Jego ciało wyłowił rybak. Okradł i wrzucił do morza!

29 września to smutna data w historii motoryzacji. Tego dnia - w 1913 roku - na pokładzie SS Dresden po raz ostatni widziano wśród żywych Rudolfa Diesla - wynalazcę silnika o zapłonie samoczynnym...

Diesel, który niemieckim liniowcem udawał się do Anglii, by uczestniczyć w otwarciu fabryki silników, na dobre zapisał się w historii motoryzacji trzydzieści lat wcześniej.  Swój rewolucyjny wynalazek opatentował 23 lutego 1883 roku. Dopracowanie konstrukcji silnika zajęło mu kolejne cztery lata - pierwszy sprawnie działający model pojawił się w 1887 roku.

Silnik wysokoprężny zaprezentowano szerokiej publiczności na Paryskich Targach Techniki w 1900 roku. Co ciekawe, znienawidzona dziś przez obrońców środowiska jednostka napędowa pracowała na czymś, co dziś śmiało określić można mianem biopaliwa. W baku znajdował się wówczas olej roślinny uzyskany z orzechów arachidowych!

Reklama

Śmierć Rudolfa do dziś budzi wiele kontrowersji. Ostatni raz widziano go 29 września 1913 roku około godziny 21.00, gdy - po kolacji - udawał się do swojej kabiny. Rano okazało się, że kajuta jest pusta. Na pokładzie znaleziono jedynie należący do niego płaszcz...

Dopiero 9 października, rybak który wypłynął na połów na Morze Północne, natknął się na dryfujące ciało niezidentyfikowanego mężczyzny. Przeszukał zwłoki, zabrał znalezione przy nich rzeczy a następnie... wrzucił ciało do morza. Należące do ojca przedmioty rozpoznał później syn Diesla, który starał się rozwikłać zagadkę zaginięcia Rudolfa.

Za oficjalną przyczynę śmierci Rudolfa Diesla uznano samobójstwo. 55-letni Niemiec miał spore długi, znajomi twierdzili, że od dłuższego czasu znajdował się "w stanie przygnębienia", które dziś lekarze zakwalifikowaliby zapewne jako depresję. Z jego śmiercią wiąże się jednak kilka teorii spiskowych. Najbardziej prawdopodobna mówi o tym, że w opuszczeniu pokładu SS Dresden pomogli Rudolfowi agenci niemieckiego wywiadu.

Warto pamiętać, że zaledwie dziesięć miesięcy później Starym Kontynentem wstrząsnął wybuch I Wojny Światowej. Niemieckie władze mogły obawiać się, że uważany za wizjonera Diesel sprzeda Anglikom patent na swój silnik i przyczyni się do jego zaadaptowania na cele wojskowe.

Silnik wysokoprężny okazał się być prawdziwą rewolucją. Dzięki niemu do lamusa odeszły maszyny parowe, Diesel stał się prawdziwym motorem napędowym kolejnej rewolucji przemysłowej.

Silnik o zapłonie samoczynnym przyczynił się też do rewolucji w dziedzinie uzbrojenia. Nie sposób zapomnieć, że to właśnie dzięki silnikom Diesla, Niemcom udało się zbudować potężną flotę U-bootów, które w czasie II Wojny Światowej - o mały włos - nie zagłodziły Wysp Brytyjskich. Wcześniej na okrętach podwodnych wykorzystywano niepraktyczny napęd parowy, co wymuszało konieczność wygaszania kotła przed zanurzeniem. W czasie I Wojny Światowej korzystano z silników benzynowych, których wybuchowe paliwo sprawiało na morzu wiele kłopotów.

Obecnie silniki Diesla kojarzone są głównie z transportem. Pierwsze ciężarówki napędzane silnikiem wysokoprężnym (Mercedes i MAN) powstały w 1924 roku. Cztery lata później jednostkę po raz pierwszy wykorzystano do napędu samochodu osobowego (przedprodukcyjny Peugeot 402). W 1936 roku na rynek wszedł Mercedes 260D - pierwsze seryjnie produkowane auto osobowe z napędem Diesla. Dopiero w 1977 w sprzedaży pojawił się Mercedes 300 SD, który jako pierwszy produkcyjny samochód na świecie miał silnik Diesla z turbodoładowaniem.

Paweł Rygas

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy