Odnaleziony w szopie po 27 latach...

Odnaleziony w niemieckiej szopie, lata młodości ma już dawno za sobą. Dzięki wysiłkowi nowego właściciela Typ 14 powrócił do świata żywych.

Popatrzcie sami. Ten kabriolet wygląda przecież tak, jak przed trzydziestu trzema laty! Z tym jednak, że dzisiaj wzbudza na drogach znacznie więcej zainteresowania niż trzydzieści lat temu.

VW Karmann Ghia Typ 14 - tak brzmi pełna nazwa tego pięknego niemieckiego sportowego samochodu produkowanego w latach 1955 - 1974. Jego karoseria została zaprojektowana przez firmę Ghia (Carrozzeria Ghia SP), jednak cały samochód powstał w firmie Karmann GmbH z wykorzystaniem bardzo wielu części z VW T1 (Garbusa). Przez dziewiętnaście lat na drogi wyjechało 360 tysięcy coupé oraz 80 tysięcy kabrioletów.

Reklama

Historia prezentowanego auta rozpoczęła się 27 lutego 1970 roku, kiedy zjechał z taśmy produkcyjnej fabryki w Osnabrück. Od tamtej pory czerwony Typ 14 miał czterech właścicieli. Pierwszy jeździł nim w latach 1970 - 1976, drugi w roku 1976, a trzeci użytkował auto przez dwa kolejne lata, aby w końcu 1978 roku wyrejestrować je i wstawić do szopy. Tam też przetrwało kolejne dwadzieścia siedem lat aż do dnia, w którym kupił je Piotrek.

Czerwony kabriolet do Polski został przywieziony na początku 2005 roku. Po dopełnieniu wszystkich formalności związanych ze sprowadzeniem auta do kraju jego nowy właściciel rozpoczął renowację. W tym miejscu warto nadmienić, iż nie był to pierwszy VW uratowany przez Piotrka od śmierci. Innym zabytkowym autem, jakie odrestaurował, był VW T1 (Garbus) model 1300 z roku 1974. Zebrane podczas tamtych zmagań doświadczenia okazały się niezwykle cenne podczas prac nad Karmannem.

Jak pewnie słusznie podejrzewacie, dwadzieścia siedem lat spędzonych w szopie nie przysłużyło się specjalnie Karmannowi. Piotrek żartuje nawet, że do dziś boi się zemsty myszy, które w czerwonym kabriolecie urządziły sobie dom. Zatem pewne już na samym początku było jedno - Volkswagen wymagał kapitalnego remontu. Naturalną koleją rzeczy został więc rozebrany na części w lutym 2005 roku. Tymczasem kilka brakujących elementów udało się zakupić na corocznym bazarze w Mannheim.

Pomimo że Typ 14 zachował się niemalże w 99 procentach, z Niemiec przyjechały brakujące ozdobne boczne listwy, górna część deski rozdzielczej oraz największy element, czyli nowy kadłub przedniej części auta. Stary został odcięty tuż przy słupkach. Podczas trwającego od początku maja 2005 do końca kwietnia 2006 roku remontu blacharskiego dokładnie wzmocniono i zaspawano progi oraz naprawiono tylne błotniki, które nie oparły się próbie czasu. Odnowiony został także tylny pas.

Ponadto w tym samym warsztacie Garbus Auto Serwis przeprowadzono wszystkie niezbędne naprawy mechaniczne. Remontu wymagało przednie zawieszenie, w którym szwankowały amortyzatory i gumowe elementy. Zostały wymienione także części układu hamulcowego: tarcze i klocki z przodu oraz szczęki z tyłu. Mnóstwo elementów poddano gruntownemu czyszczeniu, a sporo innych, takich jak na przykład zderzaki i ramki reflektorów, zostało poddanych chromowaniu w zakładzie galwanizerskim Gal-Wes w Warszawie.

Przegląd, czyszczenie oraz odświeżenie silnika to kolejne niezbędne prace, jakie przeprowadzono. Wymieniono wszystkie uszczelki, świece i olej, natomiast oblachowania filtru powietrza polakierowano.

W kwietniu 2006 roku Karmannowi odświeżono kolor nadwozia. Remont lakierniczy oraz proces lakierowania wykonała firma Fiat Dealer CarSerwis.

Od początku maja 2006 roku rozpoczęto składanie samochodu. Przez cztery upalne letnie miesiące Piotrek razem ze swoim ojcem walczył dzielnie ze zbrojeniem auta. W maju na swoim miejscu znalazły się instalacja elektryczna, wlew paliwa, silnik wycieraczek ze zbiorniczkiem spryskiwaczy, zamek maski z linką, schowek pasażera oraz zbiorniczek płynu hamulcowego. Założono zderzaki, przednią szybę, daszki i lusterko wsteczne, a także silnik z wygłuszeniem oraz tylną klapę, wszystkie światła i wloty powietrza.

W czerwcu i lipcu czas poświęcono na wykończenie wnętrza. Na miejsce trafił więc bak paliwa, kompletne drzwi i deska rozdzielcza, fotele i kanapa, kierownica, radio Blaupunkta. Jednymi z ostatnich elementów były zestaw kół i lewe lusterko.

Kompletowanie całości zajęło jeszcze kolejne pół roku. Przez ten czas uszyty został nowy skórzany pokrowiec na składany dach, a między oponami i felgami pojawiły się białe "skarpety" firmy Atlas. Na tylnej klapie usadowił się oryginalny, chromowany co prawda, bagażnik z ekwipunkiem z epoki lat siedemdziesiątych.

Odrestaurowany Karmann na polskie drogi wyjechał w kwietniu tego roku. Jego remont zajął trzy lata. Nie będzie nigdy użytkowany zimą lub jesienią. W tym roku Piotrek zamierza odwiedzić Karmannem zloty w Choczewie koło Gdańska, Dziwnowie oraz imprezę Garbiarni.com, organizowaną w Tułowicach koło Sochaczewa. Podczas tych spotkań czerwony kabriolet zwróci zapewne uwagę niejednego z miłośników zabytkowych VW, a może nawet spotka jednego ze swych niemieckich rówieśników. Czas pokaże.

Mikołaj Urbański, Fot. autor

VW Trends
Dowiedz się więcej na temat: odnalezione | Auta | kabriolet | Volkswagen
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy