Polski kierowca

Testy takie trudne, czy nie potraficie się uczyć?

Egzamin teoretyczny na prawo jazdy zdaje średnio co druga albo co trzecia osoba (w zależności od miasta). Oczywiście to tylko średnia. Nie brakuje takich, którzy do egzaminu z teorii podchodzą pięć czy sześć razy. Dlaczego tak jest? Czy testy są rzeczywiście takie trudne, czy może wam nie chce się uczyć albo źle uczą was ośrodki szkolenia kierowców?

Zadałem sobie trud, by rozwiązać wszystkie istniejące testy, a to oznacza, że musiałem przeanalizować prawie 3000 pytań zawartych w bazie Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa. Ponad 80 % to pytania wręcz banalne, na które byłby w stanie odpowiedzieć dzieciak z pierwszej klasy podstawówki. Dalsze 15 % to pytania wymagające umiejętności myślenia, analizowania sytuacji i wyciągania wniosków. Kolejne 4 % to pytania, które można by nazwać dość trudnymi, a może nawet podchwytliwymi. No i pozostałe 1 % to pytania to pytania niejednoznaczne czy wręcz głupie. Takie, których w ogóle nie powinno być na egzaminie.

Reklama

Ministerstwo nie ma praw do pytań egzaminacyjnych!

Pisząc ten artykuł zamierzałem wykorzystać zdjęcia pochodzące z bazy pytań egzaminacyjnych opublikowanych na stronie Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa (http://mib.gov.pl/2-Prawojazdy.htm). Byłem przekonany, że Ministerstwo ma prawa autorskie do pytań, które stosowane są przecież na egzaminie państwowym w całym kraju. Na wszelki wypadek postanowiłem jednak upewnić się i oto, czego się dowiedziałem od rzecznika prasowego Ministerstwa:

Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa nie posiada praw autorskich do pytań wchodzących w skład bazy pytań egzaminacyjnych stosowanych na egzaminie państwowym na prawo jazdy. Prawa te pozostają po stronie podmiotu, który przekazał pytania egzaminacyjne. Pytania te zostały udostępnione na stronie internetowej MIB w ramach obowiązku udostępnienia informacji, wynikającego z przepisów art. 9 ustawy o dostępie do informacji publicznej oraz z art. 51 ust. 2b ustawy o kierujących pojazdami.

Co więcej, okazuje się, że prawa autorskie do pytań egzaminacyjnych ma 5 prywatnych firm. Ministerstwo zamówiło pytania egzaminacyjne u różnych producentów czy autorów. To zrozumiałe. Dlaczego jednak nie nabyło ich wraz z autorskimi prawami majątkowymi? Jak to może być, że na egzaminie państwowym stosowane są pytania, do których prawa mają prywatne firmy?

Z powodu tych dziwnych zawiłości musiałem zatem wykonać własne fotografie lub rysunki do pytań, które poniżej omawiam. Są one bardzo podobne do tych egzaminacyjnych i w pełni oddają sens danej sytuacji drogowej. Musiałem także zredagować od nowa pytania, aby nie zostać pozwanym o plagiat. Pytania tu omawiane dotyczą oczywiście dokładnie tych samych zagadnień, co oryginalne, ale są nieco inaczej zredagowane. Na szczęście nikt jeszcze wykupił praw autorskich do słów: droga, pojazd, prędkość, więc mogę się nimi swobodnie posługiwać.

Pytania banalne

Przejdźmy zatem do bazy pytań. Łatwych pytań jest naprawdę bardzo dużo. Sami popatrzcie:

Chyba jest to oczywiste, że zbliżam się do drogi z pierwszeństwem, skoro widzę znak STOP.

To jasne zapewne nawet dla przedszkolaka, że roboty drogowe zawsze mogą stanowić utrudnienie w ruchu.

Pod znakiem jest tabliczka z napisem koleiny, a zatem nawet osoba niezbyt rozgarnięta chyba domyśli się, przed jakim niebezpieczeństwem ostrzega ten znak. Każdy znak ostrzegawczy nakazuje kierującemu zachowanie szczególnej ostrożności.

Wizerunek krowy na znaku stanowi jasną odpowiedź, że chodzi tu o zwierzęta gospodarskie.

Jeżeli osoba zdająca egzamin polegnie na takich pytaniach, to albo jest wybitnie ograniczona umysłowo, albo wyjątkowo nieuważna i roztargniona. W obu przypadkach lepiej, żeby nigdy nie zdała egzaminu i nie zasiadła za kierownicą, stwarzając zagrożenie dla innych.

Pytania elementarne

Ta grupa pytań stanowi zdecydowaną większość. Są to pytania wymagające podstawowej wiedzy, niezbędnej do kierowania pojazdem.

Jeśli kandydat na kierowcę nie wie, czy może w danej sytuacji przejechać na lewy pas, to powinien jeszcze raz przystąpić do nauki znaków i przepisów. Linia ciągła zabrania przecież w tej sytuacji zmiany pasa ruchu, a więc nie jest możliwe rozpoczęcie wyprzedzania z lewej strony.

Tym bardziej, jeśli osoba ubiegająca się o prawo jazdy nie wie, który pojazd ma pierwszeństwo na skrzyżowaniu, to nie powinna ona nawet myśleć o samodzielnej jeździe. Jest to skrzyżowanie dróg równorzędnych, a więc to my mamy pierwszeństwo przed pojazdem nadjeżdżającym z lewej strony.

Pierwszeństwo łamane też nie powinno stwarzać kierującemu żadnych problemów. Zgodnie ze wskazaniami tabliczki pod znakiem my jesteśmy na drodze z pierwszeństwem, a pojazd jadący na prosto na drodze podporządkowanej:

Jak powinien być ustawiony zagłówek? Wystarczy popatrzeć na trzy zdjęcia zawarte w pytaniu. Chyba to jest logiczne, że nie może być umieszczony ani za wysoko, ani za nisko.

Pytania najtrudniejsze (dla was)

A teraz pytania, w których - według danych z WORD-ów - kursanci popełniają najwięcej błędów. Oto pierwsze z nich:

Widoczny znak to F-6 "znak uprzedzający umieszczany przed skrzyżowaniem". Na tym znaku widnieje z kolei symbol znaku B-5 "zakaz wjazdu samochodów ciężarowych" o dopuszczalnej masie całkowitej przekraczającej 2,5 t. Taki znak zakazu nie dotyczy samochodów osobowych, a więc kierując osobówką można oczywiście na tym skrzyżowaniu skręcić w prawo, nawet jeśli jej dmc wynosi 3 tony. Błędne odpowiedzi wynikają po prostu z nieznajomości znaków u zdających.

Kolejne trudne (podobno) pytanie:

W tej sytuacji zadziałał zapewne instynkt samozachowawczy osób udzielających błędnych odpowiedzi. Istotnie, jeżeli wyprzedzany z prawej strony pojazd włączy prawy kierunkowskaz, może to budzić pewne obawy, że kierujący tym autem nie spojrzy w lusterko i za chwilę wjedzie nam tuż przed maskę. Nie jest bowiem wykluczone, że samochodem tym kieruje jakaś osoba inteligentna inaczej albo akurat zajęta rozmową przez komórkę.

Z drugiej jednak strony nie można popadać w przesadę. Samo włączenie kierunkowskazu w pojeździe wyprzedzanym nie stanowi jeszcze bezpośredniego zagrożenia, natomiast kierujący tym samochodem, zgodnie z art. 22 ust. 4 Prawa o ruchu drogowym, obowiązany jest, zmieniając zajmowany pas ruchu, ustąpić pierwszeństwa pojazdowi jadącemu po pasie ruchu, na który zamierza wjechać.

Co innego, gdyby taka sytuacja miała miejsce na jezdni dwukierunkowej i pojazd wyprzedzany z lewej strony włączył lewy kierunkowskaz. W takim przypadku powinien być to dla nas sygnał alarmowy. Wówczas istotnie powinniśmy być przygotowani do manewru awaryjnego.

Zastanawiam się tylko, dlaczego wykładowcy w ośrodkach szkolenia nie omawiają tego pytania na zajęciach, skoro budzi ono takie wątpliwości zdających. Informacje o tym, w których pytaniach osoby egzaminowane popełniają najwięcej błędów, nie są tajne. Można je znaleźć chociażby na stronie ministerstwa. Trzeba tylko zadać sobie trochę fatygi.

Trzecie problematyczne pytanie:

W sytuacji przedstawionej na tym filmiku (jest to pytanie filmowe) oczywiście nie wolno wyprzedzać pojazdu z prawej strony. Dlaczego? Dlatego, że na jezdni nie są wyznaczone pasy ruchu. Samochód jadący lewym pasem nie sygnalizuje też zamiaru skręcenia w lewo. Przypomnę, że zgodnie z art. 24 ust. 10 Prawa o ruchu drogowym dopuszcza się wyprzedzanie z prawej strony na odcinku drogi z wyznaczonymi pasami ruchu. {...) na jezdni dwukierunkowej, jeżeli co najmniej dwa pasy ruchu na obszarze zabudowanym lub trzy pasy ruchu poza obszarem zabudowanym przeznaczone są do jazdy w tym samym kierunku.

W prezentowanej sytuacji nie ma znaków poziomych wyznaczających pasy ruchu co jednak wcale nie oznacza, że nie istnieją tu dwa pasy. Są tu  dwa pasy ruchu do jazdy w tym samym kierunku, ale niewyznaczone. A zatem wyprzedzać z prawej strony nie wolno. Aby umieć poprawnie odpowiedzieć na to pytanie, należy dobrze znać definicję pasa ruchu oraz przepisy odnoszące się do wyprzedzania. A swoją drogą ciekaw jestem, ilu z was, szanowni "mistrzowie", potrafiłoby odpowiedzieć prawidłowo na to pytanie.

Kolejne pytanie, które sprawia problemy, tym razem techniczne:

Co daje system ABS, czyli system zapobiegający blokowaniu kół podczas hamowania? W każdym nowym samochodzie stanowi on obowiązkowe wyposażenie. A zatem macie ABS, ale nie wiecie do czego służy. Wbrew pozorom nie zawsze skraca on zawsze drogę hamowania. Pamiętam, jak kiedyś jeździłem autem po lodowisku hokejowym (tak, tak, robiliśmy taki test) i równo płynąłem mimo działającego ABS-u.

ABS ma jedynie zapobiec zablokowaniu kół, a tym samym zapewnić wam możliwość kierowania, czyli np. ominięcia przeszkody. Nie jest wszak tajemnicą, że pojazd hamujący na zablokowanych przestaje być kierowalny i sunie tam gdzie chce, mimo kręcenia kierownicą. Prawidłowa jest oczywiście odpowiedź C. Czyżby wykładowcy i instruktorzy nie wyjaśniali takich kwestii swoim kursantom?

I jeszcze jedno pytanko, na którym wielu zdających oblało egzamin:

Ten znak A-32  to "oszronienie jezdni". Ostrzega o mogącym występować na drodze oszronieniu jezdni lub gołoledzi. Na pewno nie ostrzega on o możliwości poślizgu spowodowanego zawilgoceniem jezdni. Na polskich drogach nie ma czujników w nawierzchni, które badałyby, czy jezdnia jest wilgotna czy sucha. A zresztą kierowca ma chyba oczy i widzi. A przynajmniej powinien dostrzec, że jezdnia jest mokra. Dodam też dla ścisłości, że wskazywana na znaku możliwość oszronienia jezdni nie oznacza wcale, że jezdnia ta pokryta jest szronem przez cały czas. Na pewno nie napotkacie na niej gołoledzi latem, podczas 30 stopniowych upałów. Oblodzenie może wystąpić tylko podczas ujemnych temperatur, a znak umieszczany jest na takich odcinkach dróg, gdzie zjawisko to występuje szczególnie często, np. na mostach, wiaduktach, zacienionych drogach biegnących przez las, a także w pobliżu zbiorników wodnych.

Nie będę omawiał wszystkich pytań egzaminacyjnych, które zdającym sprawiają szczególne trudności, bo przecież od tego są instruktorzy i wykładowcy.

Pytania podchwytliwe

W testach egzaminacyjnych można znaleźć także pytania trudniejsze, a dla niektórych zdających wręcz podchwytliwe. Oto przykłady:

Widoczny na fotografii znak pionowy (D-3) wskazuje drogę jednokierunkową. Cofanie na takiej drodze wcale nie jest zabronione. Nie wolno na niej natomiast zawracać. To chyba oczywiste. Istnieje natomiast możliwość cofnięcia pojazdu np. w sytuacji, gdy przejechaliśmy wjazd do bramy, oczywiście z zachowaniem szczególnej ostrożności i pod warunkiem, że taki manewr nie utrudni ruchu i nie spowoduje zagrożenia. Ale uwaga! Nie na każdej jezdni jednokierunkowej można cofać. Zabronione jest cofanie na autostradzie i na drodze ekspresowej.

Kolejne pytanie nazwałbym nieco kontrowersyjnym:

Znaki drogowe w tej sytuacji nie zabraniają zatrzymania pojazdu pod wiaduktem. Żaden przepis także nie zabrania zatrzymania w takim miejscu. Nie wolno zatrzymywać pojazdu w tunelu, ale to oczywiście nie jest tunel. Teoretycznie w sytuacji pokazanej na fotografii możemy więc zatrzymać pojazd, ale z drugiej strony widać wyraźnie, że jest to ruchliwa jezdnia. Czy prezentowanie takiej właśnie sytuacji w testach egzaminacyjnych i podpowiadanie, że w takim miejscu można się zatrzymać jest pożądane z punktu widzenia bezpieczeństwa i dydaktyki?

Następne pytanie bardzo mi się podoba, gdyż wymaga spostrzegawczości. Jest to pytanie filmowe:

Samochód jedzie powoli i nagle z lewej strony na jezdnię wpada piłka. Czy zauważyliście tę piłkę? Jasne jest, że widząc ją należy się spodziewać, że na jezdnię może wbiec za nią dziecko, które będzie chciało tę piłkę złapać. A zatem oczywiście hamujemy!

Chociaż muszę dodać, że ta moja piłka jest bardzo wyraźna, natomiast w oryginalnej fotografii z pytania egzaminacyjnego zastosowano piłkę brązową, która jest słabo widoczna.

Następne pytanie wymaga bardzo starannej obserwacji:

Wjeżdżamy na rondo. Kiedy jesteśmy już na skrzyżowaniu o ruchu okrężnym, dostrzegamy z prawej strony samochody, które zamierzają wjechać na rondo. Czy musimy ustąpić im pierwszeństwa? Tak, zwróćcie bowiem uwagę, że tutaj wyjątkowo przed wjazdem na rondo nie ma znaku A-7 "ustąp pierwszeństwa". Na takim rondzie, podobnie jak na skrzyżowaniu równorzędnym, pierwszeństwo ma pojazd nadjeżdżający z prawej strony. Z kolei samochody, które jadą już po obwiedni ronda, będą musiały ustąpić nam pierwszeństwa, kiedy będziemy wjeżdżać wlotem na rondo.

Pytania mylące, głupie i bezsensowne

Nie brakuje niestety w testach egzaminacyjnych pytań wybitnie głupich. Oto przykład:

Czy wolno mi podejmować czynności, które utrudniłyby ustalenie przebiegu wypadku? No pewnie, oczywiście... A czy wolno mi kraść albo rzucać młotkiem z 11 piętra? To jest ewidentnie pytanie dla ludzi z IQ poniżej 40.

Następny kwiatek:

Pierwsze słyszę, aby mżawka miała zmniejszać możliwość poślizgu, a taka jest właśnie (zdaniem autorów testów) prawidłowa odpowiedź. Nie trzeba być wybitnym fizykiem, by wiedzieć, że mokra nawierzchnia staje się bardziej śliska niż sucha. W szczególności mżawka czyli niewielki opad deszczu, zwłaszcza w początkowym okresie, tworzy na jezdni emulsję powstałą ze zmieszania z wodą kurzu, kropli oleju i innych zanieczyszczeń. Nie rozumiem więc, jakim cudem ma być inaczej i mżawka ma poprawiać przyczepność? Chyba urzędasów do swoich stołków...

Zapewne chodziło o to, który z wymienionych czynników w najmniejszym stopniu może wywołać poślizg, tyle że autorzy pytania nie potrafili się precyzyjnie "wysłowić". To zresztą coraz bardziej powszechne zjawisko. Ile osób potrafi się precyzyjnie wyrażać?

Autorzy testów sami sobie zresztą zaprzeczają w kolejnym pytaniu:

W tym przypadku prawidłowa odpowiedź brzmi, że zawilgocenie jezdni powoduje wydłużenie drogi hamowania, co jest oczywiście prawdą. Czyli tutaj tak, a tam inaczej? No nie, tak nie może być!

Dałem takie właśnie zdjęcie, prezentujące kałuże na jakiejś osiedlowej uliczce, bo bardzo podobną fotografię zamieszczono  w testach egzaminacyjnych. Żenada. Widocznie autorowi nie chciało się pojechać gdzieś dalej, więc pstryknął fotkę przed domem.

W testach jest niestety więcej takich niedoróbek i zwyczajnej partaniny:

W pytaniu tym mowa jest o holowaniu. Zobaczmy zatem, co mówi art. 31 ust. 1 pkt. 7 Prawa o ruchu drogowym: połączenie jest oznakowane na przemian pasami białymi i czerwonymi albo zaopatrzone w chorągiewkę barwy żółtej lub czerwonej.

A tutaj widzimy białą linkę (na oryginalnym zdjęciu egzaminacyjnym niebieską), natomiast brakuje żółtej lub czerwonej chorągiewki. Kto jak kto, ale ludzie mający ambicję egzaminować innych nie powinni prezentować w pytaniach fotografii zawierających ewidentne błędy.

I jeszcze jeden przykład pomieszania biurokracji z chybioną dydaktyką:

To pytanie ma taką samą wagę punktową  (3 punkty), jak te dotyczące pierwszeństwa czy wyprzedzania. Tak tak, to rzeczywiście bardzo ważna kwestia, w jakim czasie mam obowiązek powiadomić starostę o istotnych zmianach w pojeździe. Notabene przepis ten otoczony jest luką prawną i praktycznie nie egzekwowalny. Autorzy tego pytania z powodzeniem mogli sobie je darować i przynajmniej się nie ośmieszać.

A teraz coś dla poprawienia humoru      

Na szczęście nie zabrakło w testach także pytań rozweselających, chociaż nie wiem czy dla twórców testów powinno to być tak zabawne. Raczej żenujące. Popatrzcie:

Pytanie dotyczy w prawdzie egzaminu dla traktorzystów czyli na kategorię T, ale fotka jest bezcenna. To ma być drużyna robocza? W oryginalnym pytaniu na egzaminie państwowym zastosowano fotkę ściągnięta z internetu, a jadący na skrzyni ludzie nie przypominają raczej Polaków. No, chyba że jest to drużyna robocza złożona z uchodźców sprowadzonych do Polski. Co więcej, nawet niezbyt rozgarnięta osoba egzaminowana zauważy, że to nie jest przyczepa, ale skrzynia ciężarówki. Musiałem się sporo napracować, aby zrobić podobny fotomontaż.

I druga osobliwość:

Nie widziałem jeszcze nigdy ciągnika rolniczego z doczepioną do niego przyczepką lekką. To trochę tak, jakby wielką ciężarówką przewozić jedną małą walizkę. Widocznie jednak autorom zdjęć do pytań testowych zabrakło akurat normalnej przyczepy ciągnikowej, a więc poszli na skróty i podczepili do ciągnika coś takiego. Widocznie ten traktor miał kulisty hak, no chyba że przyczepka na potrzeby zdjęcia została przywiązana do niego sznurkiem. Identyczne  w formie zdjęcie zastosowano w zestawie pytań, którymi posługują się WORD-y.

Mieszanina braku profesjonalizmu, niedbalstwa i nieudolności

Przerabiając te testy dochodzę do wniosku, że realizowany w większości OSK program szkolenia musi być bardzo ubogi. Dlatego właśnie zdający mają problemy z rozpoznaniem podstawowych znaków drogowych i popełniają tak wiele błędów.

Z drugiej strony, szanowni kursanci, wam też pewnie nie chcę się uczyć. Byle szybciej, po łebkach, a potem na drogach pełno takich niedouczonych "mistrzów". Oczywiście zaraz powiecie, że to wina zdenerwowania, stresu egzaminacyjnego. A myślicie, że na drodze ruch odbywa się tak bezstresowo? Pełno jest przecież różnych głupków, nieudaczników i oszołomów. Jeżeli ktoś jest tak nieodporny na stres, to też nie powinien zasiadać za kierownicą.

Ministerstwo natomiast winno się wstydzić za te wszystkie niedoróbki i niejasności. Patrząc na oryginalne fotografie stosowane w pytaniach egzaminacyjnych można odnieść wrażenie, że robił je jakiś amator, posługujący się aparatem w telefonie komórkowym z lat 90. Pytania mają sprawdzać niezbędną wiedzę kandydata na kierowcę, a nie stwarzać jakieś łamigłówki i zagadki, nie mówiąc już o testowaniu jego inteligencji. Sadząc zresztą po wynikach testów, z tą inteligencją też chyba nie jest najlepiej.

Polski kierowca

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy