Niemieckie firmy boją się embarga na rosyjskie surowce. Mają alternatywę?

Wojna w Ukrainie już spowodowała podwyżki cen ropy naftowej oraz gazu, a na horyzoncie widnieje odcięcie się przez Europę od rosyjskich surowców. Ponadto Gazprom już zakręcił kurki Polsce i Bułgarii, a producenci samochodów boją się, że podobny krok może zostać podjęty wobec Niemiec, zanim te znajdą inne źródła. Rozpoczęło się więc gorączkowe poszukiwanie alternatyw.

Ciąg dalszy problemów producentów samochodów

Rosyjska agresja na Ukrainę była kolejnym ciosem, jaki ostatnio otrzymała branża motoryzacyjna. Po kryzysach związanych z pandemią koronawirusa, a później niedoborem półprzewodników, pojawiły się kolejne poważne problemy. Po pierwsze producenci wstrzymali swoje działania w Rosji lub w ogóle wycofali się z tego rynku, co w oczywisty sposób odbija się na ich kondycji finansowej. Ponadto pojawiły się braki wiązek elektrycznych (produkowanych głównie na terenie Ukrainy), przez które fabryki musiały przerywać prace.

Kolejny problem dla branży to rosnące ceny ropy naftowej oraz gazu i to problem nie tylko dla kierowców. Zwrócili ostatnio na niego uwagę niemieccy producenci - Volkswagen, BMW oraz Mercedes, których zakłady są bardzo uzależnione od nieodnawialnych źródeł energii. W przypadku BMW mowa o uzależnieniu w 60 procentach, podczas gdy dla Volkswagena jest to już 80 procent.

Reklama

Czy dla paliw pochodzących z Rosji są jakieś alternatywy?

Producenci samochodów polegają na paliwach kopalnych nie tylko w celu uzyskania energii elektrycznej do zasilania fabryk. Przykładowo Mercedes wykorzystuje ogrzewanie gazowe do zapewnienia odpowiednich temperatur w swoich lakierniach.

Niemieckie firmy związane z motoryzacją, wśród których są także między innymi Bosch oraz Continental, zapewniają, że stale monitorują sytuację, są w kontakcie z władzami na wypadek nagłego jej pogorszenia. Starają się także coraz bardziej polegać na energii ze źródeł odnawialnych. Przykładowo fabryka BMW w Lipsku 20 procent potrzebnej jej energii elektrycznej, pozyskuje z własnej farmy wiatrowej. Z kolei zakład Mercedesa w Stuttgarcie 30 procent swojego zapotrzebowania pokrywa za pomocą paneli fotowoltaicznych, umieszczonych na dachu. Firmy zamierzają także inwestować we własne generatory odnawialnej energii - Mercedes chce w ten sposób do 2030 roku pokrywać 15 procent zapotrzebowania swoich fabryk.

To nadal jednak za mało, gdyby Niemcy zostały całkowicie odcięte od rosyjskiego gazu i ropy. Dlatego na przykład Herbert Diess, szef Grupy Volkswagena, już zapowiedział, że koncern przedłuży korzystanie z energii pochodzącej ze spalania węgla, chociaż jakiś czas temu zaczął przestawiać się na korzystanie z gazu. Audi i Porsche z kolei produkują ciepło poprzez spalanie biomasy, ale obecnie jest jej zbyt mało, żeby miało to zauważalny wpływ na miks energetyczny. Natomiast Mercedes zaczął oszczędzać energię poprzez obniżenie temperatur w swoich halach.

Matura z języka polskiego - arkusz z odpowiedziami

***

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Volkswagen | BMW
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy