Kuriozalna instrukcja samochodu: drzwi może zamknąć silny wiatr

Przymierzając się do kupna samochodu patrzymy na renomę jego marki, oceniamy wygląd, przestronność, funkcjonalność, rodzaj napędu, moc silnika, zużycie paliwa, opinie o awaryjności, no i oczywiście cenę. Czy zastanawiamy się jednak, w jakim stopniu konkretny model będzie chronił życie i zdrowie podróżnych?

W przypadku pojazdów używanych to kryterium schodzi na bardzo daleki plan, ale idziemy o zakład, że również w przypadku aut prosto z salonu nie ma większego znaczenia.

Kto z nabywców samochodów sprawdza przed podjęciem decyzji, czy upatrzony przez nich wóz został poddany testom zderzeniowym, a jeżeli tak, to ile uzyskał w nich gwiazdek? Kto przegląda listę wyposażenia, dobierając kolejne elementy z zakresu bezpieczeństwa? Tymczasem dla producentów właśnie bezpieczeństwo, pod presją wciąż zaostrzanych przepisów, stało się jednym z absolutnych priorytetów.

Reklama

Na ogół wiemy, że w konstrukcji współczesnych samochodów istotną rolę odgrywają strefy kontrolowanego zgniotu aczkolwiek nadal słyszy się pełne zdziwienia głosy: "zobacz, taka  mała stłuczka, a prawie cały przód auta jest zniszczony!". Zaakceptowaliśmy jakoś poduszki powietrzne, systemy wspomagające hamulce, zmniejszające zagrożenie poślizgiem (choć brak możliwości wyłączenia ESP wiele osób uznaje za wadę). Doceniamy zalety czujników monitorujących tzw. martwy obszar widzenia,  kamer cofania czy adaptacyjnych tempomatów. Trudno nam jednak przyzwyczaić się do natarczywego dźwięku brzęczyków przypominających o konieczności zapięcia pasów. Z podejrzliwością i niechęcią traktowane są coraz wymyślniejsi "asystenci", którzy z założenia mają pomagać kierowcy, strzec go przed popełnianiem błędów lub ich skutkami.

Zbliżasz się do poprzedzającego cię pojazdu - komputerowa inteligencja uznaje, że czynisz to zbyt szybko i rozlega się przeraźliwy sygnał ostrzeżenia, a na desce rozdzielczej rozbłyskuje czerwona ikona, symbolizująca groźbę zderzenia... Najeżdżasz na środkową linię i natychmiast odczuwasz nieprzyjemne drżenie kierownicy po czym elektronika sprowadza cię na właściwy pas ruchu... Jedziesz bez zatrzymania 250 kilometrów i samochód natarczywie namawia cię do odpoczynku... Manewrujesz na parkingu w towarzystwie głośnych dźwięków generowanych na podstawie informacji z radarów i czujników parkowania...

Dla bardzo wielu kierowców tego typu udogodnienia są zbędnym balastem, podnoszącym cenę auta a w perspektywie grożącym wydatkami na usuwanie różnorakich usterek.

Odrębny rozdział stanowi mnogość ostrzeżeń w instrukcjach obsługi samochodów. To w dużej mierze owe przestrogi sprawiają, że przekształciły się one w opasłe, liczące niekiedy nawet po 1000 stron (!) opasłe księgi, których nikt nie czyta.

Oto instrukcja obsługi skody octavii. Przynosi m. in. tak odkrywcze stwierdzenia, jak to, że "otwarte drzwi mogą samoczynnie zamknąć się pod wpływem silnego wiatru lub gdy samochód stoi na wzniesieniu", co stwarza niebezpieczeństwo obrażeń. W innym miejscu dowiadujemy się, że nie należy strząsać popiołu z papierosów do schowków w aucie. Zaskoczeni? No właśnie...

Macie zwyczaj wożenia pasażerów w bagażniku? No to w takim razie nie czytaliście instrukcji obsługi skody, w której czarno na białym stoi, że tego czynić nie wolno. Klimatyzacja może powodować przeziębienie, a nieświeże powietrze w aucie nużyć kierowcę. "Szybkie przyspieszanie może doprowadzić do utraty kontroli nad pojazdem", a włączenie wstecznego biegu podczas jazdy grozi wypadkiem. Brak paliwa "może spowodować jego wyłączenie" itd.

W mnóstwo porad i ostrzeżeń obfituje również instrukcja obsługi skądinąd skromnego samochodu, jakim jest hyundai i10. Informuje na przykład, że drzwi bagażnika otwierają się do góry, a w "tylnej przestrzeni bagażowej" nie mogą podróżować pasażerowie, "ponieważ nie jest ona wyposażona w systemy bezpieczeństwa".

Czy zdarza się wam naciskać klakson nożem? Nie powinniście tak postępować, przed czym lojalnie przestrzega Hyundai ("nie naciskać przycisku sygnału za pomocą ostrego przedmiotu"). Podobnie jak np. przed prowadzeniem pojazdu... w butach narciarskich.

Do anegdoty przeszedł komunikat meteorologiczny, ostrzegający, że "w strefie opadów deszczu szosy mogą być mokre". Banałów i oczywistych oczywistości dla dorosłych ludzi nie brakuje także w instrukcjach obsługi samochodów. Wiadomo dlaczego są tam zamieszczane - z ostrożności. Firmy zabezpieczają się w ten sposób przed ewentualnymi roszczeniami klientów. Pamiętamy przecież słynny proces w USA, gdzie pewna kobieta uzyskała wielomilionowe odszkodowanie, bo nikt jej nie  ostrzegł, że jadąc autem z kubkiem pełnym gorącej kawy między udami może się poparzyć.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy