Citroen C5 X. Ma się czym martwić Francja

​Jak już informowaliśmy, Citroen pokazał w nowy model o nazwie C5 X. We Francji najczęściej komentowaną cechą tego samochodu, który pod koniec roku wejdzie do sprzedaży, jest miejsce produkcji - Chiny. "Ma się czym martwić Francja przemysłowa" - komentuje "Le Monde".

Stellantis - niedawno powstały koncern, grupujący firmy PSA (Peugeot, Citroen) i Fiat Chrysler, produkuje w Chinach model DS9, który jesienią pokaże się na rynkach europejskich.

Renault w okolicach Wuhan produkuje elektryczną Dacię Spring, już dostępną we Francji. Do Kraju Środka przenoszą swe taśmy i inni producenci europejscy.

Komentatorzy zwracają uwagę, że ta tendencja rozwija się w okresie, gdy politycy i przedstawiciele środowisk opiniotwórczych wciąż powtarzają o konieczności, jaką stanowić ma to, co nazywają suwerennością i niezależnością gospodarczą Europy.

Reklama

Według autora artykułu w dzienniku "Le Monde", w tym kontekście "Citroen podejmuje ryzyko polityczne i handlowe". Dziennikarz zwraca uwagę, że francuska klientela, przywiązana do francuskości marki, może odwrócić się od chińskiego wozu.

Przypominając sobotnią manifestację 800 pracowników PSA w Dovrin (dep. Północy), protestujących przeciw wstrzymaniu produkcji silników, media zauważają, że offshoring innych modeli wywołuje rosnące niezadowolenie pracowników francuskich fabryk.

"Sprzedaż produkowanych w Chinach samochodów europejskich marek wzrośnie od zera w roku 2020 do pół miliona w 2025" - przewiduje cytowany przez "Le Monde" francuski analityk rynku samochodowego Denis Schemoul.

Jego zdaniem, w przeciwieństwie do Stellantis, który w Chinach zamierza produkować wozy wysokiej klasy, większość europejskich przedsiębiorców skupi tam produkcję małych pojazdów elektrycznych.

W tekście opublikowanym w poniedziałek po południu na portalu internetowym "Le Monde" komentator Philippe Escande "sygnałem zniszczenia" nazywa produkcję luksusowego modelu Citroena w Chinach.

Jego zdaniem stawia to pod znakiem zapytania możliwość wygrania "bitwy o odbudowę przemysłu francuskiego".

Escande wylicza modele niższej i średniej klasy, których produkcję PSA i Renault od dawna przeniosły na Słowację, do Turcji czy Rumunii. "Podobnie jak w Niemczech, jedynie drogie samochody o dużej wartości dodanej odpierały pokusę offshoringu" - pisze.

Po czym ubolewa, że "mimo pandemii, chińsko-amerykańskiej wojny handlowej i ostrzeżeń europejskich, Chiny, które przyciągają najwięcej inwestycji zagranicznych, pozostają w centrum światowej gry ekonomicznej". Jego zdaniem, zawarte pod koniec ubiegłego roku porozumienie inwestycyjne UE-Chiny "przyspieszy to zjawisko".

"W roku 1931 Andre Citroen na szlak jedwabny rzucił swe samochody, by między Bejrutem a Pekinem, pokazać technologiczną wyższość swej produkcji. A teraz na odwrót, w żółty rejs z Seczuanu do Paryża wysyłane będą wypasione, nowiutkie C5 X. Ma się czym martwić Francja przemysłowa" - podsumowuje komentator "Le Monde".

***

PAP/INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy