General Motors chce zrezygnować z produkcji aut spalinowych

Amerykański koncern zamierza w 2035 roku zaprzestać produkcji samochodów z silnikami spalinowymi. Już teraz planuje całkowicie elektryczną przyszłość.

General Motors ma szeroko zakrojone plany, jeśli chodzi o przyjazność dla środowiska. Koncern zamierza przejść na całkowicie odnawialną energię w 2030 roku na terenie USA, a w 2035 roku we wszystkich swoich placówkach na świecie.

O wiele istotniejszą częścią tego planu jest jednak deklaracja zakończenia produkcji spalinowych samochodów. Od 2035 roku GM chce oferować wyłącznie pojazdy elektryczne - wykorzystujące baterie i ewentualnie ogniwa paliwowe. Warto jednak zaznaczyć, że wspomina tylko o pojazdach "lekkich" ("light-duty vehicles"). Może to oznaczać, że w ofercie pozostaną przez pewien czas spalinowe wersje przynajmniej pick-upów (jak Chevrolet Silverado).

Taka decyzja budzi wątpliwości z dwóch powodów. Po pierwsze nikt nie wie, czy w 2035 roku technologia aut elektrycznych będzie na tyle przystępna i rozwinięta, aby stać się stuprocentową alternatywą dla pojazdów spalinowych. To samo pytanie dotyczy infrastruktury ładowania. Komentatorzy zwracają także uwagę, że decyzja General Motors może być podyktowana... polityczny koniunkturalizmem. Za prezydentury Donalda Trumpa koncern popierał dążenie do ujednolicenia na terenie Stanów Zjednoczonych przepisów dotyczących emisji spalin (co spowolniłoby pro-elektryczne zapędy na przykład Kalifornii). Natomiast zaraz po pierwszych decyzjach Joe Bidena, z których jasno wynika jego "pro-ekologiczne" podejście, GM wychodzi z powyższymi zapowiedziami. Niektórzy widzą w tym kolejną próbę przypodobania się Białemu Domowi.

Reklama
INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy