Apelacja zamiast mercedesa

Pamiętacie perypetie naszej czytelniczki z Lublina, która za niemal pół miliona złotych kupiła mercedesa SL500?

Auto psuło się na potęgę. Dealer usiłował je naprawiać, importer twierdził, że wymiana nie jest możliwa a centrala niemieckiego koncernu umywała ręce. Zdesperowana właścicielka skierowała sprawę do sądu i... wygrała!

Sąd nakazał koncernowi Daimler-Chrysler wymianę samochodu na nowy.

Sąd stanął na stanowisku, że klient nie może być skazany na niekończącą się liczbę napraw - powiedział reprezentujący właścicielkę samochodu mecenas J. Łomża. - Jeśli istnieje taki zapis w umowie gwarancyjnej, a w tym przypadku tak było, to musi nastąpić moment, kiedy konsument będzie miał prawo wymiany towaru na wolny od wad. Jest to kierunek zgodny z unijnym prawodawstwem.

Reklama

- Ten wyrok jest ważny dla innych ludzi. Dzięki tej sprawie wielu osobom łatwiej będzie dochodzić swoich praw, bo nabiorą pewności, że można wygrać z dużą firmą. Nie może być tak, że klient jest dobry tylko wtedy, gdy przynosi pieniądze - dodał mecenas J. Łomża.

Tymczasem okazuje się, że perypetie właścicielki SL500 trwają nadal. Oto list jaki od niej otrzymaliśmy.

Do napisania kolejnego listu skłonił mnie test autoryzowanych serwisów Mercedesa jaki ukazał się w miesięczniku Auto Motor i Sport zatytułowany "Spod ciemniejszej gwiazdy". Jako rekordzistka (mam dokumenty na 49 napraw) mogę potwierdzić "fachowość" serwisu w Lublinie i w Warszawie. Tylko w 2004 roku moje auto spędziło w serwisie 101 dni. W moim przypadku bez wątpienia auto było bublem fabrycznym. Może to w jakimś stopniu tłumaczyć działania serwisu, ale w żaden sposób nie da się wytłumaczyć:

  • Kwestionowania usterek podczas tzw. przyjęcia aktywnego.
  • Usuwania w komputerze komunikatów o usterkach zamiast naprawiania ich.
  • Nie informowania właściciela auta o przyczynie awarii i sposobie jej usunięcia (cyt. "to był drobiazg")
  • Zamiast wymiany uszkodzonego podczas napraw elementu np. sklejanie go (auto na gwarancji)
  • Nierzetelności lub wręcz niedbalstwa np. po wymianie tylnych klocków hamulcowych oddano mi samochód z niesprawnym hamulcem pomocniczym. Dziwne ale 3 dni wcześniej podczas "przyjęcia aktywnego" nie słyszano ani nie potwierdzono pisków podczas hamowania. Następnie zużyte klocki wymieniono (zużycie eksploatacyjne).
  • Prób przerzucenia odpowiedzialności na klienta (wadliwe fabrycznie klocki hamulcowe z wtopionym w warstwę ścieralną dużym opiłkiem metalu który zniszczył tarcze hamulcowe to według tłumaczeń Pana z serwisu: "pech właściciela bo fragment metalu wpadł spod koła innego samochodu i wbił się w klocek przedniego koła" - tu specjalne gratulacje za znajomość budowy tego elementu auta!). Ostatecznie wykonano naprawę gwarancyjną.
Skandaliczną sprawą jest aby właściciel auta musiał korzystać z opinii biegłych rzeczoznawców w celu udowodnienia istniejącej awarii. Serwis nagminnie bagatelizował lub kwestionował większość zgłaszanych przeze mnie awarii. Skargi w centrali w Warszawie dowiodły tylko tego że jest to "towarzystwo wzajemnej adoracji" i rację przyznawano nie bezsilnemu klientowi lecz serwisowi.

Wielokrotnie twierdzono, że moje auto jest całkowicie sprawne (nawet na sali sądowej gdy 2 godziny później odstawiałam samochód do serwisu na kolejne uzgodnione wcześniej naprawy).

Po wymianie uszczelek byłam pozbawiona możliwości korzystania z bagażnika w czasie deszczu ponieważ przy otwieraniu pokryw bagażnika woda wlewała się do niego strumieniami zalewając mieszczący się tam akumulator oraz urządzenia składające dach. Myślę, że konsekwencje tego szybko dadzą o sobie znać (woda + urządzenia elektryczne).

Mimo wygranej sprawy w Sądzie Okręgowym w Lublinie mój koszmar się nie skończył. Nadal odwiedzam serwis, pojawiają się kolejne awarie a dealer i centrala DCAP zapowiedzieli apelację.

W chwili obecnej moje sprawne auto ponownie w... serwisie.

Tyle list naszej czytelniczki. Mercedes w Polsce jest synonimem auta luksusowego, które wykończone jest perfekcyjnie, a serwisy odwiedza tylko przy okazji przeglądów gwarancyjnych. Okazuje się jednak, że czasami rzeczywistość odbiega od wyobrażeń.

Porozmawiaj na Forum

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: dealer | Auta | apelacja | auto
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy