Nadchodzi koniec Ferrari?

Przyjęte niedawno przepisy unijne zakładają, że w 2012 roku nowe auta nie będą emitować więcej niż 120 gram dwutlenku węgla na kilometr.

Tymczasem obecnie samochody Ferrari emitują... około 700 gram CO2 na kilometr. Czy jest możliwe aż tak znaczne ograniczenie emisji spalin w ciągu praktycznie czterech lat?

Fachowcy są zgodni: nie jest możliwe. Dlatego nawet samo Ferrari nie obiecuje gruszek na wierzbie i nie mówi, że samochody z wierzgającym rumakiem na masce będą spełniały nowe normy. Włosi są realistami i dlatego postawili sobie inne zadanie: ograniczenie emisji CO2 do nie więcej niż 300 gram na kilometr. To i tak ambitne przedsięwzięcie bowiem oznacza redukcję emisji o ponad połowę... A efekt taki musi być osiągnięty bez zatracenia charakteru i osiągów samochodów z Maranello. Dlatego Ferrari 17 procent zysków przeznacza na badania i rozwój.

Włosi liczą, że Unia Europejska zgodzi się na wyższe normy emisji w stosunku do ich samochodów. Wiarę tę uzasadniają faktem, że ze względu na niewielką produkcję (w tym roku powstanie 6 tysięcy ferrari) ich auta nie mogą aż tak bardzo szkodzić środowisku naturalnemu...

Co będzie jednak, jeśli Unia Europejska nie zgodzi się na żadne wyjątki?

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Auta | samochody | Ferrari
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy