Co dalej z FSO?

Chociaż Koreańczyków nie wspomina się w FSO zbyt dobrze, jest szansa, że właśnie dzięki nim zakład, przynajmniej chwilowo, znów stanie na nogi.

Ukraiński właściciel polskiej firmy - Ukr-Avto prowadzi właśnie negocjacje z koreańskim oddziałem General Motors - GM DAT.

Wprawdzie przedstawiciele obu stron unikają kontaktów z dziennikarzami, ale z nieoficjalnych informacji wynika, że rozmowy dotyczą m.in. zaprzestania produkcji modelu aveo w koreańskiej fabryce Bupyong.

Rolę wytwórcy aveo przejęłaby wówczas FSO. Jeśli te plany udałoby się zrealizować, zwiększenie produkcji na Żeraniu dałoby FSO niezbędny zastrzyk finansowy i oznaczało chwilę wytchnienia dla 1800 pracowników firmy.

FSO wciąż ma problemy

Reklama

Zwiększona produkcja aveo to dobra informacja również dla przeszło 2400 osób zatrudnionych w dwunastu innych spółkach zależnych od Ukr-Avto.

Podobnie jak inni wielcy producenci z byłego bloku wschodniego (np. Łada), FSO wciąż ma ogromne problemy z odnalezieniem swojego miejsca na rynku. W 1995 roku firma sprzedana została Daewoo Group, które zobowiązało się uruchomić na Żeraniu produkcję nowoczesnych samochodów osobowych. Utworzono spółkę Daewoo-FSO, w fabryce zatrudnionych było wówczas przeszło 20 tysięcy pracowników.

Początkowo ich przyszłość malowała się w różowych barwach. W 1997 roku gruntownie odmłodzono i ucywilizowano poloneza (samochód otrzymał m.in. seryjne wspomaganie kierownicy) do oferty trafił też stosunkowo nowoczesny lanos. Fabryka produkowała również noszące znaczek Daewoo modele: espero, leganza, nubia, tacuma czy tico. Poza stosunkowo drogą tacumą i leganzą, wszystkie samochody cieszyły się w Polsce ogromnym zainteresowaniem.

Czas prosperity skończył się w 2000 roku

Rodacy szybko przekonali się do niezłej jakości, która w zestawieniu z przystępnymi cenami sprawiła, że w salonach ustawiały się kolejki. Niestety, czas prosperity skończył się w 2000 roku, kiedy motoryzacyjna cześć Daewoo przejęta została przez koncern General Motors. Wówczas nikt nie spodziewał się jeszcze, że amerykański gigant motoryzacyjny popadnie wkrótce w ogromne tarapaty finansowe.

W 2002 roku z oferty na dobre znikły polonezy, dwa lata później firma powróciła do dawnej nazwy. Był to jeden z trudniejszych okresów w jej historii. Zakład po raz kolejny wstrzymywać musiały produkcję, pracownicy trafili na bruk.

W 2005 roku balansująca na skraju bankructwa FSO sprzedana została ukraińskiemu holdingowi Ukr-Avto. Ukraińcy, podobnie jak wcześniej Koreańczycy, nie okazali się jednak lekiem na całe zło. Wprawdzie z hal montażowych znów wyjeżdżać zaczęły nowe samochody, tyle tylko, że rola pracowników FSO ograniczała się do skręcania przywiezionych z Ukrainy elementów.

Dopiero w 2007 roku uruchomiono montaż nowego pojazdu - chevroleta aveo. Niestety wprowadzenie tego auta zbiegło się w czasie z początkiem wielkiego kryzysu w branży motoryzacyjnej. W połowie ubiegłego roku, z uwagi na brak popytu, linie montażowe po raz kolejny zostały zatrzymane.

W ostatnich miesiącach 2009 roku, z FSO zwolnionych zostało około 700 pracowników.

Przyglądając się smutnej historii rodzimego producenta samochodów, można przypuszczać, że nad żerańską fabryką ciąży fatum. Mimo szczerych chęci i wielkich nadziei, trudno powiedzieć, by ubiegłe lata były dla zakładów rozwojowe. O tym, jak wiele czasu zostało w Polsce zmarnowane, świadczyć mogą pozycje rynkowe Skody czy Dacii, których sytuacja w początku lat dziewięćdziesiątych była bardzo zbliżona do FSO. Pracownicy żerańskiej fabryki nie tracą jednak nadziei.

W nagłówku strony internetowej FSO przewija się hasło "nadszedł czas, by cieszyć się życiem". Biorąc pod uwagę, że ostatni wpis w dziale "kalendarium" dotyczy 2008 roku, a w zakładce "samochody" przeczytać można np. o daewoo tico, wygląda na to, że także fanom polskiej motoryzacji nie pozostaje nic innego, jak cieszyć się życiem FSO. Nawet, jeśli trwa ono w hospicjum.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: firmy | samochody | Daewoo | FSO | co dalej
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama