Kolejna wpadka japońskiego koncernu. Tym razem Kobe Steel

Kolejny japoński gigant zaliczył potężną wizerunkową wpadkę. Nowa afera z udziałem światowego potentata w produkcji stali - Kobe Steel - kładzie się cieniem na wizerunku japońskich producentów.

Kilka dni temu lokalne media informowały o fałszowaniu wyników badań jakościowych oferowanych przez Kobe Steel produktów. Dziennikarze sugerowali, że proceder dotyczyć miał głównie aluminium, którego odbiorcami byli czołowi producenci z branży motoryzacyjnej czy lotniczej.

8 października zarząd Kobe Steel wydał oficjalne oświadczenie, w którym przyznał, że w okresie od września 2016 do sierpnia 2017 roku rzeczywiście dochodziło do fałszowania wyników badań jakościowych. Fałszerstwa dotyczyć mają 193 tys. ton różnych produktów z aluminium i 2 200 ton miedzi. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że oferta Kobe Steel obejmuje m.in. odkuwki czy odlewy stosowane powszechnie w lotnictwie, kolejnictwie, a nawet przemyśle kosmicznym.

Reklama

Zarząd Kobe Steel uspokaja, że surowce gorszej jakości niż zamówione przez nabywców "w żaden sposób nie zagrażają bezpieczeństwu". Przyznaje jednak, że produkty ze sfałszowanymi certyfikatami trafiły do przeszło 200 odbiorców z całego świata.

Oprócz motoryzacyjnych gigantów pokroju Toyoty, na liście  poszkodowanych kontrahentów znalazły się też m.in. japońskie koleje dużych prędkości Central Japan Railway oraz Boeing. Amerykański producent samolotów wydał już stosowne oświadczenie, w którym zapewnia, że dzięki wewnętrznym systemom monitorowania jakości, pasażerowie jego samolotów nie mają powodów do obaw.

Aluminium gorszej jakości trafić miało m.in. do Subaru Corp. (Fuji Heavy Industries), które wytwarza wiele podzespołów wykorzystywanych w budowie Boeingów: 787 Dreamliner, 777 czy 747. Subaru współpracuje też m.in. z Airbusem (podzespoły do A380 i A330) czy producentami samolotów wojskowych Dassault Rafaele i Lockheed Martin.

Klientami Kobe Steel są też m.in. koncerny General Motors i Ford, ale na tę chwilę nie ma pewności, że wadliwe surowce trafiły również do nich. Wewnętrzne śledztwa w tej sprawie prowadzą też przedstawiciele Mitsubishi i Suzuki.

Większość odbiorców Kobe Steel stara się właśnie określić konkretne partie produkcyjne, w których użyto materiałów niższej jakości. Takie działania deklaruje, wyraźnie zaniepokojona całą sytuacją, Toyota.

Kompromitujące oświadczenie zarządu Kobe Steel z miejsca odbiło się na notowaniach spółki na tokijskiej giełdzie. Już we wtorek akcje firmy straciły blisko 22 proc. wartości. Zauważalne spadki dotknęły też m.in. Toyotę i Mitsubishi.

Afera z fałszowaniem certyfikatów jakościowych kładzie się cieniem na wizerunku całego japońskiego przemysłu. Zaufanie do producentów z Kraju Kwitnącej Wiśni skutecznie nadszarpnęła już sprawa wadliwych poduszek powietrznych firmy Takata, okrzyknięta mianem największej w historii motoryzacji akcji serwisowej.

PR

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama