Jak producenci samochodów maskują prototypy?

Opel zdradza kulisty kamuflażu swoich samochodów i jak zmieniał się on wraz z rozwojem techniki

Początkowo maskowanie prototypowych samochodów, które odbywały testy w warunkach drogowych przed oficjalną premierą, było dość proste. Zasłaniano ogólne kontury nadwozia, zaklejano żółtą i czerwoną taśmą światła i to w zupełności wystarczało.

Pod koniec lat 80. zmieniły się jednak założenia i taśma maskująca pojawiła się również na pasie przednim i tylnym samochodu. Często decydowano się również na zasłanianie bocznych szyb, które miały charakterystyczny kształt.

Kolejny krok naprzód zrobiono przy okazji Corsy C z 1999 roku, którą zamaskowano nowym rodzajem folii, nazwanej "Fishies", ze względu na znajdujący się na niej wzór przypominający ryby. Naklejanie jej zajmowało trzyosobowemu zespołowi kilka dni.

Reklama

Później przyszedł czas na podkładanie pod kamuflaż elementów plastikowych i piankowych, których zadaniem było zniekształcanie faktycznego kształtu nadwozia. Pojawił się też nowy wzór folii, "Flimmies", który można było zobaczyć na Astrze z 2009 roku. Pozwoliła ona skrócić czas oklejania samochodu do dwóch dni. Niestety, nadal nakładano ją partiami, a usunięcie jej było bardzo trudne.

Kolejnym ułatwieniem była folia "Wirries", wykonana przy użyciu technologii sitodruku. Stosowano ją w latach 2011-2013. Pozwalała ona na naklejenie jej w jeden dzień i bezproblemowe ściągnięcie.

Wymagania stawiane przed taką folią są bardzo duże. Musi ona wytrzymywać temperatury w przedziale -40 do +80 stopni Celsjusza, być odporna na uszkodzenia i promieniowanie UV. Aby w całości zamaskować nową Astrę, potrzeba 60-70 arkuszy folii. Warto przy okazji wspomnieć, że korzysta ona z najnowszego pomysłu inżynierów Opla - czarno-białej folii "Cube".

Ważne jest również odpowiednie zakamuflowanie wnętrza pojazdu. Kiedyś zasłaniano je płatami sztucznej skóry mocowanej na rzepy. Obecnie stosuje się lekką siatkę, znaną z plecaków, okrywającą każdy element osobno. Pozwala to na swobodne korzystanie ze wszystkich niezbędnych podczas jazdy przełączników i dźwigni, a także na ukrycie ich na postoju.

Stosuje się również specjalny laminat, który zakrywa szyby boczne i tylną. Jest on przejrzysty dla kierowcy, ale nie pozwala na zajrzenie do samochodu z zewnątrz. Ciekawy zabieg zastosowano też w przypadku nowego Opla Astry. Jego wskaźniki i ekran systemu multimedialnego pokryto folią, która uniemożliwia patrzenie na nie z boku. Dodatkowo kształt deski rozdzielczej został ukryty pod pianką i plastikowymi osłonami.

Co ciekawe, nie zawsze trzeba maskować auto, aby nikt nie domyślił się, że właśnie patrzy na rynkową nowość. Inżynierowie Opla wspominają testy Adama S, który ucharakteryzowano na... naukę jazdy. Wystarczyło to, aby zmylić paparazzich.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Opel | prototyp
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy