Dziwna kolizja i kuriozalna decyzja policjantów

​Wyobraź sobie, że zjeżdżasz właśnie z drogi szybkiego ruchu. Nagle samochód przed tobą gwałtownie hamuje. Udaje ci się zatrzymać, ale kierowca za tobą nie ma już tyle szczęścia...

W taki sposób dochodzi do typowego najechania na tył, częstego zdarzenia na polskich drogach. Z reguły na szczęście obywa się bez ofiar. Pozostaje jedynie kwestia ustalenia winnych, która rozstrzyga m.in. o odpowiedzialności poszczególnych ubezpieczycieli. Sprawca kolizji, o ile nie ma wykupionego ubezpieczenia AC, musi naprawić swój pojazd z własnej kieszeni, a jeśli na miejsce wezwana zostanie policja - zostanie dodatkowo ukarany mandatem.

Poniżej przedstawiamy filmik, który pojawił się niedawno w sieci. Pozwoliliśmy też sobie zacytować jeden z komentarzy...

Reklama

"(...) Jestem ofiarą tego wypadku. Syn i psiak mają się dobrze. Psa odnalazła Straż Miejska i zadzwoniła o 22. Jestem im niezmiernie wdzięczna, bo naprawdę postarali się i znaleźli Leosia w krzakach koło lotniska. Zostałam uznana niesłusznie za winną tego zdarzenia. Policja oznajmiła po wysłuchaniu kierowców Fiata (to ten samochód z przodu - przyp. red.) i Nissana oraz pasażerów, iż to ja zajechałam drogę (obłęd), i tak też jest na mandacie. Podpisałam. Podpisałam mandat będąc w szoku, powtarzając, że to nie moja wina.

Nikt mnie nie słuchał. Policjanci byli mądrzejsi. Sprawę skierowałam do sądu i oczywiście dam Państwu znać, czy żyjemy w Państwie bezprawia, czy zwykły obywatel jednak ma coś do powiedzenia w tym kraju. Za każdą pomoc będę bardzo wdzięczna. Zamierzam walczyć o swoje."

Jak oceniacie decyzję policjantów i kogo widzielibyście wśród winnych spowodowania tej kolizji?

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy