Polski kierowca

Polaków walki o pas ruchu. "Rozbiję się, ale nie wpuszczę"

W intensywnym ruchu miejskim zmiana pasa wymaga nie tylko znajomości przepisów, dobrej orientacji i refleksu, ale bardzo często także... uprzejmości innego kierowcy. Prawda jest taka, że jeśli ktoś życzliwy nas nie wpuści, nie zrezygnuje z przysługującego mu pierwszeństwa, to pasa ruchu zmienić nie zdołamy. Niestety, kierowcy w naszym kraju wolą często stosować swojską, polską metodę "na chama".

Nie wjedziesz przede mnie, bo jestem burakiem

Wielu polskich kierowców przejawia jednak dziwną i co by nie powiedzieć, prostacką niechęć do wpuszczenia przed swój pojazd kogokolwiek innego. To nic, że i tak samochody jadą noga za nogą, że jest korek i nic tu nie przyspieszymy. "Nie wjedziesz przede mnie! Za nic! Żebym miał nawet spowodować kolizję, to i tak cię nie wpuszczę!"

Można by to jeszcze zrozumieć, gdyby rzecz działa się na jakimś wyścigu, a na zwycięzcę czekała cenna nagroda. Wtedy taka rywalizacja byłaby oczywista. Na drodze jednak spieszy się przecież każdy. Niestety, wielu prostakom wydaje się, że są bardziej sprytni od pozostałych. W rzeczywistości są po prostu bardziej głupi.

Reklama

Obejrzyjcie ten filmik:

Kierowca jadący lewym pasem włącza prawy kierunkowskaz. Sygnalizuje zamiar zmiany pasa ruchu.  Jest to zarazem prośba: "może zechcesz mnie wpuścić?".  I co w tej sytuacji czyni jadący obok dżentelmen w małym aucie osobowym? Złośliwie przyspiesza, przesuwa się do przodu, aby uniemożliwić tamtemu kierowcy zmianę pasa.  I co mu to daje? I tak będzie jechał w korku. No, ale nikt przed niego się nie wepchnie. Mowy nie ma. Byłaby to dla tego ambitnego mistrza kierownicy zniewaga.

Co ciekawe, za chwilę próbuje sam zmienić pas ruchu. Na szczęście trafia na myślącego kierowcę, który nie praktykuje podobnej prostackiej jazdy i go wpuszcza. Oczywiście tamten ani myśli mu podziękować. "Należało mi się, a co?"

Nie wjedziesz przede mnie, bo cię przytrę

Oto drugi interesujący filmik:

Tutaj kierowca na środkowym pasie gotów jest spowodować stłuczkę, byle tylko nie wpuścić "rywala" przed siebie. Ludzie, czy wy tego nie widzicie? Jesteście dorośli, a macie mentalność przedszkolaka. A nawet gorzej. Tego rodzaju agresywne zachowania świadczą niestety o ewidentnym braku kultury, by nie powiedzieć: pospolitym chamstwie. Jest to zapewne wyraz jakichś kompleksów ludzi wywodzących się z gminu, dowartościowujących się w ten oto prymitywny sposób. 

Podobnym osobnikom radzę również rozpychać się łokciami w sklepie, w przychodni, w restauracji, bo dlaczego tam mają być gorsi?

Polska metoda "na chama"

Istnieje jednak także druga strona medalu. Są i tacy, równie prostaccy kierowcy, którzy zmieniają pas ruchu na siłę, zakładając, że drugi kierujący przestraszy  się i chcąc  nie chcąc ich wpuści.

Popatrzcie:

Kierowca mercedesa podjeżdża tak, by wymusić wpuszczenie go na sąsiedni pas ruchu. Gdyby chociaż wystawił rękę, poprosił, uśmiechnął się... "A po co? Ja jestem większy, chcesz to spróbuj się ze mną. Chcę tu wjechać i wjadę."

Kolejny film pokazuje podobną sytuację.

Autor tego nagrania ma dużą wyrozumiałość i wiele życzliwości, bo wpuszcza przed siebie na zwężeniu jezdni kilka aut.  To rozzuchwala jadących kończącym się pasem ruchu do tego stopnia, że wpychają się bezczelnie przed samochód uprzejmego kierowcy, jakby to oni mieli pierwszeństwo. Na szczęście kobieta, która zajechała mu drogę, zdobyła się przynajmniej na gest przeprosin.

A już najlepszy jest młody gniewny mistrz kierownicy, który nie dość że wpycha się prosto przed autobus i próbuje na siłę zmienić pas, to jeszcze uważa, że... miał pierwszeństwo! Obejrzyjcie filmik do końca, bo wypowiedź w finale jest bezcenna.

"Pan nie wie, że ktoś kto wjeżdża z prawej strony, ma pierwszeństwo?" Pomylił skrzyżowanie ze zmianą pasa ruchu. Nie dość, że jedzie po powierzchni wyłączonej, nie dość, że zajeżdża drogę autobusowi, to jeszcze myśli, że przysługiwało mu pierwszeństwo. Ciekawe, gdzie ten osobnik uzyskał prawo jazdy? Słusznie zauważył w komentarzu jeden z internautów: "najgorszy typ idioty na drodze to taki, który myśli że to on ma rację".

Mógł uniknąć kolizji, ale nie chciał

To, że kierowcy popełniają przy zmianie pasów ruchu masę błędów, a także wykazują się chamstwem i prostactwem, nie powinno być jednak dla ludzi myślących zaskoczeniem. Takie jest niestety nasze społeczeństwo. Wystarczy przejechać jedną ulicę i już napotkamy przykłady bezmyślności i braku kultury.

Dobry kierowca powinien jednak przewidywać takie zdarzenia i umieć na nie zareagować. Stara zasada głosi, że czasem mądry powinien ustąpić głupiemu. Niestety, w wielu przypadkach widzimy dziwną zawziętość, zapalczywość. "Wpychasz się przede mnie? To cię przytrę, a nie odpuszczę."

W kolejnym filmiku możecie zobaczyć takie właśnie zdarzenie:

Dwa polscy kierowcy ciężarówek spotkali się w Holandii. Jeden "mądry", mimo iż widzi, że jego pas ruchu kończy się, nie zmienia pasa i pcha się dalej.  Kontynuuje jazdę poboczem, co już samo w sobie jest zabronione (linia ciągła). Drugi "mądry inaczej", widząc dziwaczne manewry kolegi, zastanawia się "kto jest na pierwszeństwie". Notabene powinien to chyba wiedzieć? Nie odpuści jednak, nie przyhamuje, a przecież wystarczyło zdjąć nogę z pedału gazu i umożliwić wjechanie tamtemu nieudacznikowi.  Ale nie, obaj tak jadą dalej, aż doprowadzają do kolizji. W dodatku autor nagrania z momencie kolizji odbija gwałtownie w lewo, uderzając jeszcze w auto osobowe.  Tylko przypadkowi można zawdzięczać, że kierowcy osobówki nic się nie stało. W mniej korzystnym wariancie mógł wylądować na dachu albo zostać zgnieciony  na barierach ochronnych.

Wstyd, panowie zawodowcy!

Można i tak, ale to za trudne

A można postępować zupełnie inaczej. Oto przykład z berlińskiej autostrady. Prawy pas zablokowany. Samochody na lewym pasie wpuszczają tych z prawej na zasadzie zamka błyskawicznego. Nikt nie trąbi, nikt nie wykonuje raptownych i złośliwych manewrów. Jazda odbywa się spokojnie i bezpiecznie, bez zbędnych stresów. Można? Można! Tyle tylko, że w Polsce nie można.

Podobno do wszystkiego trzeba dorosnąć.  Ta teza jest jednak wątpliwa, bo czy prostaka można wyleczyć z prostactwa?

Polski kierowca  

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy