43 lata temu rozpoczęto prace nad Polonezem

17 września w świadomości Polaków zapisał się głównie pod postacią haniebnego, wymierzonego nam przez Armię Czerwoną, "ciosu w plecy". Mało kto pamięta jednak, że to również bardzo ważna data w motoryzacyjnej historii naszego kraju.

Dokładnie 43 lata temu, 17 września 1974 roku, polski Polmot podpisał kolejną umowę z koncernem Fiat. Tym razem chodziło o zaprojektowanie nowego modelu, który docelowo zastąpić miał produkowanego na włoskiej licencji od 1967 roku włoskiego Fiata 125p. Tak właśnie rodził się jeden ze sztandarowych produktów FSO - Polonez.

Polegający głównie na zaprojektowaniu nowej karoserii projekt zrealizowało Fiat Centro Stile we współpracy z Italdesign Giugiaro. Przedstawione przez Włochów propozycje zyskały akceptację strony polskiej w 1976 roku. Prace konstrukcyjne nie były skomplikowane, ponieważ bazą do stworzenia nowego pojazdu miała być produkowana już na Żeraniu platforma Fiata 125p. Z uwagi na większą masę samochód miał jednak otrzymać nowoczesne jednostki napędowe: 1,6 l, 1,8 l i 2,0 l. Tak się jednak nie stało...

Reklama

Niestety, chociaż auto wniosło do Polski pewien "powiew świeżości", obiektywnie rzecz ujmując nie było powodów do dumy. Wiele wskazuje na to, że był to jedyny na świecie samochód, który powstał bez jakiejkolwiek oficjalnej nazwy. Linie montażową uruchomiono oficjalnie 3 maja 1978 roku.

Dopiero w kilka tygodni później auto otrzymało nazwę "Polonez". Wyłoniono ją w plebiscycie ogłoszonym wśród czytelników "Życia Warszawy". Jury najbardziej przypadło do gustu właśnie to słowo. Jednoznacznie kojarzyło się z Polską i, co ważne z punktu widzenia ambitnych wówczas planów eksportowych, było łatwe do zapisania w każdym języku.

Ewenementem na skalę światową był również fakt, że w wielu kluczowych z punktu widzenia użytkowników kwestiach, jak: osiągi, zużycie paliwa, precyzja prowadzenia czy droga hamowania Polonez wypadał zauważalnie gorzej od Fiata 125p, którego miał zastąpić! Działo się tak głównie za sprawą zastosowania tych samych jednostek napędowych. Dość przypomnieć, że pierwsze Polonezy oferowane były jeszcze z silnikami o pojemności 1300 cm! (BA/BB) generującymi zaledwie 65 lub 60 KM! W takim zestawieniu samochód rozpędzał się do 100 km/h w czasie ponad 22 sekund.

Oczywiście polskie władze doskonale zdawały sobie sprawę z ułomności konstrukcji. W tym celu, w ramach tzw. II etapu realizacji, rozpoczęto nawet budowę nowej fabryki silników nad Kanałem Żerańskim. Niestety "obiektywne trudności" sprawiły, że inwestycji nie ukończono nigdy. W efekcie, jak to w Polsce często bywa, prowizorka w postaci silników z Polskiego Fiata 125p okazała się najtrwalsza. Rozwiercona do pojemności 1600 cm3 jednostka napędowa o muzealnej konstrukcji (wałek rozrządu w kadłubie, wał korbowy podparty na trzech łożyskach) przetrwała w ofercie do samego końca produkcji. To samo dotyczy archaicznego zawieszenia tylnego ze sztywnym mostem zawieszonym na resorach piórowych.

Warto również przypomnieć, że chociaż FSO dano już zniknęło z motoryzacyjnej mapy świata, produkcji Poloneza oficjalnie nie zakończono nigdy. 22 kwietnia 2002 roku władze fabryki poinformowały jedynie o jej "zawieszeniu". Wkrótce potem na złom trafiły jednak, niezbędne do jej ewentualnego wznowienia, tłoczniki.

W sumie na drogi trafiło ponad milion egzemplarzy Poloneza. Blisko 227 tys. z nich wyeksportowano. Trafiły głównie do Egiptu, Wielkiej Brytanii, Chin, Finlandii, Grecji, Kolumbii, RFN, Holandii, Belgii i Hiszpanii.

Paweł Rygas

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama