Nowe auto i rdzewieje!

Klient kupił nową toyotę yaris. W niespełna rok po rozpoczęciu eksploatacji auta pojawiła się korozja na poszczególnych elementach karoserii.

Serwis Toyoty wykonał naprawę blacharsko-lakierniczą - jednak nieskutecznie. Samochód przyjęto po raz trzeci do naprawy gwarancyjnej, lecz niestety i tym razem gwarant nie dopełnił ciążących na nim obowiązków, przeprowadzając jedynie prowizoryczną naprawę.

Oczywistym jest więc, że korozja w dalszym ciągu występuje, jej zakres występowania systematycznie powiększa się i tym samym pojazd utracił sporo na wartości. Co robić w takiej sytuacji?

Jeżeli usterka/wada karoserii została zgłoszona w okresie obowiązywania gwarancji, uprawnionego nie wiążą umowne terminy jej upłynięcia. Oznacza to, że nawet po jej wygaśnięciu użytkownikowi samochodu przysługuje w dalszym ciągu roszczenie o skuteczną naprawę.

Reklama

W tym przypadku jednak problem wydaje się być inny. Autoryzowany serwis podejmował próby usunięcia wady nadwozia przy pomocy określonej przez producenta technologii, jednak okazały się one nieskuteczne. Wnioskować więc można, że wada tkwiąca w pojeździe jest nieusuwalna, co pociąga za sobą konsekwencje prawne dla sprzedawcy/gwaranta w zakresie dostarczenia pojazdu nowego, wolnego od wspomnianych wad.

Przydatna będzie dodatkowo opinia uprawnionego rzeczoznawcy, który potwierdzi fakt występowania nieusuwalnej wady nadwozia. Pragmatyka zawodowa wskazuje, iż w przypadku braku porozumienia pomiędzy gwarantem a właścicielem pojazdu, wydający wyrok Sąd orzeknie o konieczności wymiany samochodu na nowy, wolny od wad.

Zjedź na pobocze.

Autolex
Dowiedz się więcej na temat: korozja | serwis | auto
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy