Kolejna wpadka Jeepa. Nowe "Grandy" stają w płomieniach?

Po wpadkach z wadliwym wybierakiem skrzyni biegów, poduszkami powietrznymi, czy głośnym skandalu dotyczącym haków holowniczych (były elementem konstrukcyjnym chroniącym zbiornik paliwa, a firma nie oferowała ich w standardzie) - Fiat Chrysler Automobiles znajduje się w Stanach na cenzurowanym.

Nie dziwi więc, że przedstawiciele koncernu wolą dmuchać na zimne i nie zwlekają z ogłaszaniem kolejnych akcji serwisowych. Tym razem na przymusową naprawę wezwanych zostanie 34 633 egzemplarzy wyprodukowanych w tym roku Jeepów Grand Cherokee i Dodge’y Durango.

Nowa akcja serwisowa dotyczy 30 180 aut sprzedanych w USA, 2 534 w Kanadzie, 489 w Meksyku i 1 427 egzemplarzy na pozostałych światowych rynkach. Chodzi o samochody wyposażone w benzynowe silniki 3,6 l V6 wyprodukowane w meksykańskiej fabryce w Saltillo.

Reklama

Problem dotyczy niewłaściwego montażu przewodów i szyny paliwowej. Wysokie ciśnienie panujące w układzie, w połączeniu ze skokami temperatur skutkować może szybkim rozszczelnieniem połączenia i wyciekiem paliwa. W skrajnych przypadkach dojść może do pożaru. Problem zdiagnozowano w pojazdach wyprodukowanych w okresie 11 tygodni w pierwszym kwartale bieżącego roku.

Przedstawiciele Jeepa i Dodge’a poinformowali, że nie dysponują żadnymi informacjami, które mogłyby wskazywać, że usterka była powodem wypadków czy obrażeń. Przypominamy, że ledwie kilka tygodni temu Jeep ogłosił w USA inną akcję serwisową dotyczącą wadliwych czujników uderzeniowych wyzwalających poduszki powietrzne. Problem zdiagnozowano w 182 308 egzemplarzach modelu Wrangler z lat modelowych 2016 i 2017. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Jeep
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy