Polski kierowca

Zaśniesz i już się nie obudzisz

Na drogach, zwłaszcza pozamiejskich, zdarza się wiele tzw. dziwnych wypadków. Zjechanie bez powodu do rowu, wypadnięcie z zakrętu, nieoczekiwane skręcenie wprost na zderzenie czołowe... Przyczyną bardzo często jest chwilowe przyśnięcie kierowcy zmęczonego wielogodzinną jazdą. Skutki zaś bywają często bardzo tragiczne.

Oto kilka przykładów.  W lecie ub. roku kierowca busa, wiozący 8 pracowników na budowę, jadąc wczesnym rankiem drogą Opole - Nysa nieoczekiwanie zjechał na pobocze i potrącił dwóch pieszych. Następnie bus wpadł do rowu i dachował. 3 osoby poniosły śmierć, 5 zostało poważnie rannych. Kierujący był trzeźwy. Nie umiał wyjaśnić przyczyn wypadku...

W listopadzie ub. roku, we wczesnych godzinach rannych kierujący TIR-em, podążając trasą Warszawa - Białystok, uderzył w tył jadącej przed nim innej ciężarówki. W wyniku zderzenia 33-letni kierowca poniósł śmierć, doszło też do pożaru pojazdu. Badania wykazały, że przed zderzeniem TIR w ogóle nie hamował...

Reklama

W lutym br. kierujący samochodem osobowym, zmierzając w godzinach nocnych z Wrocławia do Kluczborka, zjechał nieoczekiwanie na prostym odcinku drogi na część jezdni przeznaczoną dla przeciwnego kierunku ruchu, powodując zderzenie czołowe z ciężarówką.

24-letni mężczyzna poniósł śmierć.

Pierwsze oznaki

Każdy z kierowców, którzy dużo jeżdżą, zna to uczucie. Zaczyna być nam niewygodnie za kierownicą. Bolą kości i mięśnie, mamy już dość jazdy. Pojawia się ból głowy, pieką oczy, widzimy jakby trochę mniej ostro. Odczuwamy dekoncentrację, zaczynamy prowadzić pojazd automatycznie, nie zastanawiając się nad tym co robimy.

Pojawia się odruch ziewania. Przyjmujemy za kierownicą taką pozycję, aby było nam jak najwygodniej. Kierownicę trzymamy jedną ręką. Jazda nas nudzi, na drodze nic szczególnego nie dzieje się.

Są to pierwsze zwiastuny silnego zmęczenia i wyczerpania. Taki kierowca często nie wie, czy przejechał przez skrzyżowanie przy sygnale zielonym, czy też może był już żółty albo czerwony. W takim stanie znacznie wydłuża się czas reakcji, osłabia refleks, maleje zdolność do wykonania szybkiego manewru.

Sygnał alarmowy

W drugim etapie zaczynamy odczuwać jeszcze silniejsze zmęczenie i senność. Zastanawiamy się, ile kilometrów pozostało nam do końca trasy i myśl o tym napawa nas zniechęceniem. No, ale przecież musimy dojechać.

Oczy zaczynają się kleić, z chęcią przymykamy je na chwilkę.  Zaczyna się niedbałe prowadzenie pojazdu, nie chce nam się włączać kierunkowskazów, najeżdżamy na linie wyznaczające pasy ruchu, spóźniamy się ze zmianą świateł drogowym na mijania. 

Marzymy o tym, by wreszcie zakończyć podróż i znaleźć się we własnym łóżku. Rozpieramy się wygodnie w za kierownicą. Czasem czujemy szum w głowie albo narastający ból. Pojawia się przemożna chęć przymknięcia na chwilę oczu. Kierowca znajduje się już w stanie swoistego letargu. Czas reakcji wydłuża się dwukrotnie.

Jest to ostatni sygnał alarmowy, niestety często lekceważony przez kierowców. Wydaje nam się, że jakoś wytrzymamy, że już niedaleko....

Głupie rady jak walczyć z fizjologią

W internecie można znaleźć idiotycznych setki rad, jak pokonać senność za kierownicą. Spotyka się je - o zgrozo - nawet na poważnych portalach. Jedni radzą pić kawę, inni napoje energetyzujące. Domorośli specjaliści polecają też słuchanie głośnej muzyki, żucie gumy, jedzenie cukierków itd. Przypomina to doradzanie, jak bezpiecznie wyskoczyć z 10. piętra.

W rzeczywistości wszelkie tego typu sposoby nakłaniają do walki z fizjologią, z własnym organizmem.

Jeśli jakiś urzędnik czy pismak zaśnie za biurkiem, to niewielki problem. Najwyżej wyleje kawę na laptopa albo spadnie z krzesła. Zaśnięcie za kierownicą jadącego pojazdu to jednak zupełnie coś innego.

Objawy narastającej senności są jednocześnie sygnałem, że gwałtownie maleje sprawność naszego organizmu. Spada produkcja krwinek białych. Zmniejsza się zdolność postrzegania, analizowania i zapamiętywania. Obniża się produkcja glukozy, a to z kolei obniża czas reakcji i sprawność psychomotoryczną.  Następnie wzrasta gotowość do podjęcia ryzyka. Przyczyną tego stanu rzeczy jest silniejsze ukrwienie ośrodków nagrody i przetwarzanie emocji w mózgu, którego nie hamuje już centrum kontroli. Światło dnia wydaje się zbyt intensywne, odgłosy brzmią nienaturalnie głośno. Rzeczywistość jakby przyspiesza. Są to zjawiska stwierdzone naukowo.

Wreszcie nadchodzi taki moment, iż organizm podejmuje decyzję za nas. 

Wystarczy przymknąć oczy tylko na chwilę

Nieodpowiedzialny kierowca - dureń, który zlekceważył wcześniejsze objawy i jedzie dalej, powoli traci kontrolę nad rzeczywistością. Zaczyna przymykać oczy coraz częściej, "tylko na chwilkę". Wydaje mu się, że to pomaga, że zaraz je otworzy. Niemal leży w fotelu, trzyma się kierownicy.

Organizm nie jest już w stanie pokonać własnej fizjologii. Powieki stają się ciężkie jakby były z ołowiu. Mięśnie ulegają rozluźnieniu. Głowa zaczyna opadać.

Chęć zaśnięcia choćby na sekundę staje się silniejsza od instynktu samozachowawczego, od resztek rozsądku, jeśli oczywiście ktoś takowy ma.

Jeżeli kierowca doprowadza się do takiego stanu, zazwyczaj budzi się dopiero w szpitalu i nic nie pamięta. Albo nie budzi się już wcale...

To zdarza się najczęściej zawodowcom

Senność za kierownicą o wiele częściej przytrafia się doświadczonym kierowcom zawodowym. Wielogodzinna jazda nie jest dla nich żadną atrakcją, a jedynie żmudną pracą.

Zmęczenie, niewyspanie, wyścig z czasem, stresy, krótkie noclegi w kabinie, presja pracodawców, a niekiedy także różne oszustwa, magnesy przekłamujące tacho...

Najczęściej do wypadków wynikających z powodu zaśnięcia kierowcy dochodzi w godzinach nocnych i wczesnym rankiem.  Właśnie wtedy, gdy zgodnie z fizjologicznym rytmem nasz organizm jest najsłabszy, a ruch na drodze najmniejszy.

Każdemu z tych, którzy zasnęli za kierownicą i spowodowali tragedię, też wydawało się, że jakoś dojadą, że wytrzymają jeszcze trochę. Wyciągnijcie z tego wnioski. Chyba, że chcecie na własnej skórze sprawdzić jak to jest, gdy przydrożne drzewo albo pojazd jadący z przeciwka miażdży kabinę z wami w środku, łamiąc wam nogi, miednicę, kręgosłup.

Nie słuchajcie zatem  głupich rad.  Jedynym skutecznym sposobem na senność jest przerwanie jazdy i przespanie się choćby przez dwie godziny.

Polski kierowca

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy