Hertz nie zamówił 100 tys. Tesli. Największa giełdowa spekulacja w historii?

Elon Musk nie po raz pierwszy wprawił w osłupienie fanów Tesli. W jednym z tweetów szef amerykańskiej marki przyznał, że wbrew medialnym doniesieniom, firma Hertz zajmująca się wynajmem pojazdów, nie podpisała z Teslą żadnej nowej umowy na zakup aut. Czyżby informacje o kontrakcie na 100 tys. nowych Tesli były czystą rynkową spekulacją?

W ubiegłym tygodniu branżowe serwisy obiegła wiadomość, że jeden z największych amerykańskich graczy na rynku wynajmu samochodów - Hertz - podpisał umowę na zakup 100 tys. nowych Tesli. Miał to być największy kontrakt w historii amerykańskiego producenta aut, którego wartość analitycy agencji Bloomberg wyceniali na 4,2 mld dolarów! Sensacyjne doniesienia, nie po raz pierwszy, zaowocowały skokowym wzrostem giełdowej wartości Tesli. Skok notowań aż o 12 proc. sprawił, że Tesla w awansowała do elitarnego grona firm, które uzyskały kapitalizację rynkową rzędu biliona (!) dolarów.

Reklama

Hertz zamówi 100 tys. Tesli? Musk dementuje

W poniedziałek klub zrzeszający fanów Tesli z Doliny Krzemowej zamieścił na twitterze wykres cen akcji firmy i podziękowania dla Elona Muska. Ten, niespodziewanie, postanowił odpisać na wiadomość, czym - jak to miewa w zwyczaju - wywołał prawdziwą burzę.

"Nie ma za co. Jeśli cokolwiek z tego opiera się na informacjach z firmy Hertz, chciałbym powiedzieć, że żadna umowa nie została jeszcze podpisana" - stwierdził Musk. Z rozbrajającą szczerością dodał również, że Tesla nie ma żadnych problemów z pozyskaniem klientów (popyt przewyższa możliwości produkcyjne), więc może sprzedać samochody firmie Hertz tylko z taką samą marżą, jak w przypadku innych klientów. Dodał również, że "umowa z Hertz ma zerowy wpływ na naszą ekonomię".

Rzeczywiście - jeśli wczytać się uważnie - ogłoszenie firmy Hertz, które agencje prasowe potraktowały jako złożenie zamówienia, jest wyłącznie deklaracją chęci nawiązania współpracy. Mówi bowiem "początkowym zamówieniu 100 tys. Tesli do końca 2022 roku. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że pytany przez amerykańskie media rzecznik Hertz’a, podtrzymał swoje ostatnie stanowisko dodając nawet, że klienci bardzo interesują się wynajmem Tesli i pierwsze dostawy tych pojazdów już się rozpoczęły. Nie sprecyzował jednak, o jakie zamówienie chodzi...

Tesla i Hertz: spekulacja czy "negocjacje biznesowe"?

Wygląda więc na to, że ubiegłotygodniowy komunikat Hertz’a, po którym akcje Tesli wystrzeliły w górę, był niczym innym, jak rodzajem presji na amerykańskiego producenta, która pomóc miała w wynegocjowaniu przez firmę odpowiedniej ceny. Nie można jednak zapominać, że największym jego beneficjentem był sam Musk, który w wyniku skokowego wzrostu wartość akcji Tesli po ogłoszeniu komunikatu Hertz’a zarobił - bagatela - 24 mld dolarów! Sytuacja trąci więc giełdową spekulacją i na pewno zwróci uwagę amerykańskich instytucji nadzoru finansowego. Można również zakładać, że - mimo teoretycznej sprzeczności komunikatów - obie firmy prowadzą wspólną wizerunkową grę do jednej bramki, a zarówno tweety jak i komunikaty publikowane przez Hertz’a mają być właśnie rodzajem zasłony dymnej dla rynkowych spekulacji...

W tym miejscu wypada dodać, że Musk od lat wykorzystuje media społecznościowe do kreowania wizerunku i majątku swoich firm przy okazji skutecznie omijając system podatkowy. Część amerykańskich obserwatorów przypomina, że np. w 2018 roku szef Tesli nie zapłacił w USA ani dolara podatku!

Przypominamy, że informacje dotyczące Tesli w dużej mierze bazują na postach samego Elona Muska. Dziennikarze nie mogą jednak w żaden sposób zweryfikować ich u źródła, bo w ubiegłym roku Tesla zlikwidowała swój dział public relations.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Tesla | Elon Musk
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy