Amerykanie wynaleźli na nowo koło!

W sierpniu ubiegłego roku władze USA zaprezentowały oficjalnego następcę dobiegającego emerytury, wykorzystywanego od 1983 roku, Humvee. Nowa generacja etatowych pojazdów US Army nosi nazwę JLTV.

To skrót od Joint Light Tactical Vehicle, czyli wspólny (dla różnych formacji), lekki (w amerykańskim znaczeniu tego słowa) pojazd taktyczny. Po doświadczeniach z Iraku i Afganistanu priorytetem było zapewnienie jak najwyższego poziomu ochrony załodze. Właśnie z tego względu, już w podstawowej specyfikacji zamówionej przez siły lądowe, pojazd waży 9987 kg.

Produkowany przez Oshkosh Corporation samochód można też doposażyć w dodatkowe, segmentowe opancerzenie zdolne zatrzymać pociski przeciwpancerne o kalibrze 14,5 mm. Już podstawowa odmiana zapewnia ochronę przed eksplozjami najpopularniejszych, improwizowanych, ładunków wybuchowych o masie 6-10 kg.

Reklama

Rząd USA złożył już zamówienie na przeszło 5 tys. egzemplarzy JLTV. Szacuje się, że docelowo US Army potrzebować może między 17 a 40 tys. sztuk.

Chociaż JLTV to dla żołnierzy zupełna nowość, amerykańscy naukowcy już pracują nad kolejnymi generacjami samochodów wojskowych. W ramach programu badawczego DRAPA Ground X-Vehicle Technologies w USA opracowano technologię, która może zrewolucjonizować nie tylko nowoczesne pole walki, ale też rynek pojazdów terenowych.

Amerykanom udało się stworzyć "inteligentne" koło łączące w sobie zalety zwykłego koła ogumionego z gąsienicą.  Wynalazek ochrzczony mianem RWT (od "Reconfigurable Wheel-Track", w ocenie Armii, zapewnia pojazdowi "natychmiastową poprawę taktycznej mobilności w każdym terenie".

Urządzenie integruje w jedną całość koło i piastę. Nie znajdziemy tu klasycznej obręczy. Zamiast niej wykorzystano - umieszczone na centralnej "piaście" w kształcie trójkąta - ruchome, łożyskowane ślizgi. Zmiana ich ustawienia skutkuje zmianą obrysu koła, a co za tym idzie - zwiększeniem lub zmniejszeniem powierzchni, z jaką pas gąsienicy styka się z gruntem.

W efekcie "koło" przyjmować może klasyczny kształt, gdy potrzebna jest duża prędkość i precyzja prowadzenia, lub przeistoczyć się w typową gąsienicę, gdy wymagają tego trudne warunki terenowe.

W tym miejscu warto dodać, że polska armia wciąż nie może się doczekać następców wyeksploatowanych i wysoce usterkowych Honkerów. Przypominamy, że od 2015 roku MON planuje zamówić przeszło 900 nowych terenówek dla wojska. Do tej pory rozpisano w tej sprawie dwa przetargi. Oba - z uwagi na niedostateczna liczbę oferentów i przedstawione koszty - zostały unieważnione. W ostatnim, który unieważniono w maju, złożona jedną ofertę na kwotę przeszło dwa razy wyższą od zaplanowanej przez MON.

PR

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy