Polonez? Tego ścierwa nikt nie kupi!

Jeszcze 3-4 lata temu posiadanie Poloneza nie było dla właściciela powodem do dumy. Mocno wyeksploatowane, nadgryzione korozją, samochody budziły przeważnie uśmiech politowania.

Sytuacja uległa jednak zmianie. Dziś, podobnie jak chociażby Polski Fiat 125p, produkt z Żerania - zwłaszcza wśród młodych ludzi - traktowany jest jak samochód kultowy. Jazda Polonezem staje się "cool" - nowym właścicielom auta kojarzą się z beztroskim dzieciństwem, starsi widzą w nich sympatyczny pomnik czasów, które - miejmy nadzieję - nigdy już nie powrócą...

Polonez bez dwóch zdań zapisał się złotymi zgłoskami w historii polskiej motoryzacji. Niestety, jego współczesny wizerunek ma niewiele wspólnego z rzeczywistością. Wypada pamiętać, że już w końcu lat osiemdziesiątych konstrukcja polskiego auta była mocno przestarzała i w najmniejszym nawet stopniu nie mogła konkurować z kompaktowymi samochodami z zachodu.

Reklama

Co ciekawe, z ułomności auta zdawały sobie sprawę ówczesne władze. Już w 1981 roku zaczęto pracę nad następcą Poloneza - przednionapędowym autem ochrzczonym mianem Wars. Gdy w połowie lat osiemdziesiątych stało się jasne, że zadanie przerasta nas finansowo, pojęto próbę uruchomienia na Żeraniu produkcji nowego, licencyjnego pojazdu.

Jedną z rozważanych opcji było zbudowanie na Żeraniu linii montażowej gruntownie zmodernizowanego Fiata Uno. Ostatecznie i te starania zakończyły się fiaskiem. To z kolei zmusiło konstruktorów z FSO do dokonania kolejnych modyfikacji przedłużających okres rynkowego żywota Poloneza.

Co ciekawe, wprowadzony w 1992 roku model Caro okazał się pojazdem nadzwyczaj udanym (przynajmniej pod względem sprzedażowym). Wyprodukowano wówczas 75 338 Polonezów - przeszło dwa razy więcej niż w poprzednich dwunastu miesiącach.

Kolejny rekord zanotowano w 1994 roku, gdy na drogi zaczęły wyjeżdżać auta ze zmodernizowanym podszybiem, nowym wnętrzem (na konsoli środkowej pojawiły się wreszcie dysze nawiewów) i systemem hamulcowym Lucasa. Polonez zanotował wówczas najlepszy w swojej historii wynik - bramy FSO opuściło 86 870 egzemplarzy!

Nie zmienia to jednak faktu, że z ułomności Poloneza doskonale zdawały sobie sprawę osoby sprawujące w Polsce najwyższe urzędy. W internecie można znaleźć fragment Dziennika Telewizyjnego z 1989 roku, którego archiwalne odcinki emitowane są na TVP Historia.

Jedną z omawianych kwestii było fiasko rozmów pomiędzy FSO i Fiatem. Nas najmocniej poruszyła wypowiedź Mieczysława Wilczka - byłego już wówczas ministra przemysłu - który 25 lat temu(!) prognozował, że "fabryka może się obudzić z ręką w nocniku, zostając bez modelu". Wilczek nie pozostawił również suchej nitki na polityce cenowej i... jakości wyrobów FSO. Z rozbrajającą szczerością stwierdził m.in., że - tu cytat: "Jeśli fabryka jeszcze raz poniesie ceny na Poloneza, to już tego ścierwa nikt nie kupi"!

PS.

Wyobrażacie sobie, by tej rangi polityk wypowiadał się z podobną szczerością w obecnych czasach...? 

Na video poniżej fragmenty Wiadomości z 9.12.1989 roku. Kolejna odsłona upadku FSO i polskiej motoryzacji.

PR

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Polonez
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy