Pierwsza powojenna karetka

Jednym z podstawowych problemów z "darowaną" Polsce w 1948 r. pobiedą/warszawą M20, poza tym, że miała archaiczną konstrukcję i technologię, było to, że miała tylko jedną wersję nadwoziową.

Ponieważ nie produkowano wówczas w Polsce innych aut, FSO musiała dostosowywać "garbuskę" do potrzeb różnych służb. Brakowało przede wszystkim sanitarek.

Przerobienie M20 na sanitarkę wymagało wielu zmian konstrukcyjnych. Konstruktorzy z Biura Nadwozi Działu Głównego Konstruktora usunęli tylną kanapę, zmienili podłogę, skonstruowali specjalny fotelik dla lekarza obok noszy, ale problemem było koło zapasowe, bo wprowadzenie do wnętrza noszy spowodowało takie zmiany w podłodze, że ambulans nie miał bagażnika.

Najpierw chciano umieścić koło zapasowe w specjalnym koszu na dachu, ale inż. Traczyk wpadł na pomysł unikatowego mocowania koła zapasowego na tylnym zderzaku. Chcąc dostać się do noszy, odchylało się koło wraz z uchwytem i otwierało klapę. Było to rozwiązanie oryginalne, ale dość uciążliwe, dlatego zdecydowano się na inny wariant - wożenie koła wewnątrz. Ustawiono je pionowo za fotelikiem lekarza i włożono w "sanitarny", biały pokrowiec.

Reklama

Po odcięciu garba warszawie w 1964 r. sedanów nie dało się adaptować na karetki, więc tymczasowo na sanitarki przerabiano wydłużone furgony produkowane na eksport do Turcji, a DGK przystąpił do opracowania nadwozia kombi, które miało być bazą dla nowej karetki przewozowej. Warszawa model 203 A weszła do eksploatacji w służbie zdrowia w 1967 r. i była najlepszym ambulansem produkowanym w FSO. Jej następczyni zbudowana na bazie PF 125p kombi miała zbyt krótkie wnętrze, chorzy słusznego wzrostu musieli mieć na noszach... podkurczone nogi.

Zbigniew D. Skoczek

tygodnik "Motor"
Dowiedz się więcej na temat: FSO | karetka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy