Elon Musk na cenzurowanym

Charyzmatyczny szef potrafi przysporzyć firmie więcej szkód niż korzyści. Przekonał się o tym Elon Musk, którego nieprzemyślane wpisy na serwisach społecznościowych kilkukrotnie przekładały się na skoki giełdowych notowań Tesli.

Sytuacja była na tyle poważna, że Musk popadł w jawny konflikt z przedstawicielami Amerykańskiej Komisji Papierów Wartościowych (SEC). Ta zarzucała mu, że jego publiczne wpisy na portalach społecznościowych mogły wprowadzać w błąd akcjonariuszy firmy. Po wielu miesiącach sporów (i naruszeniu przez Muska warunków wcześniejszej ugody) stronom udało się wreszcie dojść do porozumienia. Jego warunki są jednak dość zaskakujące...

Okazuje się, że - ku uciesze inwestorów - Musk straci możliwość swobodnego wypowiadania się w pewnych kwestiach związanych np. z przyszłością Tesli. Mówiąc jaśniej - przed opublikowaniem jakiegokolwiek postu dotyczącego np. sytuacji finansowej, sprzedaży czy władz firmy - Musk będzie musiał uzyskać akceptację jego treści u... zatrudnionego w Tesli prawnika! 

Reklama

Przypominamy, że w sierpniu ubiegłego roku tweet Muska o tym, że zamierza on wycofać Teslę z giełdy i wykupić jej akcje po 420 dolarów za sztukę, spowodował nagły skok notowań amerykańskiej marki. We wrześniu wpisami Muska zajęła się Amerykańska Komisja Papierów Wartościowych (SEC), która zarzuciła mu świadome wprowadzanie akcjonariuszy w błąd. Sprawą interesował się też resort sprawiedliwości dopatrując się w działaniu Muska znamion przestępstwa polegającego na świadomym manipulowaniu notowaniami firmy.



INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy