Dlaczego VW boi się Skody?

Chociaż od czasu, gdy Skoda stała się częścią koncernu Volkswagena minęło już dziewiętnaście lat, wśród polskich użytkowników innych marek wciąż spotkać się można z opinią, że Czesi wytwarzają jedynie "substytuty" samochodów.

Tego typu teorie głoszą najczęściej osoby, które w nowej skodzie siedziały ostatnio, gdy rzecznikiem rządu był Jerzy Urban, lub takie, które o własnych czterech kółkach rozmyślają na lekcjach chemii w gimnazjum.

Czeski producent w czasie niecałych dwóch dekad przeszedł metamorfozę, jaka nie udała się do tej pory żadnej innej firmie. Na wielu rynkach - również i w Polce - samochody z Mlada Boleslav okupują pierwsze miejsca motoryzacyjnych bestsellerów - klienci cenią sobie sprawdzoną technikę, niezłe wyposażenie i rozsądne podejście do kwestii ceny. W efekcie wrzesień okazał się rekordowym pod względem poziomu sprzedaży miesiącem w historii czeskiej marki. Do klientów trafiło 75 790 samochodów.

Chociaż dla wielu naszych czytelników może się to wydawać niewiarygodne, w zaledwie 19 lat czeski producent osiągnął wyniki sprzedaży, który dają poważne powody do niepokoju marce Volkswagen. Nowe skody często wygrywają bowiem rywalizację o klientów z polo, golfem czy passatem, co zaczyna poważnie martwić zarząd firmy z Wolfsburga.

Nie widać różnicy? To po co przepłacać

Reklama

Pierwszym prztyczkiem wymierzonym w czeską markę wydawała się być zmiana konserwatywnej stylistyki nowych modeli Skody. Czesi odeszli od zachowawczych kształtów - nowa fabia i superb wzbudziły sporo kontrowersji. Okazuje się jednak, że nową urodę zaakceptowało wielu klientów.

O tym, że niemiecki koncern zaczyna trawić rak kanibalizmu, przekonują wyniki sprzedaży. Chociaż najlepiej sprzedającym się kompaktem bezsprzecznie pozostaje golf, to jednak właśnie dealerzy Skody najwięcej zarobili na słynnych niemieckich premiach wrakowych (fabia wyprzedziła w wynikach sprzedaży polo). Dla Volkswagena sytuacja jest o tyle niepokojąca, że rozegrała się niejako "na własnym podwórku". Dowodzi to, że Niemcy zaczęli stosować się do znanego reklamowego sloganu - "jeśli nie widać różnicy - po co przepłacać?".

Wygląda na to, że strategia budowania w oparciu o tę samą platformę podłogową, z wykorzystaniem tych samych zespołów napędowych, kilku nieco różniących się od siebie modeli Audi, Seata, Skody i Volkswagena zaczyna działać na niekorzyść niemieckich producentów. Skoda, której samochody są wyraźnie tańsze niż volkswageny, zaczyna przejmować klientów marki z Wolfsburga.

Prawdę mówiąc, nie ma się czemu dziwić, bowiem różnice w cenach porównywalnych modeli (z porównywalnym pakietem wyposażenia) obu producentów są znaczne. Dla przykładu różnica między superbem a passatem wynosi aż 2,500 euro na korzyść tego pierwszego, a nowa fabia kosztuje aż o 1650 euro mniej niż polo. Okazuje się wiec, że nawet w tak bogatym - a co za tym idzie snobistycznym - społeczeństwie jak niemieckie, coraz mniej ludzi decyduje się na konkretny model z uwagi na znaczek na masce.

Utrącić Skodę

Niemcy w pocie czoła pracują więc nad tym, by pokazać Czechom ich miejsce w szeregu. Działaniem, które "zachęcić" ma klientów do częstszego odwiedzania salonów Volkswagena jest rozpoczynające się właśnie... "cięcie" wyposażenia poszczególnych modeli skód.

Przykładowo - z oferty zniknie np. bardzo popularna wśród klientów półautomatyczna klimatyzacja climatic. W modelu superb, słynną, chowaną w drzwiach, parasolkę dostaniemy już tylko za dopłatą, a w najszybszej odmianie fabii - modelu RS - nie będzie możliwości zamówienia ksenonowych reflektorów (mimo że należały do standardowego wyposażenia poprzedniej generacji modelu!).

Z tego samego względu pod maskę superba nie trafi żaden TDI o sześciu cylindrach. Niemieccy analitycy uznali bowiem, że taki zabieg mógłby poważnie osłabić pozycję audi A6 - auta droższego od skody o co najmniej 20 procent!

Na podstawie wnikliwych badań rynku, naukowcy z uniwersytetu w Essen obliczyli, że w wyniku kanibalizmu, czyli przechodzenia klientów Volkswagena do tańszych marek koncernu - Skody i Seata - niemiecka firma traci każdego roku 500 mln euro.

Dealerzy Skody nie kryją oburzenia nową strategią koncernu i ostrzegają, że cięcia wyposażenia na pewno odbiją się na poziomie zadowolenia klientów czeskiej marki.

Wypada też zauważyć, że obecna oferta Skody nie byłaby tak atrakcyjna, gdyby nie postępowanie Volkswagena, który w ostatnim czasie wyraźnie "idzie na łatwiznę". Wprowadzony dwa lata temu "golf VI" to w zasadzie "piątka" po głębokim liftingu, a największą nowością "nowego passata" zaprezentowanego ostatnio w Paryżu jest... system otwierania bagażnika. Całe auto jest bowiem stylistyczną wariacją zbudowaną na kanwie modelu B6.

Nie ma się wiec czemu dziwić, że stworzony od podstaw nowy superb, bez większych problemów, wygrywa niemal każde dziennikarskie porównanie z passatem. Czyżby uczeń przerósł mistrza?

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Audi | samochody | Niemcy | czesi | polo | Skoda | Volkswagen
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama